Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 36

Czas płynął mi strasznie powoli. Nie miałam co robić, zamknięta w domu chłopaków. Chodziłam z pomieszczenia do pomieszczenia. Z kąta do kątka i tak w kółko... Cały czas również czekałam na odpowiedź od Avan'a, ale tego również nie zastałam.
Kiedy zrezygnowana usiadłam na kanapie, z paluszkami i colą, usłyszałam jak w drzwiach przekręca się kluczyk. Uradowana podbiegłam do drzwi, a po drodze spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, który wskazywał godzinę 14. Tak jak myślałam. Chłopcy przekroczyli próg domu, a ja od razu zaczęłam na nich krzyczeć.
- A może ty się tu włamałaś i zwalasz teraz winę na nas? - Tom zaczął dziwnie mnie okrążać.
- Z pewnością, Thomas - wywróciłam oczami. - To wszystko wasza wina!
- Już się tak nie bulwersuj, bo buraczek się z ciebie zrobi - powiedział Max, za co oberwał ode mnie w tył głowy, i wyszczerzył się.
- Tylko nie buraczek!
- A co? Truskawka? - Zaśmiał się Tom, za co również dostał w głowę.
- Wy mnie nie lubicie - udałam smutną. - Idę do domu. Odwieziesz mnie, Nath? - Zwróciłam się do Nathan'a, który odpowiedział mi skinięciem głowy. Razem wyszliśmy z domu, prosto do samochodu. Po drodze opowiedziałam chłopakowi o tym, że Avan się do mnie nie odzywa. Ten pocieszał mnie strefą czasową.
- Strefa, strefą, ale ja się martwię. Mógłby chociaż odpisać na jednego smsa kilka godzin później, tak? Dać jakikolwiek znak życia, ale on nic. Bo po co? Lepiej skazać swoją dziewczynę na zawał. - Skończyłam swój monolog, a Nathan się zaśmiał. - To wcale nie jest śmieszne! Co ty byś zrobił na moim miejscu, co?
- Ja? Ja na twoim miejscu bym się odprężył - wzruszył ramionami. - Nie ma dziewczyny, w twoim wypadku chłopaka, nie ma problemu.
- Ależ ty mądry.
- Dzięki - wyprostował się dumnie.
- To był sarkazm - powiedziałam całkowicie poważna.
- Za karę nie odwiozę cię do domu. - Spojrzał na mnie, a po chwili skręcił w inną ulicę niż powinien.
- Co ty robisz? - Spytałam trochę przerażona.
- Nie bój się. Przecież cię nie zabiorę do ciemnego lasu i nie zgwałcę - znów się zaśmiał.
- Ale ty jesteś głupi! - Walnęłam go w ramię.
- To też był sarkazm?
- Nie - odpowiedziałam i zamilkłam. On tak samo. Jechał tylko z głupim uśmieszkiem, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy wielkim budynku.
- Gdzie ty mnie zabrałeś? - Spytałam lekko zdziwiona.
- Do Museum Madame Tussauds - uśmiechnął się. - Podejrzewam, że jeszcze nie miałaś okazji zwiedzić tego miejsca, więc...
- Dziękuję! - Rzuciłam mu się za szyję, nie dając mu skończyć. - Zawsze chciałam tu przyjechać - wyjaśniłam.
- Czyli trafiłem w sedno?
- Tak - uśmiechnęłam się. W tym samym czasie wysiedliśmy z samochodu i zamknęliśmy za sobą drzwi. Nathan kliknął przycisk na kluczach od samochodu. Następnie sprawdził czy samochód jest na pewno zamknięty, a potem podszedł do mnie i razem poszliśmy do środka muzeum. W środku było ono jeszcze większe niż na zewnątrz. Było jeszcze więcej ludzi niż myślałam. Stanęliśmy w kolejce po bilety. Ku mojemu zdziwieniu, długo to nie zajęło. Już po kilku minutach zaczęliśmy zwiedzanie.Chodziliśmy od sali do sali. Robiliśmy sobie zdjęcia a każdą figurą, doskonale się przy tym bawiąc. Przy sali sław postanowiliśmy chwilę odpocząć. Usiedliśmy na jednej z ławek znajdującej się w sali. Nathan otworzył w swoim telefonie galerię i zaczęliśmy oglądać zdjęcia. Mieliśmy już ich sporo, a to dopiero połowa wycieczki. Kiedy już skończyliśmy, ruszyliśmy dalej do sali strachu, aż w końcu wyszliśmy z uśmiechami na twarzy przed budynek. Usiedliśmy jeszcze na dziedzińcu przed muzeum i zaczęliśmy wymieniać między sobą  relacje. Najbardziej to ja mówiłam, ponieważ byłam tu pierwszy raz. Nathan słuchał mnie z wielką uwagą i uśmiechem na twarzy.
