Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

niedziela, 24 listopada 2013

Pożegnanie

Nie łatwo mi jest opuszczać tego bloga. Był on moim pierwszym i jest mi ciężko. Ale, tak jak obiecałam, założyłam nowego bloga z nowym opowiadaniem. Tym razem wiem wszystko od A do Z co się w nim wydarzy i mam nadzieję, że wam się spodoba :) ZAPRASZAM: http://storyaboutthe-wanted.blogspot.com/
Tego bloga opuszczam z łączną liczną wyświetleń 43 018 oraz 69 obserwującymi. Liczbą komentarzy 478. Teraz jedyne co mogę zrobić to podziękować wam za wszystko :) Jesteście niesamowici! Mam nadzieję, że nowy blog osiągnie podoby sukces jak ten :)
Magda ♥

środa, 20 listopada 2013

!!!

Dzisaj w szkole doszlam do pewnego wniosku. Jakiego? A takiego: ten blog to jedna wielka porazka :) Postanowilam go dalej nie kontynuwac, tylko od razu zalozyc, a raczej udostepnic wam, nowego bloga. Mam pewien pomysl na niego u mam nadzieje, ze wypali, a wam sie spodoba. Dlatego tez w weekend zaczne go. Bedziecie go czytac? Jesli tak to prosze o komentarz. Chcialabym zobaczyc czy warto go pisac :) Jest to dla mnie wazne, poniewaz nie chcialabym, aby byl pisany od tak - tylko po to, zebym pisala.
Tego bloga zostawie w swietym spokoju. Wiem, ze osiagnal on bardzie wielki sukces za co wam bardzo dziekuje! Nawet nie wiecie jak mi sie mordka cieszy, kiedy to wszystko widze. Jest mi z jednej strony smutno go zostawiac, ale... musze. Po prostu wiem, ze nie uda mi sie go dalej ciagnac. Nie wiem, moze ktos z was by go chcial? ;) Wiem, ze nie, bo to jedna wielka porazaka, jak juz mowilam.
Podsumuwujac!
1. Nowy blog zaczne w weekend. Musze go jeszcze troche dokonczyc.
2. Ten blog zostaje w weekend oficjalnie skonczony, choc nie bedzie mial zakonczenia. ;)
3. Prosilabym o komentarz czy bedziecie czytac nowego bloga! To jest bardzo wazne dla mnie :)
4. Chcialabym wam jeszcze powiedziec, ze blog (My Little Big World) zostal chwilowo zawieszony. Musze nad nim popracowac troche. Obiecuje, ze go przywroce. :)

A co do waszych blogow... Nadrobie wszystko w najblizszym czasie. Znaczy... Skomentuje, poniewaz czytam je regularnie, ale na telefonie, a tam nie zawsze da sie skomentowac :( Nie jestescie zli?

To bylby na tyle. Mam nadzieje, ze nie obrazicie sie na mnie za takie plany i nie zostawicie mnie samej.

