Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 8

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :3

NATHAN

Doszliśmy pod dom Maddie. Kiedy przechodziliśmy przez ulicę i wchodzilismy na chodnik, Maddie potknęła się o krawężnik. Pociągnęła mnie za rękę i razem upadliśmy. Leżałem na niej. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze były cholernie blisko siebie.
- Przepraszam. - szpnęła, a na jej policzkach pojawił się lekki rumieniec.
- Już drugi raz jesteśmy w takiej pozycji. - powiedziałem śmiejąc się. Wstałem z niej, a ona tuż po mnie.
- Ale wtedy to była twoja wina.
- Nie moja tylko chłopaków. - broniłem się. Maddie machnęła ręką. - Przyjdziesz dziś do klubu? - zapytałem podchodząc z nią do drzwi.
- No nie wiem.
- A mi się wydaje, że przyjdziesz. - uniosłem brwi.
- O której? Max mi mówił, ale głupek zapomniał powiedzieć o której gracie. - zaśmiała się, a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
- O 20, ale badź o 19.
- Czemu? Wiesz, że jak mam być o 19 to już muszę się szykować? - położyła ręce na biodrach.
- To 19:30?
- Nie. 19:50. - znów się zaśmiała. - Pa, Nath. - otworzyła drzwi i znikła w nich. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem do domu. Po drodze nie mogłem zapomnieć o Maddie. Czemu ona na mnie tak działa? Jest inna? Wyjątkowa? Nie wiem. Tylko się nie zakochaj! Obiecałeś coś sobie! Zresztą... Nawet gdybym się zakochał, to i tak bym jej tego nie powiedział. Ale... Czemu ja o tym myślę?! Jak będę to robił to tym bardziej się zakocham. A może potrzebuję teraz tej drugiej osoby obok mnie? Jednak nie mogę... W gruncie rzeczy, nadal mam dziewczynę. Może i dziewczynę, którą nie wiem czy mam kochać dalej czy zapomnieć o niej, ale mam. Przecież ze sobą nie zerwaliśmy. A może jednak? Ann tak naprawdę nie kochała mnie. Udawała, a ja głupi wierzyłem. Nie, nie, nie! Nathan, stop! Nie myśl o Ann, nie myśl o Maddie, nie myśl o niczym! Albo nie! Myśl o dzisiejszym koncercie w klubie. Tak. To najmądrzejsze rozwiązanie.
- Jeste... Co tu się dzieje?! - kiedy wszedłem do domu, moim oczom ukazał się jeden wielki bajzel. Wszystko było powywracane do góry nogami. Tom latał w samych bokserkach i skarpetkach po mieszkaniu, Max wywalał wszystkie ciuchy ze swojego pokoju, Sivy nigdzie nie było widać, a Jay krzyczał i wyciągał grzebień ze swoich loczków.
- Ubieramy się. - zza szafy wyszedł Siva.
- A ty co tam robiłeś? - zapytałem podchodząc do szafy i zaglądjąc za nią.
- Szukałem żelu. - opdowiedział.
- I co? Znalazłeś?
- Tak. - pokazał buteleczkę.
- A reszta? Jest prawie 18.
- No przecież się ubieramy! - krzyknął z pokoju Max.
- Ty też powinieneś zacząć. - podszedł do mnie Tom.
- Ale to nie ja latam po domu pół nagi.
- A może mi się tak podoba.
- A może nam się tak nie podoba. - powiedzieliśmy równo.
Po tym poszedłem do siebie i sam zacząłem się ubierać. Założyłem na siebie to ( musiałam dodać to zdjęcie ^^ Strasznie mi się podoba :3 )
Poszedłem jeszcze do łazienki sprawdzić stan mojej fryzury i byłem gotowy. Zszedłem na dół, a tam czekała już reszta. Salon i cały dom lśniały od czystości.
- Dobra. Macie talent! - zaśmiałem się. - Ubrać się i posprzątać dom w tak krotkim czasie... Nawet Jessica tak nie umie, a jest naprawdę szybka.
- Ty już tak tu nas nie zachwalaj tylko właź do samochodu. - powiedział Max, ktory właśnie zakładał kurtkę.
Wyszliśmy z domu, a po chwili siedzieliśmy już w samochodzie. Droga do klubu wcale nie była taka długa. 20 minut przed koncertem byliśmy na miejscu. Poszlismy do naszego " osobistego pokoju ". Dziwnie to brzmi... No, ale dobra tam. Poszliśmy tak i rozgrzaliśy się. O 20 weszliśmy na scenę i zaczęliśmy śpiewać. Pierwszą piosenką było Glad You Came. Potem Chasnig The Sun, a na koniec I Found You. Cały czas wzrokiem szukałem Maddie i Megan. Nie powiem. Bardziej zależało mi na obecności tej pierwszej.
Kiedy skończyliśmy, chłopaki od razu pobiegli do baru po drinki. Ja natomiast wyszedłem na zewnątrz, mając nadzieję, że za chwilę przyjdzie Maddie. Tak się nie stało. Może już jest, tylko jej nie widziałem? A może zrezygnowała z przyjścia? Ugh! Za dużo myśle!
Wszedłem do klubu. Podszedłem do stolika, przy którym siedział Siva i Jay. Usiadłem obok loczka, a on podsunął mi pod nos szklane naczynie z napojejm w środku.
- Pomyśleliśmy o tobie. Widzisz jacy jesteśmy kochani. - na słowa Jaya, Siva zakrztusił się swoim drinkiem, a ja omało co nie wybuchłem śmiechem. - No co? Taka prawda. - dodał.
- Eh, nie wiem jak wy, ale ja idę do chłopaków. - powiedział Seev wstając.
- Ja zaraz przyjdę! - krzyknął za nim Jay. - A ty? - zwrócił się do mnie.
- Co ja?
- Idziesz? - wskazał na parkiet.
- Nie mam ochoty. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Ciągle miałem nadziję, że za chwilę moim oczom ukaże się postać Maddie.
