Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 11

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ^^

MEGAN

Rano obudził mnie telefon. Dzwoniła Ronnie. Niechętnie odebrałam i usłyszałam w słuchawce:
- Czemu cię nie ma?! Czy ty wiesz co się tu dzieje?!
- Tu to znaczy gdzie? - zapytalam zdezorientowana.
- W szkole! Kto jak kto, ale ty powinnaś wiedzieć...
- Nie rozumiem cię. - zaśmiałam się.
- Uh, przyłaź szybko to się dowiesz! Wczoraj i tak dużo cię ominęło. - Rozłączyła się, a ja odłożyłam telefon na miejsce. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej to :
 
Po 20 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół, a tam zastałam moją mamę. Spojrzałam na zaegrek znajdujący się na mikrofalówce. 8:54. Spoóźniłam się. A mama mnie nie budziła? Chwila, chwila... Coś jest nie tak!
- Mamo - zaczełam kiedy ubierałam buty - coś się stało?
- Nie, a co się miało stać? - odpowiedziała nie patrząc na mnie.
- Przecież widzę. - założyłam ręce na bidorach.
- Rozważam nad powrótem do Polski... - powiedziała po chwili.
- Co?! - wybuchłam, no wybuchłam.
- Megan, złożyłam papiery rozwodowe...
- Tu? - przerwałam jej.
- Nie, w Polsce. - nastała chwila ciszy.
- Nie możemy wyjechać. Ja nie chcę... - odezwałam się.
- Ale musimy.
- Nic nie musimy! - założyłam torbę i wyszłam z domu, waląc przy tym drzwiami. Nie chcę wracać! Nie teraz! Przywiązałam się do tego miejsca. Przywiązałam się do ludzi mieszkających tu. Muszę wybić jej to z głowy! Jakby nie mogła wrócić tylko na sprawę rozwodową, a potem wrócić.
Nagle zobaczyłam jak jedzie  samochód. Niby nic strasznego, ale fakt, że zostałam oblana wodą jak przejażdżał, jest już straszneijszy. Nie,  no! Zajebiście! Tylko tego brakowało. Jestem cała mokra. Coś mi się wydaje, że ten dzień będzie najgorszym w całej historii okropnych dni -,- Powoli, znów, ruszyłam w stronę szkoły. I tak jestem już spóźniona. Mam czas na rozmyś... AUA!
- Przepraszam. - usłyszałam głos... Toma? :o - O, Meg. Ty nie w szkole?
- Właśnie tam idę. - Chciałam go wyminąć, ale mi nie dał, bo drogę zatorował mi swoją deską.
- Chyba tak się tam nie pojawisz, co? - Zaśmiał się, ale widząc moją minę, przestał.
- Nie mam innego wyjścia. - Uśmichnęłam się, tylko po to, aby się odczepił. Chciałam znów ruszyć, ale on zrobił to samo - zatrzymał mnie. - Przpuść mnie! - rozkazałam. On jednak dalej robił swoje.
- Przeziębisz się. - poinformował.
- To co?
- To to, że idziemy do mnie i sie osuszysz.
- Ee, a nie łatwiej będzie do mnie? - zapytałam robiąc dziwną minę.
- Nie. - Powiedział stanowczo i pociągnął mnie za rękę. Ruszyliśmy w strone domu. Po drodze dowiedziałam się, że Tom właśnie szedł do skate parku. A ja mu to popsułam!
- Tom... - Zaczęłam. - Wiesz, że ja mogę pójść do siebie do domu, a nie do was.
- Wiem. - wzruszył ramionami.
- Więc pójdę. - chciałam skręcić pod moje drzwi, ale ten pociągnął mnie za rękę i wlecieliśmy do domu chłopaków. Tam jednak nikogo nie było. Stałam przy wejściu, a Tom ruszył na górę. Chciałam mu uciec, ale zbyt długo się nad tym zastanawiałam... Kiedy miałam zamiar wyjść, chłopak przyszedł z bluzką i dwoma parami spodni ? ;o Podszedł do mnie i podał rzeczy.
- Nie wiem czy chcesz dresy czy rurki, więc wziąłem to i to. - wziełam od niego ciuchy. - Rurki sa Nathana. - odkrząchnął ( jak jest błędni napisane, to wybaczcie, ale to zbyt trudne słowo xd ). Popatrzyłam to na niego to na ubrania.
- Wolę swoje ciuchy... - wyjąkałam.
- Idź się wysusz i nie marudź. - zaśmiał się. Westchnęłam i ruszyłam na górę. Weszłam do łazienki. Na miejscu położyłam ciuchy na kibleku xd i zamknęłam drzwi. Sciągnełam z siebie mokre ciuchy, a po kilku minutch zastanawiałam się czy załozyć dresy czy może rurki xd
- Tom?! - zawołałam.
- Słucham? - usłyszałam zza drzwi.
- Czyje są dresy? - zapytałam, a potem stwierdziłam, że to głupie pytanie ._.
- Moje. A co?
- Nic, nic.
- Wychodź już, bo herbata stygnie. - i odszedł, a ja dalej nie wiem co założyć! Fuck! W sumie w dresach będzie mi wygodniej, ale ich nie lubię. A rurki... Ee. Dobra! Rurki ._. Wcisnęłam się, czytaj z łatwością założyłam, je na siebie. Matko, albo ja jestem taka chuda, albo Nathan gruby xd Oj, przecież wiem, że on ma inną masę :o Nie wiem jak to nazwać, ale ważne, że wszyscy wiedzą o co chodzi ^^ Chyba... Ale wracając do tematu. Wcisnęłam się w spodnie i wyszłam z łazni parowej xd Zeszłam ze schodów z dresami w rękach. Tom spojrzał na mnie i usmiechnął się. Odwzajemniłam gest. Zabrał ode mnie dresy, a potem podał mi herbatę. Razem usiedliśmy przy stole w jadalni. Tom przyniusł jeszcze cisto *-* O tak, tego mi było trzeba ^^
- Więc... Widzę, że cos ci humor dziś nie dopisuje. - zaczął rozmowę.
- Nie, skądże. - odpowiedziałam. Upiłam łyk herbaty.
- Widać to po tobie. - uśmiechnął się. - Powiesz mi, bo wiem, że coś cię gnębi.
- Oj... - miałam mu już powiedzieć, ale stwierdziłam, że nie zrobię tego. - Nieważne.
- Owszem, ważne.
- Nie ważne. - nałozyłam sobie ciasto.
- Chodzi o... - przerwał. Spojrzałam się na niego.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - uśmiechnęłam się.
- Dobra! Wiesz co? - zabrał mi talerz spod nosa i zaniusł go do kuchni, tak samo jak swój. - Idziemy do skate parku! - podszedł do drzwi, a ja się na dziego spoojrzałam jak na przygłupa. - No chodź! - popędził mnie.
- Ale... Ja nie. - wyjąkałam. - Muszę iść do szkoły. - również wstała. Po drodze zabrałam sowją torbę, która leżała na kanpaie w salonie. Poszłam w kierunku pomieszczenia, w ktorym znajdował się Tom - przydpokój :o Założyłam swoje buty i spojrzałam w lustro, znajdumące się na jedej ze ścian. Westchnełam. Założyłam torbę przez ramię. Odwórciłam się do Toma. Otworzył drzwi, a po chwili stalismy juz na zewnątrz. Ruszyłam w stronę szkoły. Tom jechał na desce tuż za mną.
- Obraziłaś się? - usłyszałam za plecami.
- Niby czemu?
- Nie wiem.
- No własnie. - skręciłam w uliczkę, która prowadziła do szkoły. Tom dalej jechał za mną.
- Możesz się odczepic ?! - zatrzymałam się
. - Chcę wiedzieć czemu tak się zachowujesz.
- Tom... To... - zaczęłam. Chciałam mu powiedzieć. - Muszę iść!
- Idziesz ze mną do skate parku. - pociągnął mnie za rękę. Nie stawiałam oporu. W czasie tej podróży rozmyslalam czy powiedzieć mu prawdę czy jednak nie. Doszliśmy na miejsce. Od razu usiadłam na ławce, która stała gdzieś z boku. Tom zrobił to samo. Spojrzał się na mnie.
- Idziesz? - zapytał pokazując na deskę.
- Nie umiem jeździć. - wzruszyłam ramionami.
- To chodź! - i poszliśmy. Napoczątku nie wychodziło mi. Cały czas się wywalalam , a przy okazji śmiałam. Byliśmy tam kilka godzin. Mniej więcej tak jak powinnam być w szkole :D No, ale co? Nie miałam dzisiaj ochoty. Mogę powiedzieć, że Tom poprawił mi humor. Zapomniałam o wszystkim. I cieszę się, że Tom nie wypytywał mnie. Chyba zrozumiał, że nie chcę o tym mówić. Mam jednak nadzieję, że mama zmieni zdanie.co do wyprowadzki. Musi! Z rozmyslen wyrwał mnie Tom. Podchodzilismy właśnie pod dom. Każdy rozszedł się do swojego.
Weszłam. W salonie siedziała Maddie, która cały czas uśmiechała się do telefonu.Podeszłam do niej i zajrzałam do przedmiotu, który wywoływał na niej uśmiech. Kiedy patrzyałam, ta wyłączyła telefon. Spojrzała się na mnie.
- Gdzie byłaś? - zapytała patrząc na mnie z dziwną miną.
- W skate parku. - odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- I daltego masz na sobie ciuchy... Kogo? - w tym momencie załapałam, że nie przebrałam się. Szybko wybiegłam z domu. Podbiegłam pod dom chłopakó. Zapukałam. Modliłam się, aby dalej nikogo nie było tylko Tom. Otworzyła mi jakaś blondynka. Moje marzenia legły w gruzach -,-
- Hej! - przywitałam się i uśmiechnęłam sztucznie. - Wpuścisz mnie?
- Nie. - odpowiedziała. Chciała mi zamknąć drzwi przed nosem, ale nie udało jej się to, bo zatrzymałam je ręką.
- Czemu?
- Bo nie jesteś tu mile widziana! - zamkneła drzwi.
Usiadłam na schodach i myślałam co zrobić. Nie miałam numeru telefonu do Toma, ani żadnego z nich. Jedynie to Nath... Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do chłopaka. Kiedy usłyszałam pierwszy sygnał, moim oczom ukazał się Nath idący w moją stronę. Od razu odłożyłam telfon do kieszeni. Wstałam i podeszłam do chłopaka. Ten spojrzał na mnie zdziwiony. Wyjaśniłam mu wszystko.
- I dlatego masz na sobie moje spodnie? - zasmiał sie, a moje policzki nabraly rumieńców. - Chodź. - razem podeszliśmy do drzwi. Nath otworzył je i weszlśmy do środka. Ja pobiegłam n górę, do łazienki, a Nathan do swojego pokoju. Szybko się przebrałam. Ciuchy cłopaków złożyłam i wyszłam z pomieszczenia. Kiedy kierowałam się do pokoju Nathana, usłyszałam krzyki dobiegające właśnie z niego. Przytawiłam uch do drzwi i słuchałam.
- Jak ty mogłaś wejść do mojego pokoju i przeglądać moje rzeczy?! - oho, coś się stało. I to poważnego :o
- Chciałam cię poznać. - odpowiedziała mu dziewczyna.
- I postanowiłaś to zrobić w taki sposób?! - nagle Nath wyszedł z pokoju, a ja przy tym wpadłam w jego ramiona ._.
- Megan? - zapytał, a ja stanełam na nogach.
- Chciałam ci oddać spodnie. - znów się zaczerwieniłam, bo głupio to brzmi. Ta dziewczyna co stała za Nathanem spojrzała się na mnie i zrobiła dziwną minę. Podałam spodnie chłopakowi i zmyłam się na dół. Tam zostawiłam bluzkę Toma. Wyszłam z ich domu i wróciłam do siebie. Zastałam tam mamę, Paula i zapłakaną Maddie. Cholera! Od razu do niech podeszłam. Spojrzałam się na mamę pytającym wzrokiem. Od razu mi wyjaśniła. Powiedziała o rozwodzie i o tym, że chce wyjechać. Strzelam, że Maddie płakała z tego drugiego powodu. Widzę, że tu odżyła. Tu lepiej się czuje... Nagle wybiegła z domu.