Dziekuje za uwage,
Magda xx

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 37

Avan

Szedłem z Avą ulicami Nowego Jorku. Dziewczyna cały czas opowiadała mi różne historię, od momentu, kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Ja jej tylko przytakiwałem i słuchałem ją z uwagą. Czasem się śmiałem. W moich myślach siedziała Maddie, którą okłamałem i do której tak długo się nie odzywałem. Dopiero dziś znalazłem dla niej czas... Kiedy wrócę, będę musiał ją za wszystko przeprosić.
- Słuchasz mnie? - Z rozmyśleń wyrwał mnie lekko podniesiony głos blondynki, która szła obok mnie.
- Tak, tak - przytaknąłem.
- Nie, nie słuchasz - zatrzymała się, a ja tuż za nią.
- Dlaczego tak sądzisz?
- Powtórz co mówiłam. - Rozkazała i założyła ręce na krzyż, na piersi. Zacząłem się zastanawiać, ale nic mi z tego nie wychodziło. Poddałem się i wzruszyłem ramionami na znak, że nie wiem. Ava spojrzała na mnie morderczym wzrokiem, ale po chwili się uśmiechnęła. Złapała mnie za rękę i poszliśmy razem w kierunku parku. Przez całą drogę nie puszczałem jej zimnej dłoni.
Doszliśmy na miejsce i usiedliśmy na trawie. Tym razem postanowiłem słuchać Avy. Muszę przyznać, że wiele się u niej wydarzyło, nie to co u mnie. Ona zawsze miała ciekawsze życie niż ja.
Wsłuchiwałem się w każde jej słowo. Miała taki ciepły głos, w którym się dosłownie zawsze rozpływałem. Z jednej strony trochę żałuję naszego rozstania. Teraz, kiedy znów nasze drogi się splotły, coś we mnie pękło i pragnąłem do niej wrócić. Zupełnie zapomniałem o Maddie, ale tak nie powinno być, prawda?
- Kiedy wracasz do Londynu? - Spytała się mnie blondynka.
- Jutro - powiedziałam, trochę wyrwany z rozmyśleń. - A ty?
- Też. - Odpowiedziała i się uśmiechnęła. - O 10 mam wylot i z tego co się orientuję to ty też masz.
- Skąd wiesz? - Nie powiem, zdziwiło mnie to trochę. Czy ona jest jakimś detektywem?
- Moja babci mi powiedziała, bo rozmawiała z twoją mamą. - Wyjaśniła, a ja się tylko uśmiechnąłem i przytaknąłem na znak, że rozumiem.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w parku. Odprowadziłem Avę pod dom jej babci, a sam potem wróciłem. Postanowiłem zadzwonić do Maddie i powiedzieć jej o której godzinie będę mieć samolot. Ona jednak nie odbierała. Zadzwoniłem jeszcze raz i znów to samo. Poddałem się. Wysłałem jej smsa.
Kiedy tylko doszedłem do domu, wziąłem szybki prysznic, a następnie wraz z laptopem położyłem się na łóżku. Nie mogłem wcale spać. Odłożyłem laptopa i otworzyłem okno na roścież. Był już środek nocy, więc ulice były puste, a oświetlały je latarnie. Łokciami oparłem się na parapecie, a twarz schowałem w dłonie. Myślałem o jutrzejszym, a raczej już dzisiejszym, wylocie. Byłem niespokojny. Bałem się tego lotu, czułem, że coś się stanie, ale nie wiedziałem co...

~*~

- Wstawaj - usłyszałem głos mojej mamy nad sobą. - Avan, dziś wylatujemy. Wstawaj! - Powtórzyła i zamknęła moje okno, które najwidoczniej było otwarte całą noc. Podniosłem się z podłogi do pozycji siedzącej. - Co ty robiłeś w nocy? - Spytała się mnie widząc moją zdziwioną minę. 
- Spałem?
- Na podłodze? Wstawaj! - Powtórzyła jeszcze raz i wyszła z mojego pokoju. Podniosłem się i podszedłem do krzesła, na którym leżały ciuchy. Chwyciłem je i udałem się do łazienki, gdzie w szybkim tempie ubrałem się i ogarnąłem. Następnie wróciłem do pokoju i biorąc mój plecak wraz z walizką, zszedłem na dół do salonu, gdzie wszystko zostawiłem, a sam udałem się do kuchni na śniadanie. Tam siedziała już babcia i mama. Obie były w doskonałych nastrojach. Ja w sumie też. Mój strach co do dzisiejszego lotu przeminął. Chyba musiałem mieć jakiś... Sam nie wiem jak to nazwać, ale ważne, że już po tym, czyś nie?