- Cieszę się, że ci się podobało - powiedział i objął mnie ramieniem, całując w czubek głowy.
- A ja się cieszę i dziękuję, że mnie tu zabrałeś - spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem i mocno go przytuliłam.
- To jak? Wypadałoby coś zjeść, nie? - Wstał z ławki. - Głody jestem - powiedział i w tym samym czasie jego brzuch zaburczał. Zaśmiałam się i również wstałam z ławki, po czym ruszyłam do samochodu, a Nathan za mną. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy w stronę miasta. Po drodze każde z nas podawało swoje propozycje restauracji. Ostatecznie poszliśmy na pizzę. Zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się do pizzeri. Tam zamówiliśmy dużą pepperoni oraz dwie cole. Nigdy nie lubiłam tego czekania w restauracjach, ale teraz o dziwo wcale, w wcale nie zauważyłam tego czekania - o ile tak to mogę nazwać. Kiedy tylko pizza zagościła na naszym stole, zaczęliśmy się nią zajadać. Nathan mówił co jakiś czas coś z pełnymi ustami, a ja mu tylko przytakiwałam. Byłam cholernie głodna, więc nie miałam czasu na rozmowę. Zresztą... Tak jak Nath. Podobno też był głodny, a nawija jak łysy koń pod górkę.
- Ale się najadłem - powiedział łapiąc się za brzuch i opierając się o oparcie. - Jednak skuszę się jeszcze na jeden kawałek - szybkim ruchem chwycił ostatni kawałek pizzy.
- Żarłok - zaśmiałam się.
- A ty to niby nie - zaczął się plumkać.
- Zjadłam mniej niż ty.
- Ile?
- Cztery - wypięłam mu język. - Resztę ty zjadłeś.
- Będę gruby - odłożył pizzę i wrócił do poprzedniej pozycji.
Po skończonym posiłku, Nathan w końcu odwiózł mnie do domu. Jednak dalej byłam na niego skazana. Postanowił zwiedzić mój nowy dom. Mama i Michał nie mieli nic przeciwko temu. Megan to nawet nie miała nic do gadania, bo był z nią Ronnie, więc nawet nie zwróciłaby uwagi.
- Tylko nie za długo. Niedługo przychodzi ciocia! - Krzyknęła za mną mama. Pokazałam jej tylko gestem ręki, że rozumiem i weszłam z Nath'em do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko, a chłopak stał na środku i rozglądał się po pomieszczeniu. 
- No no... Nieźle się urządziłaś - pochwalił w końcu. 
- To wszystko sprawka Michała i zapewne troszkę mamy. Ja nic nie wiedziałam. 
- Nie widziałaś gdzie się przeprowadzasz? Zdziwił się. Zaśmiałam się z jego miny, ten zaczął mnie łaskotać. 
W pewnej chwili dostałam smsa. Był on od Avan'a, abym weszła na Skype. 
- Nareszcie! - Powiedziałam od razu, kiedy tylko włączyłam rozmowę z Avanem. - Martwiłam się. 
- Przepraszam, ale miałem mało czasu na rozmowy. Mama ciągle mnie gdzieś ciągnęła - odpowiedział. Nathan słuchał naszej rozmowy z dość dziwną i wielką uwagą. Jakby chciał w głosie Avana, ewentualnie moim, wykryć jakieś kłamstwo. Spojrzałam na niego, a on na mnie. 
- Muszę kończyć - Avan spojrzał na swój zegarek. - Zaraz idę z mamą do jej koleżanki, więc wiesz... - Usmiechnął się. - Pa! - rzucił szybko i się rozłączył, nir czekając nawet na moją odpowiedź. 