MADDIE

Za dużo płaczę! Zdecydowanie za dużo! Nie chcę się stąd wyprowadzać! Nie chcę znów wracać do Polski! Chcę tu zostać. Z Nathanem i chłopakami. Chwila... Czemu powiedziałam Nathan osobno?! Niee, chyba mam zwidy! Tak! Mam zwidy ._.
Ruszyłam w stronę parku. Tam przysiadłam na jednej z ławek. Wyciągnełam scłuchawki, a po chwili do moich uszu dobiegły pierwsze dźwięki jakiejś starej piosenki. Odwróciłam wzrok w stronę jeziora. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że tam poznałam Nathana. Przypomniała mi sie też noc, w którą mieliśmy spędzić w klubie. Szczerze? Ciesze się, że nie spędziłam tej nocy pośród upitych ludzi...
W pewnej chwili obok mnie usiał chłopak. Spojrzałam się na niego. Avan... Tylko jego tu brakowało. Sciągnęłam słuchawki. Chciałam wstać i pójść gdzieś indziej, ale on mnie zatrzymał.
- Maddie. Przepraszam. - tylko tyle? xd
- Nie masz za co. - odburknęłam.
- Ale na prawdę. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - bla, bla, bla. - Nie chciałem śmiać się z ciebie.
- Ale to zrobiłeś. - odwrociłam się. Szłam przed siebie. Zaczął padać deszcz. Wbiegłam do pierwszej lepszej restauracji, kawiaraenki czy jak to tam. Nie mam do tego glowy,żeby nazywac rzeczy po imieniu. Usiadłam przy jednym ze stolików. Podeszła do mnie kelnerka. Nie mialam wyjścia. Musiałam coś zamówić. Postawiłam na herbatę.
- Hej, mogę się dosiąść? - podeszła blond dziewczyna.
- Tak.
- Jestem Ava. - przedstawiła się. Jakoś nie sądzę, żeby była taka uprzejma jak teraz. Jednak z grzeczności też się przedstawiłam. Dziewczyna zagadała mnie. Oczywiście czego się dowiedziałam? Że mieszka z chłopakami! Tak, z Nathanem, Tomem, Jayem, Maxem i Sivą. Znów Nath pierwszy -,- Opowiedziała mi całą historię. Taa, fajnie, że mnie to interesuje xd
Po kilkunastu minutach deszcz mniej padał, daltego zmyłam się do domu. Po drodze ochlapał mnie jakiś palant. Tylko tego brakowało! Czy ja się nie powtarzam? ;o
Wrocila do domu wściekła i cała przemoknięta. Trzasnęłam drzwiami i tym samym zwróciłam na siebię uwagę Megan piszącej coś przy blacie kuchennym.
- Widzę, że nie tylko ja się dziś kąpałam na ulicy. - zaśmiała się. Zignorowałam to. Powiesiłam swoją kurtkę na wieszak. Dostrzegłam też kurtkę taty i jakąś nie znaną mi. Spytałam się Meg o co chodzi. Ona szybko mi wyjaśniła. Rozmowa...


_______________________________________

No i mamy rozdzialik ^^ Pisałam go 3 dni! :o Dośc długo jak na mnie xd
Mam nadziję, że wam się podoba ;d
Założyłam 2 nowe blogi xd
1. >LINK<
2. >LINK2<
Tylko jedna mała ... nie wiem co xd Ale nie wiem czemu, ale nie mogę dodać na tych blogach obserwtrów, bo jakis błąd -,- Jednak mam nadzieję, że z czasem doję do co chodzi xd Chyba,że wy wiecie? :o

Jaycee - moja wyoraźnia... xd ta mieszanka, to tak sama wpadła ? :o xd

I tak.. 8 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ ;D
I jak zwykle... Jak są błedy to przepraszam xd

