Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 13

TOM

Byliśmy u Jayne, dowiedzieć się co z jutrzejszym wywiadem. ODWOŁANY! Babka, która miała z nami go przeprowadzić rozchorowała się.
- Wywiadu nie będzie, ale występ tak. - oznajmiła nasza menadżerka. - Razem z Johnem przyjedziemy po was o 10, bo o 12 macie być na miejscu. - dodała. John to nasz kierowca.
- Yhm, okej. To my już będziemy się zbierać. - Max pokazał rząd swoich, niekoniecznie, białych zębów xD
- Tylko powiedzcie Nathanowi. - powiedziała Jayne na wyjściu.
- O ile nie zapomnimy. - zaśmiał się Jay.
- A tak właściwie to czemu go nie ma? - zwróciła się do mnie.
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami.
- Oby nic się nie stało.
- To duży chłopiec. - powiedziałem i wszyscy wybuchlismy śmiechem. - Dobra. Do jutra! - pożegnałem się, a za mną cała reszta. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. Tam zastaliśmy wielkie zamieszanie.
- Co jest? - zapytał Max, ale olaliśmy go. Zatrzymał się pod naszym domem i wysiedliśmy z samochodu. - Ja i Siva zapytamy się co się stało, a wy idźcie do domu i poszukajcie Nathana. - dodał. Rozdzieliliśmy się. Normalnie jak w Scooby Doo :o Dobra, to nie jest dobry moment na żarty...
Razem z Jayem weszliśmy do domu. Nikogo nie było. Nawet Avy.
- Ja pójdę na gorę ty poszukaj tu. - oznajmił Jay i wbiegł po schodach. Zacząłem się rozglądać. Pusto! Gdzie oni są? Nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłem się i zobaczyłem Avę.
- Gdzie Nathan? - zapytałem, a ta wzruszyła ramionami.
- Wyszedł z domu, a potem nie wrócił.
- A co się tam stało? - dołączył do nas Jay.
- Dziewczyna z sąsiedniego domu wpadła pod samochód. - razem z Jayem spojrzeliśmy na siebie.
- Już wiem gdzie on jest! - krzyknąłem i ruszyłem w stronę drzwi.
Wybiegliśmy z domu. Po drodze wpadliśmy na Sivę i Maxa. Bez słowa wpakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy. Max nie zważając na znaki i inne samochody, pędził jak nie wiem co. Po kilku minutach byliśmy pod szpitalem. Wybiegliśmy z samochodu, a po chwili byliśmy już w budynku. Po schodach na górę, dobiegliśmy do recepcji. Tam podszedłem do kobiety siedzącej za biurkiem i powiedziałem:
- Czy w ostatnim czasie trafił ktoś do was o nazwisku Curtis? Ktoś z wypadku?
- Nie mogę udzielić panu takiej informacji. - odpowiedziała blondynka.
- Do jasnej cholery , to po co tu pani jest?! - zbyt szybko wybuchłem.
- Spokojnie. Kim pan jest?
- Tom Parker. - odpowiedziałem.
- Dużo mi to mówi. - prychnęła. - A kim pan jest dla tej osoby?
- Bratem. - odpowiedziałem bez zastanowienia.
- O innym nazwisku?
- Niech pani mi powie!
- Dobrze. Madeleine leży w sali 216 , ale nie można do niej wchodzić.
- Dziękuje. - odszedłem. Razem z chłopakami poszliśmy pod tą sale. Naszym oczom ukazał się Nath wpatrujący się w szybę, za którą leżała Maddie. Nigdzie jednak nie było Magan. Nagle usłysZałem głos. Głos Megan. Jednak tu jest.
- Co wy tu robicie? - zapytała. W tym samym czasie w naszą stronę odwrócił się Nath. Powtórzył pytanie Meg.
- Jutro nie ma wywiadu. - zaczął Max.
- To dobrze. - Nathan usiadł na krzesło.
- Ale i tak tam jedziemy. - dodał Jay po chwili.
- Po co? - wzrok Natha powędrował na mnie. Zacząłem mu mówić co i jak. Westchnął gdy skończyłem.
Po 20 byliśmy już w domu. W czasie naszego pobytu w szpitalu Maddie obudziła się. Megan płakała ze szczęścia, a my cieszyliśmy się jak głupki. Maddie nie była aż tak bardzo osłabiona. Humor jej dopisywał jak nigdy. Jedno mnie zastanawia, a jeszcze jedno dziwi. Czemu Maddie tak szybko się obudziła? Nie powiem, cieszę się, ale jest to dla mnie.dziwne. Myślałem, że będzie spać z dobre trzy dni, a tu kilka godzin po wypadku się budzi. Cud!
A zastanawiam się nad tym, czy lekarz przypadkiem czegoś nie ukrywa. Mam wrażenie, że coś jest nie tak. A może się mylę? Przecież nie może niczego ukrywać, tak? Uh, za dużo myślę. Hahahaha, jak ja myślę, to Max nie jest moją żoną -,-
Z rozmyśleń wyrwał mnie Siva, który rzucił we mnie popcornem.
- Mówi się coś! - krzyknął w moją stronę.
- Co?!
- Chcesz majoneza? - zaśmiał się.
- MAJONEZ!!! - rzuciłem się w stronę chleba. Wziąłem cztery kromki i posmarowałem je majonezem. Oczywiście musiałem się ubrudzic. Chłopaki zrobili mi zdjęcie, a po chwili było ono już na TT.
- Jaa sięę zbieeraam spaać. - powiedział przedłużając Jay.
- Okej. Kolorowych! - krzyknął Nath.
Zabalowliśmy do 3 w nocy :o A to dziwne :D
Rano wszyscy byliśmy nie przytomni. Wstaliśmy przed 10. Spotkaliśmy się w kuchni. W tym samym czasie sporzeliśmy na zegarek.
- Kurwa! - wszyscy nagle się orzywiliśmy. Mieliśmy niecałe 20 minut na wyszykowanie się. Szybko pobieglismy na górę i zaczęliśmy się szykować. Punktualnie o 10 byliśmy gotowi.
- Ej, a gdzie Ava? - zapytał Nath.
- A co? - Jay poruszył brwiami.
- A to, że jej nie ma matole!
- Ehe, tak się o nią martwisz?
- A w zęby chcesz?
Jay podniósł ręce w geście poddania.
- NAATHAAN !!! - usłyszeliśmy wołanie na górze.
- No i się twoja miłość znalazła. - dalej dogryzał mu Jay. Za co dostał ode mnie w tył głowy.