Po 40 minutach przyjechała po nas taksówka. Pożegnaliśmy się z babcią i wsiedliśmy do żółtego samochodu, wcześniej wpakowując tam nasze bagaże. Mama zajęła przód, obok kierowcy, a ja poszedłem na tył. Od razu chwyciłem za mój telefon i sprawdziłem czy aby przypadkiem nie odezwała się Maddie. Myliłem się jednak. Tym razem to ona nie dawała po sobie znaku życia. Na pewno się niedługo odezwie, a jak nie to i tak za chwilę się spotkamy. Bez spiny Avan...
Dojechaliśmy na lotnisko, zdaliśmy bagaże i czekaliśmy na nasz samolot. Na szczęście nie czekaliśmy Bóg wie ile. Kiedy mieliśmy wsiadać do samolotu, zauważyłem Avę, która szybko do mnie podbiegła i przywitała się ze mną, tak jak z moją mamą, a ja z jej. Razem wsiedliśmy do samolotu.

Po kilku godzinach lotu, w końcu dolecieliśmy do UK. Lekko poddenerwowany wyszedłem z samolotu. Bałem się spotkania z Maddie, o ile w ogóle przyjdzie, choć nie wiedziałem czemu. Zaczynam być strasznym panikarzem.
Poszliśmy po odbiór bagaży. Mama Avy wraz ze swoją córką, od razu się z nami pożegnała, a potem obydwie ruszyły w stronę wyjścia. Ku mojemu zdziwieniu nie spuszczałem Avy z oczu. Ona na chwilę się odwróciła w moją stronę i pokazała przykładając rękę ułożoną w kształt słuchawki do ucha, abym do niej zadzwonił. Ja tylko jej przytaknąłem i pomachałem, a potem odwróciłem się. Wraz z mamą szedłem do wyjścia. Cały czas szukałem wzrokiem Maddie, aż w końcu ją ujrzałem. Nie była jednak sama... Była z Nath'em, który zapewne ją tu przywiózł. Uśmiechnąłem się do niej szeroko i pobiegłem w jej stronę, tak jak ona w moją. Kiedy byliśmy już przy sobie, Maddie mocno się we mnie wtuliła. Trwaliśmy tak dość długo. Dziewczyna się ode mnie odsunęła, a ja złożyłem na jej ustach pocałunek. I ona i ja uśmiechaliśmy się przez pocałunek, ale kiedyś musiał nastąpić koniec. Oderwaliśmy się do siebie i jeszcze raz przytuliliśmy. Wtedy podeszła do nas moja mama i z uśmiechem przywitała się z Madeline, ktora odwzajemniła jej gest. Chwyciłem mój bagaż i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Dołączył do nas Sykes, który powiedział Maddie, że już pojedzie do domu. I dobrze. On wcale nie jest mi ani jej potrzebny do szczęścia. Może i jestem z nim jako tako pogodzony, ale i tak go nie lubię. Znoszę go tylko po to, aby Maddie była szczęśliwa.
Nathan udał się w swoją stronę, a my poszliśmy do taksówki, która jako jedyna stała na parkingu. Zapakowaliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy do samochodu. Mama podała adres kierowcy i już po kilku minutach byliśmy na miejscu. Wyciągając wcześniej bagaże, weszliśmy do domu. Ja i Maddie od razu poszliśmy na górę do mojego pokoju. W końcu tak dawno się nie widzieliśmy.
- Wiesz co jest pojutrze? - Spytała się mnie z uśmiechem na twarzy.
- A powinienem? - Usiadłem obok niej na łóżku, skradając jej buziaka.
- Tak, powinieneś - uśmiech znikł jej z twarzy.
- Ale nie wiem. Powiesz mi?
- Sam dojdź do tego. - Teraz była zła. To nie moja wina, że o czymś zapomniałem? Jestem tylko człowiekiem... Ale sądząc po jej zachowaniu, musiało to być cos bardzo ważnego. Tylko cholera co?!
- Maddie... - Chwyciłem jej dłoń. Dziewczyna westchnęła.
- Powinieneś pamiętać o tak ważnym dniu! - Lekko podniosła głos. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi. - Odezwij się jak sobie przypomnisz. - Chwyciła za klamkę. Podszedłem do niej i również położyłem dłoń na klamce.
- Jakaś podpowiedź? - Spytałem z nadzieją w głosie.
- Nie - odpowiedziała i wyszła. Była wkurzona i to bardzo. Myślałem, że nasz spotkanie po moim powrocie będzie wygladac trochę inaczej. Cóż... Myliłem się. Maddie jest teraz na mnie wkurzona, a to źle znaczy.
Położyłem się na łóżku i próbowałem przypomnieć sobie, co jest pojutrze. Nic to jednak nie dawało. Nie miałem najmniejszego pomysłu co to mogłoby być? Jej urodziny? Na pewno nie. Nie mam pojęcia. Nic. Jedna wielka pustka w głowie.