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 10

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥

NATHAN
- My to jednak mamy cos nie tak z głowami. - odezwał się Siva, uderzając Maxa.
- O no co ty. - powiedzieliśmy równo.
- To głupie. - Max przestał jako pierwszy.
- O no co ty. - odezwał się Siva, a my na niego spojrzeliśmy. - Mieliśmy to powiedzeić równo. - oznajmił. Wywróciłem oczami i usiadłem na kanapę. Chłopaki tuż za mną. Początek dnia spędzilismy przed telewizorem, rozmawiając na bardzo " ważne " tematy. Między innymi, cz kisiel można zmieszać z mlekiem i nutellą ._. Mądrze. Jay stwierdził, że spróbuje to zrobić, dlatego wybiegł z domu do sklepu po rzeczy.
Wstałem z kanapy i poszedłem na górę. Tam wziąłem się za tworzenie nowej piosenki. Nic mi jednak nie wychodziło. Głowa zaczeła mnie boleć. Rzuciłem czerwonym zeszytem i złapałem się za głowę. Zaraz mi ją rozsadzi. Położyłem się na łóżku, a głowę schowałem w poduszce. Zacząłem co chwila klnąć. W końcu postanowiłem wziąść jakieś tabletki. Powoli zszedłem na dół. Podszedłem do szafki w kuchni i wyciągnąłem z niej opakowanie. Nalałem sobie wody, a po chwili wziąłem tabletkę.
Niedługo po tym, do domu wparował Jay. Z siatki wyjął 5 opakowań kiśla, 3 butelki mleka i 2 słoiki Nutteli. Chłopaki pobiegli do niego, a ja spojrzałem się na nich jak na przygłupów.
- Potrzebna miska. Duża miska. - rękoma pokazał wielkość przedmiotu.
- Nie mamy takiej dużej. - poinformował go Tom.
- To dużą, ale taką dużą jaką mamy. - wzruszył ramionami. Po kilku minutach w misce był kisiel. Następnie wlali mleko i wrzucili Nuttelę. Na sam widok zrobiło mi się niedobrze.
Wymieszali to. Wyglądało jak ... Emm, nie powiem xd Spojrzeli po sobie, a potem każdy z nich chwycił małą łyżkę. Spróbowali. Na początku ich miny wyglądały normalnie, czyli, że im smakowało. Jednak potem to się zmieniło. Pierwszy do łazienki wbiegł Tom, za nim Jay, Max i Seev, a ja zacząłem się śmiać. Wziąłem do ręki telefon i pobiegłem za nimi. Na miejscu nagrałem ich, śmiejąc się przy tym.
Kilka minut po tym jak wróciłem do salonu, przyszedł Jay. Usiadł obok mnie i złapał się za brzuch.
- Nigdy więcej. - wymamrotał, a po chwili znów pobiegł do łazienki. Zaśmiałem się. Wstałem i udałem się do kuchni, aby zabrać to zło i wyrzucić. Wyszedłem z domu. Skierowałem się do śmietnika. Chwilę potem mieszanka wylądowała w koszu.
Kiedy wracałem, w oddali zobaczyłem Maddie. Biegła i płakała. Podszedłem do niej. Ona spojrzała się na mnie i odepchnęła. Potem wbiegła do domu. Zdezorientowany zacząłem ją wołać, jednak nic to nie dawało. Podbiegłem pod jej dom. Zapukałem. Otworzyła mi jej siostra.
- O, Nath! Fajnie, że... - nie dokończyła, bo ominąłem ją i pobiegłem na górę. Naszczęście drzwi do pokoju Maddie były otwarte. Wszedłem do środka. Wzrok dziewczyny od razu powędrował w moją stronę. Była cała zapłakana. Podszedłem do niej, a ona odwróciła wzrok. Ukucnąłem przed nią, kładąc swoje ręce na jej kolanach.
- Maddie... - zacząłem. - Maddie, co się stało? - dziewczyna nie odpowiadała ani nie patrzyła w moją stronę. - Spójrz na mnie.
- Po co przyszedłeś? - zapytała w końcu.
- Bo chciałem wiedzieć co się stało.
- To nie twoja sprawa. - spojrzała się na mnie.
- Właśnie, że moja. - powiedziałem stanowczo.
- I co zrobisz jak się dowiesz? - zapytała, a ja zacząłem się zastanawiać. - Wiedziałam.
- Co ci się stalo? Jeszcze wczoraj byłaś inna. - wstałem.
- Inna? W jakim sensie? - również wstała. Staliśmy twarzą w twarz. Patrzyłem jej w oczy.
- Więc... powiesz mi o co chodzi? - postanowiłem jeszcze raz zapytać.
- Nie.
- Czemu?
- Bo ty nie chcesz wiedzieć.
- Owszem chcę! - dzieczyna westchnęła. Znów usiadła na łóżku. Spojrzała w okno. Zająłem miejse obok niej. - Powiesz mi? - zapytałem, a ona pokiwała mi głową.
Wszystko zapowiadało się jak najlepiej. Dzień wcale nie zaczął się tak źle. Przyszłam do tej cholernej szkoły. Na samym wejścu napotkałam tą całą Cat. Tą na która wylałam picie. Od razu zaczęła wytakać mi wszystko jaka to ja jestem. Nagdała też czegoś o mnie Avanowi, a to nie prawda. Nie zna mnie. Po pierwszej lekcji każdy zaczął się ze mnie śmiać. Czemu? Plotki. Cholerne plotki, w których nie ma ani ziarnka prawdy! Choć nie... Jedyną prawdą w tym wszystkim jest moje imię i skąd pochodzę. Nic więcej. Jestem pośmiewiskiem w szkole. Nienawidzę tego miejsca. Gdybym została w Polsce, nic by takiego nie było. Jest tylko jednen plus tego, że tu jestem. Poznałam was. - skończyła opowiadać. Spojrzała na mnie i przytuliła się.
- Nie płacz. - szepnąłem jej na ucho. - Nie ma sensu. - odsunęła się ode mnie. Otarła mokre policzki.
- Może masz rację? Nie potrzebnie się przejmuję. Ale co ty byś zrobił na moim miejscu?
- Miał to gdzieś. Jeżeli to nie prawda, to czemu się przejmujesz. Tak naprawdę to ja słyszę codziennie plotki na swój temat. - usmiechnąłem się.
- Okej, od dziś niczym się nie przejmuję. - zasmiała się.
- Nareszcie usmiech!
Przed obiadem wrociłem do domu. Tam jednak nikogo nie zastałem. Gdzie oni? Może dalej żygją xd Z czasem się dowiem.
Poszedłem do kichni zrobic sobie cos do jedzenia. W lodówce nic nie było. Postanowiłem zamowić pizze. Trzydzieści minut później zajadałem się skacząc po kanałach w telewizorze. Nie było nic ciekawego. Wyłączyłem go i przeniosłem się do pokoju. Tam rzuciłem się na łózko. Z szafki nocnej wyciągnąłem jakąś książkę. Otworzyłem ją, kiedy nagle wypadło z niej zdjęcie moje i Ann. Ja patrzyłem się w obiektyw i robiłem głupią minę, a ona całowała mnie w policzek. Patrzyłem chwilę na te zdjęcie. W końcu odłorzyłem je na miejsce i zająłem się czytaniem książki.
Obudziłem się około 16. Zasnąłem ._. Szybko poderwałem się z łóżka i zbiegłem na dół. Tam siedzieli chłopaki, a wśród nich Jessica. Zdziwiłem się jej obecnością tu. Podszedłem do siostry i przywitałem się.
- Co ty tu robisz? - zapytałem siadając obok Sivy.
- To już nie można odwiedzić najukochańszego i najwspanialszego brata? - odowiedziała pytaniem na pytanie.
- Co chcesz? - zaśmiałem się, a ona razem ze mną.
- Nic, nie chcę.
- Jesteś za miła.
- Okej. Potrzebuję 100 dolarów na jedą rzecz. - wzruszyła ramionami.
- Jaką?
- Oj, wiesz, że to nie prawda! - znow się zaśmiała. - Rodzice mojej koleżanki wyjechali i zostawili ją, a mieszkanie można powiedziec, że uległo zniszczeniu.
- Jak to? - zapytał zdziwiony Tom.
- Uh, włamanie. - szybko wyjaśniła. - Teraz boi sie tam wracać. Obiecałam jej, że znajdę jej jakiś tymczasowy dom. Z tego powodu, żse u nas nie ma miejsca, bo przyjechała ciocia, to pomyślałam o was. Pomoglibyście? Tylko na kilka tygodni.
Spojrzeliśmy z chłopakami po sobie.
- W sumie to mamy miejsce. - oznajmił Max.
- Czyli, że się zgadzacie?
- Tak. - wzruszyliśmy ramionami.
- Dzieki, chłopaki. - wyściskała każdego z nas. Szczerze? Nie usmiechało mi się sprowadzać pod dach kogoś nieznanego. Ale co? W końcu to moja siosrta. Muszę pomóc jej koleżance.
Na wyjściu Jess poinformowała nas kiedy przyjedzie dziewczyna. Będzie jutro o 13. A nazywa się Ava. Dość dziwne imię :o
Następnego dnia wszyscy obudzilismy się o tej samej godzinie. 12. Mieliśmy jeszcze godzinę na przyjaz Avy. Ogarnąłem się i zszedłem na dół. Tam jedli śniadanie Jay i Tom. Dosiadłem się do nich. Po chwili sam zacząłem jeść. Niedługo po tym doszli Max i Seev.
- Pamiętacie o jutrzejszym wywiadzie? - zapytał z pełnymi ustami Max.
- Zapomniałem! - Tom walnął się otwrtą dłonią w czoło.
- Ha! A ja nie! - Jay dumnie wyprężył pierś.
- A tak wogóle, to gdzie ten wywiad? - zapytałem popijając herbatę.
- We Love Pop. - oznajmił Seev. Pokiwałem głową, że zrozumiałem. Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. Do drzwi podleciał Tom wraz z Jayem, a nasza pozostała trójka powoli doszła. Kiedy Tom otworzył wejście, naszym oczom ukazała się brunetka z kolczykiem pod wargą. Miała na sobie białą luźną bluzkę, na to czarną kurtkę, czarne spodnie, a w ręku trzymała rączkę od walizki. Kogoś mi przypominała. Kogoś kto był dla mnie ważny. Chwila, chwila... Ava.... Ava James! Nie, to nie ona. To zupełnie obca dziewczyna.
- Jestem Tom. - przedstawił się, a potem kolejno nas. Każdy podał jej rękę na przywitanie. Oczywiście mi przypadło zadanie pokazania jej pokoju. Wziąłem od dziewczyny walizkę i poszliśmy na górę. Szedłem z przodu, a dziewczyna tuż za mną. Weszliśmy do pokoju.
- Czuj się jak u siebie. - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Czułem jak dziewczyna odprowadza mnie wzrokiem.