NATHAN

Niechętnie poszedłem na górę. Zapukałem do pokoju Avy. Usłyszałem " proszę " więc wszedłem.
- Co jest? - zapytałem wchodząc.
- Boli. - odpowiedziała.
- Co cię boli?
- Głowa, brzuch, gardło i...
- A jak mnie wolałaś to nie bolało? - zapytałem. - Chodź tu. - gestem ręki zawołałem ją. Przyłożyłem rękę do jej czoła. - Gorączka. - westchnąłem. - Czekaj. - udałem się do łazienki. Stamtąd wyciągnąłem termometr. Wróciłem do pokoju. Podałem Avie go, a sam usiadłem na łóżku. Dziewczyna zmierzyła sobie gorączkę. Usiadła obok mnie.
- I co z nią? - zapytała po chwili.
- Z kim? - spojrzałem na nią.
- Z tą co wpadła pod samochód.
- W porządku.
- Nie lubisz mnie?
- Skąd takie pytanie? Po czym tam sądzisz?
- Po twoim zachowaniu. - spojrzała na mnie.
- Nie prawda. - odpowiedziałem. - Termometr.
- 38.7 - westchnela. - Bywa. Więc... Czemu mnie nie lubisz?
- Lubię cię.
- Jakoś tego nie widzę! - krzyknęła.
- O co ci chodzi? - wstałem.
- O gówno!
- Słuchaj nie wiem co tak nagle zmieniłaś nastawienie i czemu cię przyjęliśmy pod dach! Tak naprawdę nie chcę cię tu.
- Ha! Skoro nie chcesz to czemu mnie nie wyrzucisz, hę ?!
Zamilkłem.
- Zgodziłem się, bo Jessica mnie prosiła. - walnąłem w szafę.
- Kim jest dla ciebie ta cała Maddie i ta druga?
- Ta druga ma imię!
- Nie interesuje mnie to! Powiedz mi kim dla ciebie są! - zbliżyła się do mnie. Staliśmy twarzą w twarz. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nie twoja sprawa. - powiedziałem przez zęby.
- Właśnie, że moja.
- Nie twoja. - wyszedłem z pokoju. Zbiegłem na dół. Tam czekała już Jayne.
- Co jest, młody? - Max podszedł do mnie.
- Nic. - odpowiedziałem. - Jedziemy? - wszyscy równo pokiwali głowami. Weszliśmy do domu. Droga zajęła nam mniej niż 40 minut. Na miejscu przygotowali nas do występu. Mieliśmy wejść o 12:00. Rozpoczynamy program! Ten zaszczyt ^^
Przed wejściem na scenę poszedłem do bufetu coś zjeść. Kupiłem sobie batona. Zajadajac się wróciłem do reszty.
THE SUN GOES DOWN THE STARS COME OUT.
Max zaczął śpiewać. Potem ja :D W czasie refrenu i reszty piosenki lataliśmy po widowni. Nie obyło się bez kilku " tulimy " .
Po GYC nadszedł czas na CTS. I znowu to samo. Muszę przyznać, że ten występ poprawił mi humor. KOCHAM SWOICH FANÓW!