Avan
Rozmowa z Maddie była dość krótka, ponieważ zaraz miałem wychodzić z Avą na miasto. Okłamałem Madeline mówiąc, że wraz z mamą idę do jej koleżanki. Czemu ja to robię? Czemu olewam swoją dziewczynę? Jesteśmy razem od dość niedawna, więc nawet z tego względu powinienem poświęcać jej czas. Będę musiał to wszystko naprawić. A co z Avą? To jest jak na razie dość skomplikowane. Ona... Ona sie do mnie doczepiła. 
- Idziesz? - usłyszałem dobrze znany mi głos Avy.
- Tak, chwila - odpowiedziałem. Wstalem z poprzedniego miejsca i chwyciłem telefon. Następnie udałem się do Avy, która rozmawiała z moją mamą w salonie. Przywitałem się z blondynką i wyszliśmy na miasto. 


___________________________________________________

Po dość długiej przerwie dodaję rozdział. Bardzo was przepraszam, ale to nie moja wina. Nie wiem co się stało z bloggerem,ale na sszczęście już iest dobrze :) Rozdział na 2 blogu dodam juz zna pewno za tydzień! Obiecuję :)
Na razie to bbędzie na tyle. Proszę was o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu.  To motywuje :) 
Magda.

wtorek, 17 września 2013

...

Nie mam pojęcia co się stało z bloggerem, ale od kilku dni nie mogę się na niego zalogowac (aktualnie piszę na telefonie, ponieważ tylko tu mi działa). To wszystko wiąże się z tym, że nie mogę napisać rozdziałów na blogach, jednak postaram się napisać (chociaż coś) na komórkowym bloggerze. :)
Postaram się również w najbliższym czasie naprawić bloggera, choć jeszcze nie wiem jak. Mam nadzieję, że mi się to uda.
Jeszcze raz przepraszam,
Magda.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 35