__________________________________

No więc tak... Nie wypowiadam się ^^ Zaskoczyliście mnie! 8 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! ( nie liczę jednego swojego :P ) 31 obserwatorów *-* Blog się rozkręca xD
Jaycee - chyba udało mi się zmienić sprawdzanie czy nie jesteście robotkami ^^
Dedykt dla każdego kto czyta ^^ :3 Jak wy możecie czytać te bzdury? :D

Teraz 8 KOMNETARZY = NOWY ROZDZIAŁ ♥

jak są błedy, to przepraszam, ale pisałam na szybko ;)

czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 9

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

MEGAN

Po 23 byliśmy już po kilku napojach wyskokowych, jednak nadal myslelismy trzeźwo. Chyba...
Siedzielismy właśnie przy naszym stoliku. Siva i Jay grali w papier, kamień, nożyce. Tom i Max zawzięcie o czymś rozmawiali, a ja rozgladałam się po klubie. Nagle usłyszałam głos Maxa:
- Chłopaki... - wszystkie oczy, przy stoliku, spojrzały na niego.
- Co? - zapytała się pozostała trójka.
- Gdzie jest Nath? - zapytał ponownie Łysy. Chłopaki rozejrzeli się po klubie, a w tym samym czasie zadawali sobie pytanie, któr zadał Max. Ja po chwili też zaczęłam się rozglądać. Nigdzie nie było Nathana, ani... Maddie!
- Chłopaki... - tym razem to ja zaczęłam.
- Co? - spojrzeli w moją stronę.
- Gdzie jest Maddie? - znów zaczęli się rozglądać. W pewnym momencie przestali. Spojrzeli się na mnie, a potem stało się najgorsze. Panika w ich wykonaniu... Nie. Wolę nie opisywać. Albo może...
Chłopaki kolejno odskoczyli od stolika. " Krzyczeli " po cichu i biegali po całym klubie.
- Chłopaki! - uspokoiłam ich. Odwrócili się w moją stronę. - Spokojnie. Przecież nic nie mogło się stać.
- Uwierz mi. Nath często się gubi. - zaśmiał się Jay, jednak po chwili zmienił swój wyraz twarzy.
- Przecież się nie zgubił! - Loczuś dostał w tył głowy od Toma.
- A skąd ty to wiesz?
- Ja wiem wszystko. - Tom dumnie wyprężył się, a reszta wywróciła oczami.
- Dobra. Musimy mieć plan działania. - oznajmił Siva klaszcząc w ręce.
- A ty co? Agent OO7? - zadrwił z niego Max.
- A żebyś wiedział.
- Już? Skonczyliście? - pokiwali głową. - Dobra. To co robimy?
- Rozdzielimy się! - Siva aż podskoczył, kiedy to mówił.
- No teraz bawi się w Freda ze Scooby'go Doo. - i piękny faceplam Toma xD
Tak ta rozmowa trwała do około północy. W ciągu tego czasu, udało nam się wysłać tylko kilka sms-ów i zadzwonić. Nic to nie dawało. Co ja mam teraz robić? Uh!
Siedzieliśmy przy stoliku. W pewnej chwili poddałam się. Wstałam i chciałam już wyjść, kiedy zatrzymali mnie. Spytali się gdzie idę. Skłamałam.
- Nie kłam. Idziesz ich szukać. - uśmiechnął się Jay.
- I tak to nic nie da. - wzruszyłam ramionami.
- Zostań.
- Po co? - udałam zdziwioną.
- Bo... - Tom zaczął wymyślać dobre wyjście z sytuacji. - Bo my chcemy. - zaśmiałam się. Chłopaki spojrzeli na mnie oczami Kota ze Shreka. Westchnęłam i postanowiłam, że jeszcze zostanę. Dobrze zrobiłam, ale nie będę mówić co się działo ^^

NATHAN

Obudziłem się przed 5. Ta, raczej obudzili mnie. Usłyszałem hałas na dole. Wywlokłm się z mojego " łóżka " i poszedłem zobczyć co to. Leniwie zszedłem po schodach. Zobaczyłem, że w kuchni świeci się światło, a w niej stała półprzytomna Megan i mamrotała coś pod nosem. Podszedłem do niej. Spojrzała się na mnie, uśkiechnęła, a po chwili upadła do przodu. Zdazyłem ją złapać. Przeklnąłem pod nosem. Nieźle zabalowała.
Wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie w salonie. Przykryłem ją kocem. Uśmiechnąłem się i wróciłem na górę. Potem nie mogłem już zasnąc. Od razu " wróciła " Ann. Znowu zacząłem o niej mysleć. Kurwa! Dlaczego? Przestań myśleć. Ależ ty głupi -,- ZAcząłem klnąc na siebie w duchu. Obróciłem się na plecy i spojrzałem w sufit. Przymknąłem oczy. Kochałem ją. Kochałem ją nadal, ale nie chciałem tego. Ona mnie oszukała. Udawała, że mnie kocha, a ja głupi wierzyłem. Cieszę się, że nie żyje. A może nie? Może wcale się nie cieszę?
Podniosłem się do pozycji siedzącej. Przetarłem oczy rękoma i spojrzałem piętro wyżej. Mój wzrok skierował się w stronę Maddie. Od razu się uśmiechnąłem. Co ona ma w sobie takiego, że jak patrzę na nią to poprawia mi się humor? Czemu ona tak na mnie działa?
Godzinę później do moich uszu dotarł dźwięk budzika. Maddie podskoczyła i podbiegła do biurka, na którym znajdował się telefon.
- Zawału można dostać. - zaśmiała się.
- Zawał zawałem, ale ten głupi budzik przerwał mi taki piękny sen. - skrzywiła się, a ja zaśmiałem. - To nie śmieszne. - oberwałem poduszką.
- Wybacz. - podniosłem ręce do góry w geście poddania. Ona usmiechnęła się. - A tak wogóle, to czemu nastawiłas ten budzik?
- Szkoła, pacanie. - zaśmiała się.
- Aa. - przytaknąłem. Ej, nie jestem pacan! - wstałem z mojego " łóżka " i podszedłem do niej.
- Tak tak. - z szafy wyciagnęła jakieś ciuchy i znikła w łazience. Postanowiłem też się trochę ogarnąć. Podszedłem do lustra, ktore wisiało w jej pokoju. Troche udało mi się ułożyć mego fryza, ale nie jest idealnie xd
Usiadłem przy biurku, wcześniej sprzątając łóżko z podłogi. Wyciągnąłem telefon i zacząłem przeglądać TT. Nic nowego. Włożyłem telefon do kieszeni. Zacząłem się rozglądać po pokoju. Podszedłem do okna. Popatrzyłem w nie, a co innego mogłem robić? xd
Kilka minut później przyszła Maddie. Odwróciłem się w jej stronę. Uśmiechneliśmy się do siebie. Znowu :D
- Idziesz? - zapytała zakładając torbę przez ramię. Pokiwałem głową na " tak " i wyszliśmy z jej pokoju. W salonie Megan leczyła kaca, a jej mama robiła wykład Paulowi. Zaśmialiśmy się, bo widok był komiczny.
- Wstaliście już. Jecie czy od razu idziecie? - podeszła do Megan z jak przypuszczam, kolejną szklanką wody.
- Idziemy. - powiedzieliśmy równo.
- A Megan? - zapytała Maddie pokazując na siostrę.
- Jak widać, ona nie może. - wzruszyła ramionami mama Maddie.
- Trzeba było tyle nie pić. - podeszliśmy do drzwi. Ubraliśmy się i wyszliśmy. Odprowadziłem Maddie pod szkołę. Potem wróciłem do domu. Tam zastałem zdychających na kanapie i podłodze, chłopaków. Na sam ich widok śmiać mi się zachciało. Kiedy Max mnie zobaczył, automatycznie wstał i podbiegł do mnie. Oberwałem w tył głowy.
- Za co to?! - złapałaem się za bolące miejsce.
- Za to, że nam nie powiedziałeś gdzie idziesz, idioto! - krzyknął z kanapy Tom.
- O jeny... Chyba aż tak się nie martwiliście. - znów dostałem.
- Przestań! - zwróciłem się do Maxa, a ten znów. - Bo ja cię walnę! - zaśmiałem się.
- A tak wogóle to gdzie wy byliście? - zapytał Siva.
- Skąd wiesz, że z kimś byłem?
- Bo jestem jasnowidzem. - odpowiedział.
- Teraz jasnowidz! - krzyknął Tom i załamał się.
- Ee. A co było wcześniej? - zapytałem ciekaw odpowiedzi.
- Agent 007 i Fred ze Scooby'go Doo. - wyjaśnił Jay.
- Aha. Czyli mam się bać? - chłopaki wzruszyli ramionami.
- No więc powiesz gdzie byłeś? - dopytywał się Tom. Wyjasniłem im wszytsko, a na koniec znów oberwałem od Maxa. Za to on dostał ode mnie. Ja potem od Toma, a on od Jaya. Mój mąż mnie broni xd Jay natomiast dostał od Sivy. A Siva od... Sam się walnął xD I tak biliśmy się przez dobre 3 minuty. Max mnie, ja jego. Tom mnie, Jay Toma, Jaya Siva, a Sivę Siva. Potem było inaczej. Max mnie, ja Toma, Tom Jaya, Jay Sivę, a Siva Maxa. Taa, przynajmniej mamy zajęcie.