_____________________________________________________

Taki krótki 13 :D przepraszam, ale wena mnie opuściła -,- I jeszcze powrót do szkoły -,- RATUNKU!
No ale ten tego... Dziękuje za 10 komentarzy pod ostatnim rozdziałem <3
Chyba tyle... :o
8 kom = nowy rozdział ;)
kocham was <3

sobota, 9 lutego 2013

The Versatile Blogger Award cz. II

Kolejna nominacja, a raczej nominacje :o Boże, dziewczyny serio? :D To na pewno nie żart :P Cóż, dziękuję zatem :
Izzaa
skaplikowana.
Jay curls ♥

Nie będę pisać , co nominowany powinien zrobić , bo chyba wiecie ^^
Fakty o mnie... Cóż, 3 razy 7 to jest 21 :o Nie, nie będę pisać :D Nie wiem jakie fakty :c Więc poprostu nominuję was! ♥

1. http://imaginy-o-the-wanted.blogspot.com/
2. http://neverlookbacktw.blogspot.com/
3. http://thewantedimagin.blogspot.com/
4. http://wanteddirection.blogspot.com/
5. http://imaginyothewanted1.blogspot.com/
6. http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com/
7. http://friendshiporsomethingmore.blogspot.com/
8. http://baby-you-should-be-happy.blogspot.com/
9. http://bozycietodrogauslanarozami.blogspot.com/
10. http://the-battleground.blogspot.com/