Maddie

Zapomniał. Jak on mógł zapomnieć o tak ważnym dniu?! Jak?!
Wróciłam do domu zła i smutna. Już na samym wejściu, moja mama zauważyła, że coś jest nie tak. Powiedziałam jej, że źle się czuję i to nic takiego, aby jej to "udowodnić" lekko się uśmiechnęłam, a ona ciężko westchnęła. Kazała mi kłaść się spać. Posłuchałam się jej i tak zrobiłam. Pomimo, że była dopiero 19, ja byłam strasznie zmęczona. Chwyciłam piżamę i poszłam szybko się wykąpać. Kiedy to zrobiłam, od razu wskoczyłam do łóżka ze słuchawkami. Mam nadzieję, że Avan przypomni sobie o wszystkim i o tym, że za dwa dni mija rok odkąd jesteśmy razem.
- Oby sobie przypomniał - powiedziałam do siebie i odwróciłam się na drugi bok, a w tym samym czasie poczułam jak mój telefon wibruje. Dostałam smsa. Znów jakieś pieprzone reklamy. Usunęłam wiadomość i zablokowałam telefon. Poprawiłam poduszkę i zamknęłam oczy. Po pewnym czasie zasnęłam.

________________________

Bardzo was przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Wiem, że obiecałam dodwac je co tydzień, ale jakoś nie ogarniam nic w tym roku. Na moich dwóch innych bloga ( opowiadanie i imaginy ), wszystko powinno pojawić się już za tydzień. Oby mi się udało. Jeśli to jednak nie wypali, to bardzo was przepraszam. :(
Magda. ♥

Ps: Jeśli macie Twittera, zapraszam do obserwowania mnie. ;) @Magdab_1998 
Ps2: Za wszelkie błędy w rozdziale oraz jego długość, przepraszam.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 36