________________________________

No i mamy rozdzialik ^^ Taki głupi, bo... Tak jakoś ;D
Początek zainspirowany nowym teledyskiem do IFY ^^ Hyhy ;D
Boys, where's Nath? A Nath zapierdziela po ulicy, z butem w ręku, wyciągniętą koszulą oraz bez jedenej części garnitu i ucieka przed fankami xd Hahahaha, nie moge z tego ^^

Zaskoczyliście mnie ;3 Miałam już dodac rozdział po 5 komentarzach, a tu patrzę i jest 6 ^^ Suprajs xD

Witam nową obserwatorkę Sykesówna ♥ . Mam nadzieję, że podoba ci się blog :3

Jaycee - ah, te skojarzenia xd

Dżagodaa ;] - romansik, no ja nie wiem ^^

ANONIMY! :3 Kochani, chciałebym abyście się podpisywali pod swoimi komentarzami ;) Muszę wiedzieć komu dziękować :D

Dziękuję za te wszystkie komentarze! ♥ To co? Teraz 7 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :3
Do napisania! ♥

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 8

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :3

NATHAN

Doszliśmy pod dom Maddie. Kiedy przechodziliśmy przez ulicę i wchodzilismy na chodnik, Maddie potknęła się o krawężnik. Pociągnęła mnie za rękę i razem upadliśmy. Leżałem na niej. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze były cholernie blisko siebie.
- Przepraszam. - szpnęła, a na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec.
- Już drugi raz jesteśmy w takiej pozycji. - powiedziałem śmiejąc się. Wstałem z niej, a ona tuż po mnie.
- Ale wtedy to była twoja wina.
- Nie moja tylko chłopaków. - broniłem się. Maddie machnęła ręką. - Przyjdziesz dziś do klubu? - zapytałem podchodząc z nią do drzwi.
- No nie wiem.
- A mi się wydaje, że przyjdziesz. - uniosłem brwi.
- O której? Max mi mówił, ale głupek zapomniał powiedzieć o której gracie. - zaśmiała się, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- O 20, ale badź o 19.
- Czemu? Wiesz, że jak mam być o 19 to już muszę się szykować? - położyła ręce na biodrach.
- To 19:30?
- Nie. 19:50. - znów się zaśmiała. - Pa, Nath. - otworzyła drzwi i znikła w nich. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem do domu. Po drodze nie mogłem zapomnieć o Maddie. Czemu ona na mnie tak działa? Jest inna? Wyjątkowa? Nie wiem. Tylko się nie zakochaj! Obiecałeś coś sobie! Zresztą... Nawet gdybym się zakochał, to i tak bym jej tego nie powiedział. Ale... Czemu ja o tym myślę?! Jak będę to robił to tym bardziej się zakocham. A może potrzebuję teraz tej drugiej osoby obok mnie? Jednak nie mogę... W gruncie rzeczy, nadal mam dziewczynę. Może i dziewczynę, którą nie wiem czy mam kochać dalej czy zapomnieć o niej, ale mam. Przecież ze sobą nie zerwaliśmy. A może jednak? Ann tak naprawdę nie kochała mnie. Udawała, a ja głupi wierzyłem. Nie, nie, nie! Nathan, stop! Nie myśl o Ann, nie myśl o Maddie, nie myśl o niczym! Albo nie! Myśl o dzisiejszym koncercie w klubie. Tak. To najmądrzejsze rozwiązanie.
- Jeste... Co tu się dzieje?! - kiedy wszedłem do domu, moim oczom ukazał się jeden wielki bajzel. Wszystko było powywracane do góry nogami. Tom latał w samych bokserkach i skarpetkach po mieszkaniu, Max wywalał wszystkie ciuchy ze swojego pokoju, Sivy nigdzie nie było widać, a Jay krzyczał i wyciągał grzebień ze swoich loczków.
- Ubieramy się. - zza szafy wyszedł Siva.
- A ty co tam robiłeś? - zapytałem podchodząc do szafy i zaglądjąc za nią.
- Szukałem żelu. - opdowiedział.
- I co? Znalazłeś?
- Tak. - pokazał buteleczkę.
- A reszta? Jest prawie 18.
- No przecież się ubieramy! - krzyknął z pokoju Max.
- Ty też powinieneś zacząć. - podszedł do mnie Tom.
- Ale to nie ja latam po domu pół nagi.
- A może mi się tak podoba.
- A może nam się tak nie podoba. - powiedzieliśmy równo.
Po tym poszedłem do siebie i sam zacząłem się ubierać. Założyłem na siebie to ( musiałam dodać to zdjęcie ^^ Strasznie mi się podoba :3 )
Poszedłem jeszcze do łazienki sprawdzić stan mojej fryzury i byłem gotowy. Zszedłem na dół, a tam czekała już reszta. Salon i cały dom lśniały od czystości.
- Dobra. Macie talent! - zaśmiałem się. - Ubrać się i posprzątać dom w tak krotkim czasie... Nawet Jessica tak nie umie, a jest naprawdę szybka.
- Ty już tak tu nas nie zachwalaj tylko właź do samochodu. - powiedział Max, ktory właśnie zakładał kurtkę.
Wyszliśmy z domu, a po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Droga do klubu wcale nie była taka długa. 20 minut przed koncertem byliśmy na miejscu. Poszlismy do naszego " osobistego pokoju ". Dziwnie to brzmi... No, ale dobra tam. Poszliśmy tak i rozgrzaliśy się. O 20 weszliśmy na scenę i zaczęliśmy śpiewać. Pierwszą piosenką było Glad You Came. Potem Chasnig The Sun, a na koniec I Found You. Cały czas wzrokiem szukałem Maddie i Megan. Nie powiem. Bardziej zależało mi na obecności tej pierwszej.
Kiedy skończyliśmy, chłopaki od razu pobiegli do baru po drinki. Ja natomiast wyszedłem na zewnątrz, mając nadzieję, że za chwilę przyjdzie Maddie. Tak się nie stało. Może już jest, tylko jej nie widziałem? A może zrezygnowała z przyjścia? Ugh! Za dużo myśle!
Wszedłem do klubu. Podszedłem do stolika, przy którym siedział Siva i Jay. Usiadłem obok loczka, a on podsunął mi pod nos szklane naczynie z napojejm w środku.
- Pomyśleliśmy o tobie. Widzisz jacy jesteśmy kochani. - na słowa Jaya, Siva zakrztusił się swoim drinkiem, a ja omało co nie wybuchłem śmiechem. - No co? Taka prawda. - dodał.
- Eh, nie wiem jak wy, ale ja idę do chłopaków. - powiedział Seev wstając.
- Ja zaraz przyjdę! - krzyknął za nim Jay. - A ty? - zwrócił się do mnie.
- Co ja?
- Idziesz? - wskazał na parkiet.
- Nie mam ochoty. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Ciągle miałem nadziję, że za chwilę moim oczom ukaże się postać Maddie.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami i opuścił mnie. Zostałem sam. Popijając drinka, rozglądałem się po klubie. Nagle zobaczyłem znajomą twarz. Jednak nie była to Maddie. Dziewczyna podeszła do mnie i mogłem stwierdzić, że to jej siostra.
- Tu jesteś! - krzyknęła i dosiadła się do mnie. - Szukałam was wszędzie.
- To już znalazłaś. - uśmiechnąłem się. - Gdzie Maddie?
- W łazience. - wzruszyła ramionami. - Daj piciu. - wyciągnęła rękę w stronę mojej szklanki.
- Idź sobie weź. - przysunąłem drinka do siebie.
- Nie dadzą mi.