środa, 6 lutego 2013

Rozdział 12

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ^^

AVA
To nie moja wina, tak? Chciałam go poznać, a że nie było go w domu to... Postanowiłam poszperać w jego rzeczach. Jak zwykle moje plany nie wyszły -,- Ale bardziej zadziwiła mnie ta dziewczyna, z którą przyszedł. On się z nią spotyka? To pytanie ciągle krążyło po głowie. Przecież to nie ma sensu. Ostatnio stracił Ann. Od tego czasu mam szanse na zdobycie go! Ba, ja go zdobędę!
Zmyłam się z  domu. Nie chciałam tam siedzieć. Szłam sama nie wiem gdzie. Szłam przed sobie. O niczym nie myślałam. Choć nie! Jedyne o czym teraz myślałam to to czemu tak właściwie oszukałam Jess i poprosiłam o pomoc. Może to ze względu na Nathana. Nie oszukujmy się. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam spodobał mi się. Niby widziałam go tylko raz, ale nie mogłam zapomnieć. Oszukałam Jess. U mnie w domu nic się nie dzieje. Rodzice są, a ja z nimi jestem szczęśliwa. Żałuję tego co zrobiłam... Co?! Nie! Nie żałuję! Wcale!
Szłam dalej. Nagle zaczęło padać. Weszłam do jednej z kawiarni. Tam wszystkie stoliki były pozajmowane. Rozejrzałam się. Zobaczyłam wolne miejsce przy stoliku , przy którym siedziała dziewczyna w mniej więcej moim wieku. Podeszłam do niej. Zapytałam czy mogę usiąść. Zgodziła się. Zaczęłam rozmowę od przedstawienia się. Potem rozmawiałyśmy już o wszystkim. Tylko jedno mnie zastanawiało. Ta dziewczyna jest trochę podobna do tej co była u chłopaków. A może mi się wydaje? A zresztą, to co mnie to? :D
Przestało padać. Dziewczyna wstała i wyszła. Ja chwilę potem też postanowiłam wrócić do domu. Szłam wolnym krokiem, kopiąc kamyk. Takim oto sposobem doszłam do domu. Tam dalej nikogo nie było, tylko Nathan. Westchnęłam. Miałam nadzieję, że będę sama, ale z drugiej strony cieszyłam się, że jest tu on a nie na przykład Max. Nie wiem czemu, ale nie darzę  tego go sympatią. Zresztą, on mnie chyba też. Po czym to stwierdziłam? Jako jeden jedyny nie był dla mnie miły, przez ten czas. Nath chyba też nie jest zadowolony z mojego pobytu tutaj.
- Chcesz herbaty? - usłyszałam z kuchni głos chłopaka. Poszłam do pomieszczenia i stanęłam obok niego. Uśmiechnęłam się. On nie zwracał na mnie uwagi. - To chcesz? - powtórzył.
- Ym, mogę. - znów się uśmiechnęłam. Nathan spojrzał na mnie. - Przepraszam.
- Za co? - zapytał szykują napoje.
- No wiesz... Za to, że weszłam do twojego pokoju i no...
- Spoko. - podał mi szklankę.
- Na pewno? - upewniłam się. Chłopak pokiwał głową i udał się do salonu na kanapę. Ja poszłam za nim. Razem usiedlismy. Chwilę milczeliśmy.Spojrzałam na niego. Po chwili on na mnie. Uśmiechnął się. Poczułam jak moje policzki nabierają kolorów.
- Film? - zapytał.
- Możemy obejrzeć. - odpowiedziałam.
Dziwiło mnie jego zachowanie. Co mu się stało? Od tak zmienił podejście do mnie? Dziwne... A może to ma związek z tą dziewczyną? Chłopak włączył jakiś film. Był to horror. Nie wiedziałam co to za film. Szczerze? Nie obchodziło mnie to. Nath usiadł na swoje miejsce. Zaczęliśmy oglądać. Wcale nie był taki straszny. Po 2 godzinach skończył się. Wstałam z kanapy i udałam się do kuchni odstawić szklankę po herbacie. Kiedy to zrobiłam, postanowiłam pójść do swojego pokoju. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Zamnknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na sufit. Ło, ale mam zajęcie. Nie! Trzeba cos wymyślić. Oj tak. Mały planik... Może najpierw zaprzyjaźnić się z nim? A co najważniejsze zlikwidować wszystkie kręcące się przy nim dziewczyny. Boże, mówie jakbym była jakaś rąbnięta. A może jestem?
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Odebrałam. Dzwoniła Jessica.
- No i jak tam? - uslyszałam w słuchwce.
- A okej, okej.
- Chłopaki ci nie dokuczają? - zasmiała się.
- Nie. - zrobiłam to samo.
I tak rozmawiałyśmy dopóki nie usłyszałam trzasniecia drzwiami. Zbiegłam na dół. Nikogo nie było. Wyszłam na zewnątrz, bo zobaczyłam duże zamiesZanie. Tam moim oczom ukazał się Nathan klęczacy przed jakąś dziewczyną. Obok nich stał samochód. O nie...