Czas płynął mi strasznie powoli. Nie miałam co robić, zamknięta w domu chłopaków. Chodziłam z pomieszczenia do pomieszczenia. Z kąta do kątka i tak w kółko... Cały czas również czekałam na odpowiedź od Avan'a, ale tego również nie zastałam.
Kiedy zrezygnowana usiadłam na kanapie, z paluszkami i colą, usłyszałam jak w drzwiach przekręca się kluczyk. Uradowana podbiegłam do drzwi, a po drodze spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, który wskazywał godzinę 14. Tak jak myślałam. Chłopcy przekroczyli próg domu, a ja od razu zaczęłam na nich krzyczeć.
- A może ty się tu włamałaś i zwalasz teraz winę na nas? - Tom zaczął dziwnie mnie okrążać.
- Z pewnością, Thomas - wywróciłam oczami. - To wszystko wasza wina!
- Już się tak nie bulwersuj, bo buraczek się z ciebie zrobi - powiedział Max, za co oberwał ode mnie w tył głowy, i wyszczerzył się.
- Tylko nie buraczek!
- A co? Truskawka? - Zaśmiał się Tom, za co również dostał w głowę.
- Wy mnie nie lubicie - udałam smutną. - Idę do domu. Odwieziesz mnie, Nath? - Zwróciłam się do Nathan'a, który odpowiedział mi skinięciem głowy. Razem wyszliśmy z domu, prosto do samochodu. Po drodze opowiedziałam chłopakowi o tym, że Avan się do mnie nie odzywa. Ten pocieszał mnie strefą czasową.
- Strefa, strefą, ale ja się martwię. Mógłby chociaż odpisać na jednego smsa kilka godzin później, tak? Dać jakikolwiek znak życia, ale on nic. Bo po co? Lepiej skazać swoją dziewczynę na zawał. - Skończyłam swój monolog, a Nathan się zaśmiał. - To wcale nie jest śmieszne! Co ty byś zrobił na moim miejscu, co?
- Ja? Ja na twoim miejscu bym się odprężył - wzruszył ramionami. - Nie ma dziewczyny, w twoim wypadku chłopaka, nie ma problemu.
- Ależ ty mądry.
- Dzięki - wyprostował się dumnie.
- To był sarkazm - powiedziałam całkowicie poważna.
- Za karę nie odwiozę cię do domu. - Spojrzał na mnie, a po chwili skręcił w inną ulicę niż powinien.
- Co ty robisz? - Spytałam trochę przerażona.
- Nie bój się. Przecież cię nie zabiorę do ciemnego lasu i nie zgwałcę - znów się zaśmiał.
- Ale ty jesteś głupi! - Walnęłam go w ramię.
- To też był sarkazm?
- Nie - odpowiedziałam i zamilkłam. On tak samo. Jechał tylko z głupim uśmieszkiem, aż w końcu zatrzymaliśmy się przy wielkim budynku.
- Gdzie ty mnie zabrałeś? - Spytałam lekko zdziwiona.
- Do Museum Madame Tussauds - uśmiechnął się. - Podejrzewam, że jeszcze nie miałaś okazji zwiedzić tego miejsca, więc...
- Dziękuję! - Rzuciłam mu się za szyję, nie dając mu skończyć. - Zawsze chciałam tu przyjechać - wyjaśniłam.
- Czyli trafiłem w sedno?
- Tak - uśmiechnęłam się. W tym samym czasie wysiedliśmy z samochodu i zamknęliśmy za sobą drzwi. Nathan kliknął przycisk na kluczach od samochodu. Następnie sprawdził czy samochód jest na pewno zamknięty, a potem podszedł do mnie i razem poszliśmy do środka muzeum. W środku było ono jeszcze większe niż na zewnątrz. Było jeszcze więcej ludzi niż myślałam. Stanęliśmy w kolejce po bilety. Ku mojemu zdziwieniu, długo to nie zajęło. Już po kilku minutach zaczęliśmy zwiedzanie.Chodziliśmy od sali do sali. Robiliśmy sobie zdjęcia a każdą figurą, doskonale się przy tym bawiąc. Przy sali sław postanowiliśmy chwilę odpocząć. Usiedliśmy na jednej z ławek znajdującej się w sali. Nathan otworzył w swoim telefonie galerię i zaczęliśmy oglądać zdjęcia. Mieliśmy już ich sporo, a to dopiero połowa wycieczki. Kiedy już skończyliśmy, ruszyliśmy dalej do sali strachu, aż w końcu wyszliśmy z uśmiechami na twarzy przed budynek. Usiedliśmy jeszcze na dziedzińcu przed muzeum i zaczęliśmy wymieniać między sobą  relacje. Najbardziej to ja mówiłam, ponieważ byłam tu pierwszy raz. Nathan słuchał mnie z wielką uwagą i uśmiechem na twarzy.