- Czemu? - zapytałem zdziwiony.
- Mam 16 lat, pajacu! - stuknęła się w czoło.
- To... Chwila... Jak tu weszłyście? - zapytałem, ale po chwili mnie olśniło.
- Wstep wolny. - powiedzieliśy równo. W tym samym czasie doszła do nas Maddie. Uśmiechnąłem sie na sam jej widok.
- Hej, Nath. - przywitała się i zajęła miejsce Jaya.
- Już myślałam, że utopiłaś się w kiblu. - zaśmiała się jej siostra.
- Ha ha ha. Zabawne. - walnęła ją lekko w tył głowy.
- No dla mnie tak. - Megan dumnie się wyprostowała :o
W tym czasie podbiegł do nas Tom i wyrwał Megan do tańca. Ta ze zdziwienia cicho krzyknęła, a Maddie zaczęła śmiać się z jej miny.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - zacząłem od nowa rozmowę.
- W gruncie rzeczy, nie chciałam przyjść.
- Czemu? - spojrzałem się na nią, a ona spuściła głowę.
- Źle się poczułam. - wiedziałem, że kłamie.
- Nie kłam.
- Nia kłamie. - broniła się. Uniosłem brew. - Uh, dobra. Poprostu nie lubię klubów. Nigdy nie czuję się tu... Swobodnie? - bardziej zapytała niż stwierdziła.
- To może masz ochotę na spacer? - spojrzała się na mnie. - Taki w blasku księżyca. - oboje się uśmiechnęliśmy.
- Hm, nie. - wypięła mi język. Posmutniałem. Chciałem z nią pójść na ten spacer, ale ona nie. Woli tu siedzieć? - Oj, chodź. - zaśmiała się i pociągnęła mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę parku. Po drodze rozmawialiśmy o wszytskim i o niczym. Poznaliśmy się bliżej. Czuję jakbym znał ją od dawna. Przy niej zapominam o bożym świecie, zapominam o Ann. Można powiedzieć, że ona odbudowuje mnie na nowo ( tak jakoś mi się napisało xD ).
Doszliśmy do jeziora, przy którym pierwszy raz ją zobaczyłem. Tam pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy.
Podeszliśmy do brzegu. Maddie zrzuciła z siebie buty i zamoczyła nogi w wodzie. Gestem ręki " zawołała mnie ". Pokoiwałem głową na " Nie ".
- Czemu? - zapytała, chlapiąc wodą.
- Zimno. - zaśmiałem się.
- Nie przesadzaj.
- A tobie nie jest zimno?
- Nie. - pokręciła głową.
Posiedzieliśmy tam jeszcze dłuższą chwilę. Zeszło się do 23. Dobrze nam się rozmawiało i nigdzie nie spieszyło. Nagle Maddie wstała i podała mi rękę. Wstałem. Spytałem się jej co się stało. Ta odpowiedziała, że jest głodna. Chwila ciszy i zaczęliśmy się śmiać. Kiedy skończył się atak smiech, wróciliśmy do domu Maddie. Tam zastaliśmy jej mamę w kuchni. Nie miała nic przeciwko, że przyszedłem wraz z Maddie.
Dziewczyna od razu weszła do pomieszczenia, w którym przebywała jej mama. Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej potrzebne rzeczy do zrobienia kanpki. Ja usiadłem przy blacie i przyglądałem się. Jej mama poszła do siebie, położyć się spać. Zostaliśmy więc sami. Dziewczyna dosiadła się do mnie z kanpaką w reku. Zaśmiałem się.
- A tak wogóle to, ty jesteś Polką? - zapytałem się jej. Byłem ciekaw odpowiedzi.
- Niezupełnie. - odpowiedziała i odłożyła kanapkę na talerz. - Od urodzenia mieszkałam w Stanach, w Nowym Jorku. Gdy miałam 2 lata przeprowadziliśmy się do Polski, a teraz mieszkam tu.
- A jak tam jest? - dziewczyna spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem. - W Polsce. - szybko wyjaśniłem.
- Fajnie. - uśmiechnęła się, a na jej bluzkę skapnął majonez. Przeklnęła pod nosem i wstała. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej papier. Wytarła plamę, ale nic to nie dało. Znów przeklnęła.
- Muszę się przebrać. - załamała się.
- To takie straszne. - zaśmialiśmy się.
- Idziesz czy tu na mnie czekasz? - zapytała pokazując na drzwi od swojego pokoju.
- Idę. Boję się sam tu siedzieć. - zaśmiałem się.
Poszlismy do jej pokoju. Ona wyciągnęła z szafy pierwszą lepszą bluzkę i zniknęła w łazience. Usiadłem na łóżku. Z kieszeni wyciągnąłem telefon. Ups. 16 nieodebranych połączeń i 7 wiadomości. Bywa :D Zacząłem je odczytywać. Kto by pomyślał, że tak się o mnie martwią.
Po kilku minutach, do pokoju wróciła Maddie. Usiadła obok mnie i zajrzała w mój telefon.
- Tak się martwią? - uśmiechnęła się.
- Na to wygląda. Wyszliśmy i nic im nie powiedzieliśmy. - spojrzałem na nią.
- Aż się boje spojrzeć na swój telefon. - podeszła do biurka, na którym leżał wcześniej wspomniany przedmiot. Wzięła go do ręki. Po jej mine stwierdzam, że nie było aż tak źle. - Tylko 5 wiadomości i 7 nieodebranych. O cibie się bardziej martwią. - odłożyła telefon i wróciła na poprzednie miejsce.
Znów zaczęliśmy rozmawaić i wygłupiać się. Tak minęła nam reszta nocy. Dopiero około godziny 3 zrobilismy się zmęczeni. Położyłem się więc na łóżku, który zrobiłem z poduszek i kołdry, a Maddie spała na łóżku.


______________________________________

No i widzicie! Nic strasznego się nie stało ^^ Tylko się wywrócili xD
Wiem, że rozdział miał się pojwaić na dniach wciągu tygodnia, a nie dziś, ale ... Chyba się cieszycie? :3

Przeczytajcie informację o tytule " 8 miesięcy bloga! <3 ". Jest to dla mnie ważne :3 Teraz tak. Pod poprzednim rozdziałem bylo 5 komentarzy... Teraz czas na 6 ^^ Więc ... 6 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ I UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY ♥






8 miesięcy bloga! <3

Minęło 8 miesięcy odkąd jestem z wami! Odkąd wy czytacie te moje bzdury! :3
Razem dobilismy ponad 10 tys. wyswietleń! :D Aktualnie mojego bloga obserwuje 29 osób <3 29 wspaniałych osób :3 Łącznie mam 153 komentarze :D
Pisałam tu 3 opowiadania, jedno skończone, drugie nie, wiadomo... Bark weny :c Ale teraz jest trzecie, które mam nadzieję, że podoba się każdemu kto tu zaglada C:
Mam nadzieję na więcej wyswietleń i coraz więcej obserwatorów! ;*

Co do nastepnego rozdziału, powinnien się pojawić na dniach :D
Jak pewnie zauwasyliscie, zmieniłam nazwę konta na bloggerze :D Ale to dalej ta sama Miu, tylko z inną nazwą xD
Kolejną rzeczą jest wygląd bloga :D Podoba wam się? ;) Dlugo myslalam nad tym, kilka razy mi sie nie zapisało i musiałam tworzyć go od nowa z dobrą godzinę ;D
Są również zakladki. Jak ktoś z was chce być informwany na TT, proszę niech wejdzie w zakladke " Informowani " i napisze mi swojego TT :3
Może ktoś z was chciałby porozmawiać lub zadać pytanie na ask.fm?
TT: @Magdab_1998
GG : 36644225
Ask.Fm : ask.fm/Magdab1998 ( mam nadzieję, że dobrze pamietam link xd )