- Jak chcesz. - wzruszył ramionami i opuścił mnie. Zostałem sam. Popijając drinka, rozglądałem się po klubie. Nagle zobaczyłem znajomą twarz. Jednak nie była to Maddie. Dziewczyna podeszła do mnie i mogłem stwierdzić, że to jej siostra.
- Tu jesteś! - krzyknęła i dosiadła się do mnie. - Szukałam was wszędzie.
- To już znalazłaś. - uśmiechnąłem się. - Gdzie Maddie?
- W łazience. - wzruszyła ramionami. - Daj piciu. - wyciągnęła rękę w stronę mojej szklanki.
- Idź sobie weź. - przysunąłem drinka do siebie.
- Nie dadzą mi.
- Czemu? - zapytałem zdziwiony.
- Mam 16 lat, pajacu! - stuknęła się w czoło.
- To... Chwila... Jak tu weszłyście? - zapytałem, ale po chwili mnie olśniło.
- Wstep wolny. - powiedzieliśy równo. W tym samym czasie doszła do nas Maddie. Uśmiechnąłem sie na sam jej widok.
- Hej, Nath. - przywitała się i zajęła miejsce Jaya.
- Już myślałam, że utopiłaś się w kiblu. - zaśmiała się jej siostra.
- Ha ha ha. Zabawne. - walnęła ją lekko w tył głowy.
- No dla mnie tak. - Megan dumnie się wyprostowała :o
W tym czasie podbiegł do nas Tom i wyrwał Megan do tańca. Ta ze zdziwienia cicho krzyknęła, a Maddie zaczęła śmiać się z jej miny.
- Myślałem, że nie przyjdziesz. - zacząłem od nowa rozmowę.
- W gruncie rzeczy, nie chciałam przyjść.
- Czemu? - spojrzałem się na nią, a ona spuściła głowę.
- Źle się poczułam. - wiedziałem, że kłamie.
- Nie kłam.
- Nia kłamie. - broniła się. Uniosłem brew. - Uh, dobra. Poprostu nie lubię klubów. Nigdy nie czuję się tu... Swobodnie? - bardziej zapytała niż stwierdziła.
- To może masz ochotę na spacer? - spojrzała się na mnie. - Taki w blasku księżyca. - oboje się uśmiechnęliśmy.
- Hm, nie. - wypięła mi język. Posmutniałem. Chciałem z nią pójść na ten spacer, ale ona nie. Woli tu siedzieć? - Oj, chodź. - zaśmiała się i pociągnęła mnie za rękę. Ruszyliśmy w stronę parku. Po drodze rozmawialiśmy o wszytskim i o niczym. Poznaliśmy się bliżej. Czuję jakbym znał ją od dawna. Przy niej zapominam o bożym świecie, zapominam o Ann. Można powiedzieć, że ona odbudowuje mnie na nowo ( tak jakoś mi się napisało xD ).
Doszliśmy do jeziora, przy którym pierwszy raz ją zobaczyłem. Tam pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy.
Podeszliśmy do brzegu. Maddie zrzuciła z siebie buty i zamoczyła nogi w wodzie. Gestem ręki " zawołała mnie ". Pokoiwałem głową na " Nie ".
- Czemu? - zapytała, chlapiąc wodą.
- Zimno. - zaśmiałem się.
- Nie przesadzaj.
- A tobie nie jest zimno?
- Nie. - pokręciła głową.
Posiedzieliśmy tam jeszcze dłuższą chwilę. Zeszło się do 23. Dobrze nam się rozmawiało i nigdzie nie spieszyło. Nagle Maddie wstała i podała mi rękę. Wstałem. Spytałem się jej co się stało. Ta odpowiedziała, że jest głodna. Chwila ciszy i zaczęliśmy się śmiać. Kiedy skończył się atak smiech, wróciliśmy do domu Maddie. Tam zastaliśmy jej mamę w kuchni. Nie miała nic przeciwko, że przyszedłem wraz z Maddie.
Dziewczyna od razu weszła do pomieszczenia, w którym przebywała jej mama. Otworzyła lodówkę i wyjęła z niej potrzebne rzeczy do zrobienia kanpki. Ja usiadłem przy blacie i przyglądałem się. Jej mama poszła do siebie, położyć się spać. Zostaliśmy więc sami. Dziewczyna dosiadła się do mnie z kanpaką w reku. Zaśmiałem się.
- A tak wogóle to, ty jesteś Polką? - zapytałem się jej. Byłem ciekaw odpowiedzi.
- Niezupełnie. - odpowiedziała i odłożyła kanapkę na talerz. - Od urodzenia mieszkałam w Stanach, w Nowym Jorku. Gdy miałam 2 lata przeprowadziliśmy się do Polski, a teraz mieszkam tu.
- A jak tam jest? - dziewczyna spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem. - W Polsce. - szybko wyjaśniłem.
- Fajnie. - uśmiechnęła się, a na jej bluzkę skapnął majonez. Przeklnęła pod nosem i wstała. Podeszła do szafki i wyciągnęła z niej papier. Wytarła plamę, ale nic to nie dało. Znów przeklnęła.
- Muszę się przebrać. - załamała się.
- To takie straszne. - zaśmialiśmy się.
- Idziesz czy tu na mnie czekasz? - zapytała pokazując na drzwi od swojego pokoju.
- Idę. Boję się sam tu siedzieć. - zaśmiałem się.
Poszlismy do jej pokoju. Ona wyciągnęła z szafy pierwszą lepszą bluzkę i zniknęła w łazience. Usiadłem na łóżku. Z kieszeni wyciągnąłem telefon. Ups. 16 nieodebranych połączeń i 7 wiadomości. Bywa :D Zacząłem je odczytywać. Kto by pomyślał, że tak się o mnie martwią.
Po kilku minutach, do pokoju wróciła Maddie. Usiadła obok mnie i zajrzała w mój telefon.
- Tak się martwią? - uśmiechnęła się.
- Na to wygląda. Wyszliśmy i nic im nie powiedzieliśmy. - spojrzałem na nią.
- Aż się boje spojrzeć na swój telefon. - podeszła do biurka, na którym leżał wcześniej wspomniany przedmiot. Wzięła go do ręki. Po jej mine stwierdzam, że nie było aż tak źle. - Tylko 5 wiadomości i 7 nieodebranych. O cibie się bardziej martwią. - odłożyła telefon i wróciła na poprzednie miejsce.
Znów zaczęliśmy rozmawaić i wygłupiać się. Tak minęła nam reszta nocy. Dopiero około godziny 3 zrobilismy się zmęczeni. Położyłem się więc na łóżku, który zrobiłem z poduszek i kołdry, a Maddie spała na łóżku.