- Cieszę się, że ci się podobało - powiedział i objął mnie ramieniem, całując w czubek głowy.
- A ja się cieszę i dziękuję, że mnie tu zabrałeś - spojrzałam na niego z wielkim uśmiechem i mocno go przytuliłam.
- To jak? Wypadałoby coś zjeść, nie? - Wstał z ławki. - Głody jestem - powiedział i w tym samym czasie jego brzuch zaburczał. Zaśmiałam się i również wstałam z ławki, po czym ruszyłam do samochodu, a Nathan za mną. Wsiedliśmy do niego i pojechaliśmy w stronę miasta. Po drodze każde z nas podawało swoje propozycje restauracji. Ostatecznie poszliśmy na pizzę. Zaparkowaliśmy samochód i udaliśmy się do pizzeri. Tam zamówiliśmy dużą pepperoni oraz dwie cole. Nigdy nie lubiłam tego czekania w restauracjach, ale teraz o dziwo wcale, w wcale nie zauważyłam tego czekania - o ile tak to mogę nazwać. Kiedy tylko pizza zagościła na naszym stole, zaczęliśmy się nią zajadać. Nathan mówił co jakiś czas coś z pełnymi ustami, a ja mu tylko przytakiwałam. Byłam cholernie głodna, więc nie miałam czasu na rozmowę. Zresztą... Tak jak Nath. Podobno też był głodny, a nawija jak łysy koń pod górkę.
- Ale się najadłem - powiedział łapiąc się za brzuch i opierając się o oparcie. - Jednak skuszę się jeszcze na jeden kawałek - szybkim ruchem chwycił ostatni kawałek pizzy.
- Żarłok - zaśmiałam się.
- A ty to niby nie - zaczął się plumkać.
- Zjadłam mniej niż ty.
- Ile?
- Cztery - wypięłam mu język. - Resztę ty zjadłeś.
- Będę gruby - odłożył pizzę i wrócił do poprzedniej pozycji.
Po skończonym posiłku, Nathan w końcu odwiózł mnie do domu. Jednak dalej byłam na niego skazana. Postanowił zwiedzić mój nowy dom. Mama i Michał nie mieli nic przeciwko temu. Megan to nawet nie miała nic do gadania, bo był z nią Ronnie, więc nawet nie zwróciłaby uwagi.
- Tylko nie za długo. Niedługo przychodzi ciocia! - Krzyknęła za mną mama. Pokazałam jej tylko gestem ręki, że rozumiem i weszłam z Nath'em do pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko, a chłopak stał na środku i rozglądał się po pomieszczeniu. 
- No no... Nieźle się urządziłaś - pochwalił w końcu. 
- To wszystko sprawka Michała i zapewne troszkę mamy. Ja nic nie wiedziałam. 
- Nie widziałaś gdzie się przeprowadzasz? Zdziwił się. Zaśmiałam się z jego miny, ten zaczął mnie łaskotać. 
W pewnej chwili dostałam smsa. Był on od Avan'a, abym weszła na Skype. 
- Nareszcie! - Powiedziałam od razu, kiedy tylko włączyłam rozmowę z Avanem. - Martwiłam się. 
- Przepraszam, ale miałem mało czasu na rozmowy. Mama ciągle mnie gdzieś ciągnęła - odpowiedział. Nathan słuchał naszej rozmowy z dość dziwną i wielką uwagą. Jakby chciał w głosie Avana, ewentualnie moim, wykryć jakieś kłamstwo. Spojrzałam na niego, a on na mnie. 
- Muszę kończyć - Avan spojrzał na swój zegarek. - Zaraz idę z mamą do jej koleżanki, więc wiesz... - Usmiechnął się. - Pa! - rzucił szybko i się rozłączył, nir czekając nawet na moją odpowiedź. 