To chyba na tyle :D Do napisana! <3

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 7

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ♥

MEGAN

Weekend minął i znów do szkoły. Naszczęście dziś krótko. Mama pozwoliła nam wyjść na koncert chłopaków. Hłe ^^
Wstałam powoli i od niechcenia z łóżka. Zimno! Wzięłam kołdrę, a po chwili byłam już nią okryta. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki, białą koszulę, wzięłam ze sobą małą skrzyneczkę, w której miałam ozdoby. Weszłam z tym do łazienki. Szybko się ubrałam. Założyłam jeszcze zegrek, branzoletki i pierścionki. Rozczesałam włosy, a potem wyprostowałam. Gotowa wyszłam wlokąc za sobą kołdrę. Zapakowałam się, telefon włożyłam do kieszeni spodni i wyszłam. Na schodach spotkałam Maddie. Obie zeszłyśmy na dół. Tam czekało na nas śniadanie przygotowane przez mamę i mała, czerwona karteczka. Podeszłam do blatu, na którym leżała. Przeczytałam ją na głos.
" Poszłam odprowadzić Paula. Potem idę szukać pracy. Śniadanie macie zrobione. Nie spóźnijcie się do szkoły. Mama :) ".
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść. Jajecznica z rana, a dzień staje się lepszy.
- Wczoraj jak byłam w sklepie - Maddie mówiła z pełną buzią - widziałam tatę. - Dokończyła. - Z Danielle.
- Kto to Danielle? - zapytałam popijając.
- A jak myślisz?
- Skąd wiesz? - domyslilam się o co chodzi.
- Powiedzieli mi. Przedstawiła się. Phi, żebyś ty słyszała tą rozmowę. - rzuciła widelcem.
- To znaczy? - dopytywałam się. Maddie westchnęła. Po chwili opowiedziała mi wszystko. Kiedy skończyła, nie mogłam uwierzyć. Niech ja go tylko spotkam, to ukatrupię!
Z domu wyszłyśmy o 7.30 pm. Dość szybko doszłyśmy. Tam rozeszłyśmy się do swoich swoich klas. Pierwsza matma. Tylko tego brakowało.
Podeszłam pod salę równo z dzwonkiem. Okazało się, że mam na godzinę później. Pani się rozchprowała. Usiadłam na ławkę, naprzeciwko drzwi od sali. Wyciągnęłam telefon i słuchawki. Po chwili do moich uchu doszły pierwsze dźwięki piosenki Eda Sheerana " Give Me Love ". Zamknęłam oczy. Siedziałam tak niezbyt długo, bo usłyszałam jak ktoś mnie woła. Podniosłam głowę, a moim oczom ukazała się postać Ronnie.
- Megan, jak dobrze, że cię widzę. - powiedziała zdyszana, siadając obok mnie.
- Coś się stało? - zapytałam wyciągając słychawki. Z Ronnie razem chodzimy do klasy. Od razu się zakumplowałyśmy.
- Tak. To znaczy nie. Uh, musisz zobaczyć. - pociągnęła mnie za rękę i wybiegłyśmy ze szkoły. Skierowałyśmy się w stonę małej łąki.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?! - nie odpowiedziała mi. - Ronnie! - zatrzymałyśmy się. - Po co mnie tu przyprowadziłaś?
- Pamiętasz Noah? - zapytała.
- Tak. Przecież chodzi z nami do klasy, a ty chodzisz z nim. Tylko... Co on ma z tym wspólnego? - zapytałam, pokazując na łąkę. Ona podeszła do drzewa. Ręką " zawołała " żebym przyszła. Podeszłam do niej. Pokazała wyryty napis " R + N = ♥ ".
- Wczoraj tu bylismy. - uśmiechnęła się.
- I tylko po to mnie tu przyprowadziłaś? - oparłam się o drzewo. Dopiero potem zoriętowałam się, że mój ton nie był taki jak powinien.
- Chciałam ci pokazać, ale widzę, że ciebie to nie interesuje. - Powoli zaczęła ode mnie odchodzić.
- Interesuje. - Ruszyłam za nią.
- Jakoś tego nie widać.
- Ronnie... Poprostu nie mam dziś humoru. Oczywiście, że się cieszę ztwojego szczęścia, ale... Sama wiesz... - posmutniałam, bo przypomniał mi się ojciec.
- Rozumiem. - westchnęła. - Kierunek szkoła?
- Tak, a po drodzę wszystko mi opowiesz. - usmiechnęłam się.
Szłyśmy powoli, bo mamy jeszcze dużo czasu. Ronnie cały czas opowiadała mi o wczorajszym dniu spędzonym z Noah. Tworzą naprawdę świetną parę! Zazdroszczę jej takiego chłopaka.
Doszłyśmy kilka minut przed dzonkiem na przerwę. Od razu poszłyśmy pod sale gimnastyczną. Jak ja nie lubię wf ._. Jeszcze mamy łączoną grupę z dziewczynami z klasy mojej siostry, czyli w tym Maddie.
Usiadłyśmy na podłodze i znów rozmawiałyśmy na każdy temat. Nasza klasa powoli zaczęła się zbierać na wf. Wszyscy gdzieś się rozsiedli, tylko Noah do nas dołączył. Przywitał się ze mną, a Ronnie dostała buziaka :D Słodko :3 xD
Zadzwonił dzwonek. Poszliśmy się przebrać. Razem z dziewczynami wpadłyśmy na pomysł, wejścia do szatni chłopakow. Nie każda chciała. Ba! Prawie żadna. Ja, Ronnie, Maddie i Kate wcieliłyśmy nasz plan w życie. Przebrane wyszłyśmy z naszej szatni i skierowałyśmy się do chłopków.
- Mrr. - równo poruszyłysmy brwiami. Oni zdezorientowani patrzyli się na nas, a my zaczęłyśy się śmiać. W tym samym czasie, czwórka chłopaków podniosła nas ziemi i wynieśli z szatni. Postawili nas, a my znów zaczęłyśmy się śmiać. Nagle przyszła nasza pani.
- Co wam tak wesoło? - zapytała i wpusiciła nas na sale.
- Nie, nic. - odpowiedziała Kate.
Wf minął szybko, tak samo jak reszta lekcji. Razem z Ronnie wróciłam do domu.

MADDIE

Nareszcie w domu. Jestem padnięta! Cały dzień w tej głupiej szkole ._. Po co?!
Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżko. Ze stolika nocnego wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Jednak po chwili znudziło mi się to. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie. Nic się nie działo. Spojrzałam w stronę tego opuszczonego domu, co stał naprzeciw nas. Teraz paliły się w nim światla. Może nie był opuszczony? Nagle zgasły i znów się zapaliły. Widziałam, że ktoś się tam rusza i co chwila znika. Co jest? Zaciekawiło mnnie to. Zbiegłam na dół. Założyłam kurtkę i buty. Krzyknęłam, że wychodzę, a po chwili byłam już pod domem The Wanted. Zapukałam. Otworzył mi Nath. Zdziwił się, że tu jestem.
- Ubieraj się. - rozkazałam mu.
- Po co? - podeszłam do okna. Z niego też było widac ten dom. Zawołałam go. Podszedł.
- Spójrz. - Widział dokładnie to samo co ja kilka minut temu. - Chce tam pójść. - oznajmiłam. - A ty pójdziesz tam ze mną. - wykrzywiłam usta w uśmiechu.
- Oszalałaś?
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo.
- Maddie...
- Proszę.
- Dobra. - zgodził się. - Ale ostrzegam. Ten dom nie jest taki jak inne. - powiedział wchodząc na gorę po schodach.
- Domyślam się. - udałam się za nim. Weszliśmy do jego pokoju. Chłopak zanurkował w szafie i wyciągnął z niej bluzę. Zrzucił z sibie bluzkę, a zalożył wyciągniętą rzecz.
- Idziemy? Napewno? - dopytywał się.
- Tak.
- Nie boisz się?
- Nie. - odpowiedziałam, a chłopak założył ręce na klatce i oparł się o ścianę. - Naprawdę. - zapewniłam go.
- Napewno? - unusł brew. Pokiwałam głową. - Chodź. - zaśmiał się.
Wyszliśmy z jego domu. Powoli udawaliśmy się w stronę domu. Z każdym krokiem coraz bardziej się bałam. Uh, a myślałam, że nie będę się bać. Kiedy bylismy kilka kroków od domu, zatrzymaliśmy się. Przełknęłam ślinę i złapałam Nathana za rękę. Spojrzał się na mnie.
- Boisz się? - zapytałam i spojrzałam na niego. Wzruszył ramionami. Wzięłam głęboki wdech i pociągnęłam go w stronę domu. Po kilku krokach znów się zatrzymałam.
- A może jednak nie? - zapytałam sama siebie. - Boje się, Nathan. - wykrzywiłam usta i spojrzałam na niego.
- Słuchaj. Ten dom wcale nie jest taki straszny. Mieszka tam starsza pani, której mąż zmarł kilka lat temu. Nie chciała się stąd wyprowadzić, więc pozwolili jej tu zostać. Nie ma pieniędzy na zapłacenie rachunków. Dlatego gaśnie tam co chwila światło, a czasem go nie ma, ale to nie jest żaden " nawiedzony dom ". - skończył. Uśmiechnął się do mnie, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Czyli, że... Mam zbyt bujną wyobraźnie. - zasmiałam się.
- Jest 16. Co myślisz o przejściu się na miasto, kawiarnii i tak dalej? - powiedział spoglądając na zegarek.
- Z miłą checią, ale nie mam ze sobą pieniędzy. - posmutniałam.
- Ja stawiam.
- Już drugi razm. Tym razem ci oddam. - uśmiechnęłam się. - Albo wiesz co? - klasnęłam w ręce.
- Co? - zadziwił się.
- Chodźmy do tej pani. Może być miła.
- Em, ona nie lubi spędzać czasu z ludźmi.
- Dlaczego? - zapytałam, a Nathan wzruszył ramionami.
- Nkit tego nie wie.
- Hm. To idziemy?
- Mhm. - ruszyliśmy w stronę miasta. Po drodze wpadliśmy do kilku sklepów. Ja nic sobie nie kupiłam, ale pomogłam Nathanowi wybrać full capa. On się uparł, że mi też kupi.
- Nie.
- Wczesny prezent urodzinowy.
- Urodziny miałam 2 miesiące temu.
- Nieważne. - uśmiechnął się.
- Nie! - i wyszłam ze sklepu.
Potem poszlismy do restauracji, czytaj : MacDonalda ^^ Tam zjedliśmy i rozmawialiśmy. W pewnej chwili weszła tam dziewczyna, która została przeze mnie oblana. Zauwazyła mnie. Przeklnęłam pod nosem. Nathan spytał się mnie co się stało. Poprosiłam go, żebyśmy już poszli. Zgodził się. Po drodze opowiedziałam mu o tym dlaczego chciałam wyjść.
Doszliśmy do mojego domu, ale co się stało pod nim... Tego nie zapomnę...