NATHAN
  Usłyszałem huk. Potem przez okno zauważyłem jak wszyscy wychodzą z domów. Nie wiedziałem co się stało. Wybiegłem na zewnątrz, trzaskając drzwiami. Zobaczyłem tam ją. Leżała w kałuży krwi. -Maddie! - krzyknąłem i podbiegłem do niej. Ukleknalem, a z moich oczu zaczęły płynąć łzy. - Otwórz oczy. Proszę, Maddie. - mówiłem do niej. W końcu przyjechała karetka. Z początku nie chciałem odejść od dziewczyny, ale jej siostra mnie odciągnęła.
 Zabrali ją. Chciałem jechać, ale tylko rodzina może. Pojechała jej matka.
- Ja muszę jechać! - krzyknąłem wyrywają się Megan i udając się w stronę samochodu. Dziewczyna pobiegła za mną.
- Jadę z tobą. - powiedziała , kiedy dogonił mnie. Przytaknąłem jej i ruszyliśmy. Pech chciał , że stanęliśmy w korku. Przeklnąłem pod nosem. Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Jak to się stało? - zapytałem. Westchnęła. - Jak? - powtórzyłem.
- Wkurzyła się na rodziców. Na ojca, za... Wiesz co. A na matkę, za to, że chcę się wyprowadzić. Chcę wrócić do Polski. - skończyła.
- Co?! - usłyszałem jak facet , który jechał za mną trąbił. Ruszyłem. - Jak to chce wrócić?
- Złożyła papiery rozwodowe. W Polsce. Nie chce już tu mieszkać. Nie chce widzieć ojca. Po rozwodzie wracamy do Polski.
- A kiedy to się stanie? - Megan wyruszyła ramionami.
- Nie wiem.
Znowu przeklnąłem.
Nareszcie! Kiedy tylko korek się skończył, od razu ruszyłem i to szybko.
- Nathan! Spokojnie! - usłyszałem obok siebie. - Nathan!
- Co?! - zatrzymałem się.
- Co ty robisz?! Jedź !
- Przepraszam, po prostu chcę być już tam.
- To jedź...
Po 17 minutach byliśmy na miejscu. Od razu wbiegliśmy do szpitala. Tam na recepcji spytałem się co i jak, a Megan podeszła do.swojej mamy.
- Proszę się uspokoić. - upomniała mnie pani przy recepcji. - Narazie nic nie mogę panu powiedzieć. - odszedłem i usiadłem na krzesłach. Obok mnie siedziała Meg przytulajaca swoją mamę. Przetarłem twarz dłońmi. Boże, niech będzie wszystko dobrze! Musi być! Ona musi żyć!
Czekaliśmy tam chyba całą wieczność! To były najgorsze godziny w moim życiu. W końcu z sali wyszedł lekarz. Od razu do niego podszedłem.
- Co z nią? - zapytałem, pełen obaw.
- A kim pan jest?
- Nathan Sykes. Jestem jej przyjacielem. - odpowiedziałem.
- Przykro mi, ale informacji udzielamy tylko rodzinie.
- Jestem jej chłopakiem. - nagle mnie olśniło.
- Tak nagle? Panie Sykes, przepraszam , ale nie mogę. - odszedł. Załamałem ręce. W tym samym czasie zauważyłem jak Megan podchodzi do lekarza i rozmawia z nim. Po chwili skończyła. Podszedłem do niej i złapałem za ramiona.
- I co? - zapytałem.
- Przyjechali w odpowiedniej chwili. Gdyby kilka minut później byli to Maddie by już z nami nie było. Straciła dużo krwi, ale wszystko z nią dobrze. Teraz śpi. - uśmiechnęła się, a ja tuż po niej. Maddie żyje! Boże jak się cieszę!
- Można do niej wejść?
- Niestety nie. - posmutniała. - Ale jest szyba. Tak możemy ją zobaczyć. - wskazała palcem na małą szybkę w drzwiach. Podszedłem do niej. Maddie leżała tam, bez ruchu podłączona do jakiś sprzętów. Od razu poleciała mi łza. Szybko ją wytarłem. Podeszła do mnie Megan. Ona też płakała.
- Ważne, że z nami jest, Nath. - złapała mnie za rękę.
- Tak, ale nie taka jak kiedyś.
- Wróci do nas ta sama Maddie. Wyobraź sobie, że jest gdzieś za granicą. Na przykład w Stanach. Że nic jej się nie stało. Że wszystko jest tak jak było. Że nie ma ciebie i jej tu. Że nie było tego dnia. - skończyła. Spojrzałem na nią i przytuliłem.
- Dziękuje. - wyszeptałem.
- Już nie płacz. - oderwalismy się od siebie.
- Staram się.

__________________________

Przepraszam Was :c Na prawdę. Dziś humor mi nie dopisuję... Z kilku powodów. Jeden zapewne wszyscy znacie :c Ale trzeba żyć dalej C: Cieszmy się jego szczęściem C: Alee... Jest we mnie kapka nadziei, że to nie prawda :D Ta informacja jest niepotwierdzona ^^ Ale nie będę się rozpisywac, bo będzie to zajmowało więcej niż cały rozdział xd
 Jedyny plus dzisiejszego dnia jest taki, że jestem zdrowa ^^ Miałam małe problemy z nogami : / Ale dziś się dowiedziałam , że każda rosnąca dziewczyna tak ma xD
I chciałam wam się pochwalić, że wczoraj zostałam ciocią :D Tak się cieszę ;D
No cóż... Dziękuję wam za 7 nominacji :o Narazie odpisałam na 5, ale na pozostałe postaram się to zrobić jutro C: Hue ^^
Teraz tak... Dalej obozwiązuje zasada 8 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :D Jednak będę bardziej szczęśliwa jak bedzie 9 ^^ Albo i więcej ;P
Proszę, zostawcie po sobie slad. To dla mnie ważne i to bardzo! :3 Dziękuję <3
Do napisania <3

MATHAN ♥


poniedziałek, 4 lutego 2013

The Versatile Blogger Award

Dobra, powiedzmy, że wiem o co w  tym chodzi ^^ Dostałam 5 nominacji :o Nie wiem czemu :o Ja to nawet na jedną nie zasługuję :D Ale i tak wam dziękuję :3 Nominowaly mnie
- Jaycee
-