Avan
Rozmowa z Maddie była dość krótka, ponieważ zaraz miałem wychodzić z Avą na miasto. Okłamałem Madeline mówiąc, że wraz z mamą idę do jej koleżanki. Czemu ja to robię? Czemu olewam swoją dziewczynę? Jesteśmy razem od dość niedawna, więc nawet z tego względu powinienem poświęcać jej czas. Będę musiał to wszystko naprawić. A co z Avą? To jest jak na razie dość skomplikowane. Ona... Ona sie do mnie doczepiła. 
- Idziesz? - usłyszałem dobrze znany mi głos Avy.
- Tak, chwila - odpowiedziałem. Wstalem z poprzedniego miejsca i chwyciłem telefon. Następnie udałem się do Avy, która rozmawiała z moją mamą w salonie. Przywitałem się z blondynką i wyszliśmy na miasto. 


___________________________________________________

Po dość długiej przerwie dodaję rozdział. Bardzo was przepraszam, ale to nie moja wina. Nie wiem co się stało z bloggerem,ale na sszczęście już iest dobrze :) Rozdział na 2 blogu dodam juz zna pewno za tydzień! Obiecuję :)
Na razie to bbędzie na tyle. Proszę was o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu.  To motywuje :) 
Magda.

wtorek, 17 września 2013

...

Nie mam pojęcia co się stało z bloggerem, ale od kilku dni nie mogę się na niego zalogowac (aktualnie piszę na telefonie, ponieważ tylko tu mi działa). To wszystko wiąże się z tym, że nie mogę napisać rozdziałów na blogach, jednak postaram się napisać (chociaż coś) na komórkowym bloggerze. :)
Postaram się również w najbliższym czasie naprawić bloggera, choć jeszcze nie wiem jak. Mam nadzieję, że mi się to uda.
Jeszcze raz przepraszam,
Magda.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 35

Obudziłam się z głową na ramieniu Nathan'a. Podniosłam ją i spojrzałam na bruneta, który dalej spał. Uśmiechnęłam się do siebie, a następnie ostrożnie opuściłam łóżko, aby nie obudzić Nathan'a. Ten tylko ciężko westchnął i przewrócił się na drugi bok wydając przy tym dziwne dźwięki. Zaśmiałam się cicho pod nosem i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam zestaw. Razem z nim poszłam do łazienki. Rzeczy powiesiłam na jednym z wieszaków, a piżamę zdjęłam i weszłam pod prysznic, aby się odświeżyć. Zrobiłam to w szybkim tempie i już po chwili stałam owinięta w ręcznik przed lustrem, z turbanem na głowie i robiłam sobie makijaż, a usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem. Potem zajęłam się włosami, które rozczesałam, a potem wysuszyłam i wyprostowałam. Kiedy już to zrobiłam, postanowiłam się ubrać, dlatego chwyciłam moje ciuchy i w szybkim tempie je na siebie włożyłam. Ostatni raz spojrzałam w lustro i gotowa wyszłam z łazienki. Skierowałam się do pokoju, aby zanieść piżamę i sprawdzić czy Nathan dalej śpi. Przekroczyłam próg pokoju i ujrzałam jeszcze śpiącego bruneta. Nie chciałam go budzić. Tak słodko wyglądał, kiedy spał.
Chwyciłam mój telefon, który leżał na biurku. Spojrzałam na wyświetlacz. Miałam nadzieję, że Avan się odezwie, ale... myliłam się. Zero wiadomości od niego. A może coś się stało? Nie, to nie możliwe. Przecież jego mama by do mnie zadzwoniła, prawda? Albo i nie...
- Przestań - powiedziałam do siebie i pokręciłam głową, aby wyrzucić z siebie negatywne myśli. Avan się jeszcze odezwie, jeszcze zadzwoni. Nic mu się nie stało. Mam taką nadzieję...
Odłożyłam telefon na miejsce. Podeszłam do drzwi pokoju i wyszłam z niego. Skierowałam się po schodach do salonu, ale w nim nikogo nie było. No tak... Megan miała się spotkać z Ronnie, a mama wraz z Paulem do rodziców Michała. Nagle zaburczało mi w brzuchu. Postanowiłam zrobić śniadanie. Poszłam do kuchni i zajęłam się robieniem naleśników. Pod nosem podśpiewywałam sobie różne piosenki, więc robienie śniadania szybko mi zleciało. Kiedy było już gotowe, naleśniki położyłam na jednym z talerzy i postawiłam na stole w jadalni. Wzięłam jeszcze dwa talerze, sztućce i dwa kubki na herbatę, którą wcześnie przygotowałam i postawiłam na stole w dzbanku. Z lodówki wyjęłam jeszcze sos czekoladowy i inne dodatki do naleśników, po czym też je zaniosłam na stół. Kiedy wszystko było już gotowe, było grubo po 12. Z uśmiechem na twarzy poszłam obudzić Nathan'a, który dalej spał. Spojrzałam na niego, a potem podeszłam do łóżka i lekko zaczęłam budzić Nath'a.