_____________________________

KABUM! ;D Nie krzyczcie ;D Nic poważnego się nie stało, chyba ^^
Rozdział był pisany z powodu braku zajęcia xD Tak to byłby dodoany później ;D
Jak są jakieś błędy to przepraszam :c
Do następnego <3

5 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :3

sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 6

MADDIE

Wróciłyśmy do domu. Byłam tak zmęczona, że zjadłam jabłko, umyłam się i poszłam spać. Rano obudził mnie Paul, który wbiegł do mojego pokoju. Wskoczył na moje łóżko. Zaczął skakać po nim.
- Co ty robisz?! - rzuciałam w niego poduszką.
- Mama kazała cię obudzić. Masz iśc do sklepu! - powiedział i wyszedł z pokoju. Zakryłam twarz pokuszką. Chwilę tak poleżałam, a potem poszłam się ubrać. Gotowa zeszłam na dół. Tam mama wręczyła mi listę zapupów. Wzięłam jabłko i wyszłam. Sklep był niedaleko, więc nie jest aż tak źle. Mam nadzieję, że się nie zgubię. W końcu pierwszy raz idę tam...
Po drodzę słuchałam muzyki. Kiedy weszłam do sklepu, wyciągnęłam karteczkę z rzeczami do kupienia. Boże, więcej tego nie było?
Poszłam do działu z owocami. Tam wzięłam jabłka i winogrona. Mniam ^^ Jeszcze tylko piciu i takie tam duperele, ale najważniejsze mam. Batona *-* Z rzeczami udałam się do kasy. Wyciągnęłam, wszystko na taśmę i czekałam na moją kolej. Spojrzałam się za siebie, a to co tam zobaczyłam... Mój tata! Z jakąś blądlalunią! Miałam ochotę do niego podejść, ale stwierdziłam, że to nie ma sensu. Odwróciłam głowę. Wbiłam swój wzrok w czubki butów i dalej czekałam. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Znów się odwróciłam.
- Maddie! Słońce! - usłyszałam mojego tatę.
- Nie słoneczkuj mi tu! - odkrzyknęłam tak, że wszyscy ludzie stojący przy kasie spojrzeli na mnie.
- Co się stało? - podszedł do mnie i zapytał zatroskanym głosem. - Mama coś zrobiła?
- Ty! Ty coś zrobiłeś! - pokazałam na jego towarzyszkę.
- Jestem Danielle. - przedstawiła mi się.
- Gówno mnie to obchodzi. - odwróciłam się, a kasjerka zaczęła liczyć. Zapłaciłam i wyszłam, a raczej wybiegłam.
W drodze powrotnej znowu słuchałam muzyki. Siatka była strasznie ciężka. W pewnym momecie pękła mi. Zaklnęłam pod nosem. Zaczęło padać. Jeszcze tego brakowało. Usiadłam na chodniku i miałam wszystko gdzieś.
Po niecałych kilku minutach, zobaczyłam w oddali Maxa. Ucieszyłam się. Bardzo! Wstałam i podeszłam do niego. Chwilę był zdziwony, ale potem spytał się co się stało. Opowiedziałam mu. Zaproponował mi pomoc. Zgodziłam się. A co innego miałam zrobić? Razem zebraliśmy rzeczy i poszliśmy do mojego domu. Po drodze strasznie przemokliśmy i zmarźliśmy.
Doszliśmy. Podziękowałam mu.
- Nie ma za co. - odpowiedział i posłał jeden ze swoich uśmiechów.
- Może wejdziesz? - zapytałam. - Na herbatkę? Ogrzać się.
- Mieszkam tuż obok. - pokazał na swój dom.
- No to co? - wzruszyłam ramionami.
- To to, że już lecę. - zaśmiał się.
- Ale ja nalegam. - nie dawalam mu spokoju.
- Ale ja chcę już iść.
- Nie lubisz mnie. - udawałam, że płaczę.
- Co? Nie! - zaczął się tłumaczyć.
- Nie chcesz wypić ze mną herbatki.
- Dobra. - oboje się zaśmialiśmy i weszlismy do domu. W budynku była tylko Megan z Paulem. Zapytałam się ich gdzie mama. Powiedzieli, że poszła gdzieś, ale gdzie to nie wie. Wzruszyłam ramionami i nastawiłam wodę na herbatę. Max usiadł przy blacie w kuchni, a ja zaczęłam rozstawiać wszystko po półkach.
- Pomóc ci? - zapytał.
- Nie, dzięki. - uśmichnełam się.
Po pięciu minutach siedzieliśmy już u mnie w pokoju z herbatą i ciasteczkami. Rozmawialiśmy jak starzy dobrzy kumple. Poznałam bliżej go. W pewnym momencie zaczęło grzmieć. Wystraszyłam się. Nigdy nie lubiłam burzy.
Do mojego pokoju wpadli Mag i Paul. Oni też się boją.
- Nie mówcie, że się boicie. - zasmiał się Max.
- Boimy. - odpowiedzieliśmy równo. Znów grzmot. Cała nasza trójka podskoczyła. Meg wtuliła się w Maxa.
- Ej, a my to co? Zostawiasz nas tak? - udałam, że znów płacze.
- Chdzcie. - przytulił nas. - Czuję się jak tata. - zaśmiał się. W tej chwili przypomniało mi się spotkanie w sklepie. Zastanawiam się czy poiwedzieć o tym mamie. Powinna wiedzieć. Jak nazywała się ta blondi? Da... Danielle! Tak! Matko, co za imię.
Nie minęło 40 minut, a burzy już nie było.
- Wcale się nie bałam. - odsuneła się od Maxa Meg.
- No nie wcale. A kto szczypał mnie w ramię?! - zaśmialiśmy się.
- Idę pić. - poinformował nas Paul i wyszedł.
- Ja już lecę. - Max wstał i udał się do drzwi od mojego pokoju. Odprowadziłam go do wyjścia. Po drodze zaproponował nam żebyśmy wpadły jutro na ich mini koncert w klubie. Może pójdziemy? A może nie? ^^ Pomyślę.

________________________

Jabadabaduu ^^ Krótki, ale jest C:
Dziekuje za 5 komentarzy pod ostanim rozdziałem, 28 obserwatorów i zbliżające się 10 tysięcy wyświeltleń bloga ♥ Ile to dla mnie zaczy. Naprawdę! To coś wspaniałego! :3 Dziekuje wam, że czytacie te bzdury ^^ ♥