Obudziłam się z głową na ramieniu Nathan'a. Podniosłam ją i spojrzałam na bruneta, który dalej spał. Uśmiechnęłam się do siebie, a następnie ostrożnie opuściłam łóżko, aby nie obudzić Nathan'a. Ten tylko ciężko westchnął i przewrócił się na drugi bok wydając przy tym dziwne dźwięki. Zaśmiałam się cicho pod nosem i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam zestaw. Razem z nim poszłam do łazienki. Rzeczy powiesiłam na jednym z wieszaków, a piżamę zdjęłam i weszłam pod prysznic, aby się odświeżyć. Zrobiłam to w szybkim tempie i już po chwili stałam owinięta w ręcznik przed lustrem, z turbanem na głowie i robiłam sobie makijaż, a usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem. Potem zajęłam się włosami, które rozczesałam, a potem wysuszyłam i wyprostowałam. Kiedy już to zrobiłam, postanowiłam się ubrać, dlatego chwyciłam moje ciuchy i w szybkim tempie je na siebie włożyłam. Ostatni raz spojrzałam w lustro i gotowa wyszłam z łazienki. Skierowałam się do pokoju, aby zanieść piżamę i sprawdzić czy Nathan dalej śpi. Przekroczyłam próg pokoju i ujrzałam jeszcze śpiącego bruneta. Nie chciałam go budzić. Tak słodko wyglądał, kiedy spał.
Chwyciłam mój telefon, który leżał na biurku. Spojrzałam na wyświetlacz. Miałam nadzieję, że Avan się odezwie, ale... myliłam się. Zero wiadomości od niego. A może coś się stało? Nie, to nie możliwe. Przecież jego mama by do mnie zadzwoniła, prawda? Albo i nie...
- Przestań - powiedziałam do siebie i pokręciłam głową, aby wyrzucić z siebie negatywne myśli. Avan się jeszcze odezwie, jeszcze zadzwoni. Nic mu się nie stało. Mam taką nadzieję...
Odłożyłam telefon na miejsce. Podeszłam do drzwi pokoju i wyszłam z niego. Skierowałam się po schodach do salonu, ale w nim nikogo nie było. No tak... Megan miała się spotkać z Ronnie, a mama wraz z Paulem do rodziców Michała. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Postanowiłam zrobić śniadanie. Poszłam do kuchni i zajęłam się robieniem naleśników. Pod nosem podśpiewywałam sobie różne piosenki, więc robienie śniadania szybko mi zleciało. Kiedy było już gotowe, naleśniki położyłam na jednym z talerzy i postawiłam na stole w jadalni. Wzięłam jeszcze dwa talerze, sztućce i dwa kubki na herbatę, którą wcześnie przygotowałam i postawiłam na stole w dzbanku. Z lodówki wyjęłam jeszcze sos czekoladowy i inne dodatki do naleśników, po czym też je zaniosłam na stół. Kiedy wszystko było już gotowe, było grubo po 12. Z uśmiechem na twarzy poszłam obudzić Nathan'a, który dalej spał. Spojrzałam na niego, a potem podeszłam do łóżka i lekko zaczęłam budzić Nath'a.
- Jeszcze pięć minut, mamo - powiedział i przewrócił się na drugi bok. Zaśmiałam się i spróbowałam jeszcze raz. Po kilka minutach udało mi się go obudzić. Kiedy brunet znikł w drzwiach łazienki, zeszłam na dół, aby włączyć telewizję. Potem, nie czekając na Nath'a, zajęłam się naleśnikami. Po niedługim czasie przyszedł do mnie Nathan, który od razu chwycił dwa naleśniki i nałożył na talerz. Zaczął się zajadać, a ja z niego śmiać, ponieważ podczas tej czynności wybrudził się sosem czekoladowym. Podałam mu chusteczkę i zaczęłam się głośniej śmiać.
- Obrażam się - powiedział i obrócił się na krześle.
- W takim razie naleśniki są moje - uśmiechnęłam się szeroko i zanim się obejrzałam, Nathan chwycił talerz z naleśnikami i zaczął z nim uciekać. - Już nie jesteś obrażony? - Założyłam ręce na krzyż.
- Nie - odpowiedział wpychając do buzi kolejnego naleśnika.
- Z pełną buzią się nie mówi! - Upomniałam go. Ten spojrzał na mnie, przełkną jedzenie i przeprosił. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Nathan wrócił do stołu. W spokoju dokończyliśmy śniadanie, a następnie wyszliśmy z domu do chłopców. W końcu Nathan musiał wrócić do domu, a ktoś musiał go odprowadzić, bo się biedactwo zgubi. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu, chłopcy kazali Ntahan'owi iść się przebrać i ogarnąć, ponieważ za godzinę mają wywiad i muszą już na niego jechać. Brunet szybko wbiegł na górę, a po chwili wrócił. Dosłownie zajęło mu to... 15 minut. Chciałabym się tak szybko szykować. Chłopaki pożegnali się ze mną i wyszli z domu, zostawiając mnie w nim. Do tego zamknęli mnie tu! A ja nie mam kluczy, znaczy oni nie mają drugich kluczy (chyba), więc nie mam jak wyjść.
Opadłam na kanapę w salonie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Było kilka minut po 13, więc chłopcy na 14 mają wywiad. Tam też im zejdzie trochę, a więc sumując około 15-16 będą w domu. I co ja będę tu u nich robić?!
Postanowiłam napisać do Avan'a. Tak też zrobiłam. Miałam nadzieję, że tym razem mi odpisze. Czekałam dobre 20 minut na odpowiedź, ale nic nie przychodziło na mój telefon. Żadnej nowej wiadomości od Avan'a. Zadzwoniłam więc do niego, jednak nie odbierał. Dzwoniłam jeszcze kilka razy, ale ciągle to samo. Boję się, że naprawdę mogło się mu coś stać. Nie, Maddie! Wyrzuć z siebie te myśli.

____________________________

Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć na temat tego. Znów krótki, ale mam nadzieję, że się na mnie nie obrazicie. Przepraszam was...
Dziękuję także za wszystkie komentarze :) Jesteście wspaniali ♥
Nową listę piosenek dodam możliwe, że za tydzien, ponieważ dziś już nie mam czasu. A! I obiecuję, już naprawdę, że za tydzień was nie zawiodę. Postaram się, aby następny rozdział był dłuższy i lepszy.
Magda. ♥


poniedziałek, 2 września 2013

Notka

Witaj 2 września! :D
Z tym dniem zaczynam porządnie brać się za naukę itp, itd. Dlatego chciałam ogarnąć wszystko co jest związane z moimi blogami.
1. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień - w soboty lub niedzielę, ewentualnie w piątki.
2. Wasze blogi będę czytać zawsze, ale gorzej będzie z komentarzami, ponieważ większać czytane będzie na telefonie, a tam nie będę mogę komentować. Będę starać się to nadrabiać. :)
3. Nową playliste dodam niedługo. Dziękuję tym którzy pomogli z wyborem :)
Na razie to tyle. Do następnego :)