- Jeszcze pięć minut, mamo - powiedział i przewrócił się na drugi bok. Zaśmiałam się i spróbowałam jeszcze raz. Po kilka minutach udało mi się go obudzić. Kiedy brunet znikł w drzwiach łazienki, zeszłam na dół, aby włączyć telewizję. Potem, nie czekając na Nath'a, zajęłam się naleśnikami. Po niedługim czasie przyszedł do mnie Nathan, który od razu chwycił dwa naleśniki i nałożył na talerz. Zaczął się zajadać, a ja z niego śmiać, ponieważ podczas tej czynności wybrudził się sosem czekoladowym. Podałam mu chusteczkę i zaczęłam się głośniej śmiać.
- Obrażam się - powiedział i obrócił się na krześle.
- W takim razie naleśniki są moje - uśmiechnęłam się szeroko i zanim się obejrzałam, Nathan chwycił talerz z naleśnikami i zaczął z nim uciekać. - Już nie jesteś obrażony? - Założyłam ręce na krzyż.
- Nie - odpowiedział wpychając do buzi kolejnego naleśnika.
- Z pełną buzią się nie mówi! - Upomniałam go. Ten spojrzał na mnie, przełkną jedzenie i przeprosił. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Nathan wrócił do stołu. W spokoju dokończyliśmy śniadanie, a następnie wyszliśmy z domu do chłopców. W końcu Nathan musiał wrócić do domu, a ktoś musiał go odprowadzić, bo się biedactwo zgubi. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu, chłopcy kazali Ntahan'owi iść się przebrać i ogarnąć, ponieważ za godzinę mają wywiad i muszą już na niego jechać. Brunet szybko wbiegł na górę, a po chwili wrócił. Dosłownie zajęło mu to... 15 minut. Chciałabym się tak szybko szykować. Chłopaki pożegnali się ze mną i wyszli z domu, zostawiając mnie w nim. Do tego zamknęli mnie tu! A ja nie mam kluczy, znaczy oni nie mają drugich kluczy (chyba), więc nie mam jak wyjść.
Opadłam na kanapę w salonie i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Było kilka minut po 13, więc chłopcy na 14 mają wywiad. Tam też im zejdzie trochę, a więc sumując około 15-16 będą w domu. I co ja będę tu u nich robić?!
Postanowiłam napisać do Avan'a. Tak też zrobiłam. Miałam nadzieję, że tym razem mi odpisze. Czekałam dobre 20 minut na odpowiedź, ale nic nie przychodziło na mój telefon. Żadnej nowej wiadomości od Avan'a. Zadzwoniłam więc do niego, jednak nie odbierał. Dzwoniłam jeszcze kilka razy, ale ciągle to samo. Boję się, że naprawdę mogło się mu coś stać. Nie, Maddie! Wyrzuć z siebie te myśli.

____________________________

Naprawdę nie wiem co mam powiedzieć na temat tego. Znów krótki, ale mam nadzieję, że się na mnie nie obrazicie. Przepraszam was...
Dziękuję także za wszystkie komentarze :) Jesteście wspaniali ♥
Nową listę piosenek dodam możliwe, że za tydzien, ponieważ dziś już nie mam czasu. A! I obiecuję, już naprawdę, że za tydzień was nie zawiodę. Postaram się, aby następny rozdział był dłuższy i lepszy.
Magda. ♥


poniedziałek, 2 września 2013

Notka

Witaj 2 września! :D
Z tym dniem zaczynam porządnie brać się za naukę itp, itd. Dlatego chciałam ogarnąć wszystko co jest związane z moimi blogami.
1. Rozdziały będą pojawiać się co tydzień - w soboty lub niedzielę, ewentualnie w piątki.
2. Wasze blogi będę czytać zawsze, ale gorzej będzie z komentarzami, ponieważ większać czytane będzie na telefonie, a tam nie będę mogę komentować. Będę starać się to nadrabiać. :)
3. Nową playliste dodam niedługo. Dziękuję tym którzy pomogli z wyborem :)
Na razie to tyle. Do następnego :)