______________________________________

No i widzicie! Nic strasznego się nie stało ^^ Tylko się wywrócili xD
Wiem, że rozdział miał się pojwaić na dniach wciągu tygodnia, a nie dziś, ale ... Chyba się cieszycie? :3

Przeczytajcie informację o tytule " 8 miesięcy bloga! <3 ". Jest to dla mnie ważne :3 Teraz tak. Pod poprzednim rozdziałem bylo 5 komentarzy... Teraz czas na 6 ^^ Więc ... 6 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ I UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY ♥






7 komentarzy:

  1. A... NOWY ROZDZIAŁ=UŚMIECH NA MOJEJ TWARZY :)
    Uwielbiam to opowiadanie. Rzeczywiście nic strasznego się nie stało, a było za to zabawnie. Mętlik w głowie Natha, no w sumie nic dziwnego. Szczera rozmowa, romantyczna sceneria, potem wspólna rozmowa do późna... Podoba mi się to!
    'Poszlismy do naszego " osobistego pokoju ". Dziwnie to brzmi... No, ale dobra tam. Poszliśmy tak i rozgrzaliśy się.' -> parsknęłam, bo najpierw napisałaś, że brzmi dziwnie, a potem o tym rozgrzaniu i... nie mogłam. Skojarzenia są silniejsze ode mnie :P W ogóle wariaty z tych chłopaków, ich przygotowania mnie rozbawiły.
    Czekam na ciąg dalszy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa! :D
    jeju, jaki słodki Nathan
    na spacerku <33
    mrrrauuu.
    wgl, wgl zgadzam sie zdjecie Nathana jest wspaniałe.
    do następnego i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha! fajne te zdjęcia, a szczególnie to na dole.xDD
    Boski.=)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyczuwam romansik xD
    Rozdział, jak każdy zaczepisty! ♥
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdzial ;d
    pisz szybko nexta !
    Weny ! ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski, boski, boski, boooooooooski *.*

    OdpowiedzUsuń