Maddie
Po kilku minutach dojechaliśmy na miejsce, w którym znajdował się
dom Michała. Bardzo mi się spodobał. Był wielki z dużym ogrodem. Wyszliśmy z samochodu. Nie braliśmy na razie żadnych rzeczy, tylko weszliśmy do mieszkania. Od razu dostrzegłam
salon. Był on skromny, ale świetnie urządzony. Kiedy spojrzałam w bok, zobaczyłam
kuchnię połączoną z jadalnią. Też była niczego sobie. Michał oprowadził nas po reszcie domu, a potem zaprowadził nas do swoich pokoi. Mój był... nie taki jak sobie
wyobrażałam. Był jeszcze lepszy! Z uśmiechem na twarzy, stałam wryta i rozglądałam się po pokoju. Z transu wyrwała mnie Megan, która właśnie weszła do pokoju. Razem z nią zeszłam na dół, do samochodu, aby zabrać swoje rzeczy. Całe rozpakowywanie pudeł, walizek itp. nie zajęło nam zbyt wiele czasu. Już po południu, w moim pokoju zagościły wszystkie rzeczy, które zapakowałam.
Zmęczona położyłam się na łóżko. Niestety... Mój spokój nie trwał długo, przez telefon, który w jednej chwili dał o sobie znać. Chwyciłam go i spojrzałam na wyświetlacz. Max, co on chce? Wcisnęłam zieloną słuchawkę i odezwałam się:
- Halo?
- Maddie! - Usłyszałam krzyk Max'a. Od razu oderwałam słuchawkę od ucha. Chwilę odczekałam, zanim Max przestał krzyczeć moje imię.
- Co jest? - Spytałam, kiedy przestał mi się wydzierać przez telefon do ucha. Czy on chce, abym ogłuchła?
- Idziemy dziś na kręgle? - W jego głosie wyczułam radość, na co się zaśmiałam. Byłam zmęczona, ale Max'owi się nie odmawia, prawda? Bez żadnego
ale zgodziłam się. Chciałam, aby Megan i Camila poszły z nami, ale Max nie pozwolił, bo stwierdził, że mamy ten czas spędzić sami. Tak, właśnie w tej chwili robię wielkie oczy i zdziwioną minę. Czy ja mam się bać tego ogórka?
Po zakończeniu rozmowy z Max'em, postanowiłam zacząć się szykować, ponieważ miał po mnie przyjść za 30 minut. Powodzenia jak on tu trafi. To jest skomplikowana droga, więc... Ej, miałam się szykować, prawda?
Podeszłam do szafy, aby wyciągnąć z niej jeansy, jakąś bluzkę i bluzę. Razem z takim zestawem udałam się do łazienki, gdzie raz dwa się przebrałam. Uczesałam włosy w kucyk i wyszłam z pomieszczenia. Całe 15 minut zajęło mi wyszykowanie się, więc mam jeszcze drugie tyle. Wróciłam do pokoju. Poprzednie ciuchy ładnie złożyłam i włożyłam do szafy. Następnie, wcześniej biorąc telefon, zeszłam na dół, aby tam poczekać na Max'a. Ku mojemu zdziwieniu Max już był w domu, tylko jak on się tu znalazł? Oto jest pytanie! Nie słyszałam, żeby ktoś wchodził do domu i wołał mnie... Cóż, przynajmniej nie muszę na niego czekać.
Przywitałam się z Max'em, a potem razem z nim wyszłam z domu. Wsiedliśmy do jego samochodu, którym pojechaliśmy na kręgielnie. Nie była ono zbytnio daleko, więc szybko dojechaliśmy. Przez całą podróż śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Cóż... Przy Max'ie nie da się inaczej.
Weszliśmy do budynku, zwanym kręgielnią. Wypożyczyliśmy jeden tor na półtorej godziny.
- Powinno wystarczyć, abym wygrał - powiedział z uśmiechem Max, kiedy odeszliśmy od kasy.
- Zobaczymy kto wygra - odpowiedziałam mu i wypięłam język.
- Podobno nie umiesz grać - zrobił dziwną minę.
- Bo nie umiem. - Wzruszyłam ramionami i skierowałam się w stronę naszego toru. Tuż za mną szedł Max. Od razu po dojściu zaczęliśmy grę. Na samym początku, Max nauczył mnie zasad itp. W sumie... Nie było tak trudno. Już po 20 minutach zaczęliśmy grę. Przez pierwsze kilka minut to Maz wygrywał. Jak można się domyślić, skakał z radości przechwalał się tym. Jednak potem nie było mu już tak wesoło, ponieważ to ja zaczęłam prowadzić. Ostatecznie skończyło się remisem, ale dla Max'a to i tak była jego wygrana.
Zbieraliśmy się już do wyjścia, kiedy dostrzegłam, że coś, a raczej ktoś przykuł uwagę Max'a. Stanęłam tuż za nim. Przez jego ramię dostrzegłam wysoką brunetkę, o kręconych włosach na końcówkach. Była ona nie za wysoka, ale za to cholernie chuda. Przyznaję się, zazdrościłam jej tego. Z daleka wyglądała na miłą dziewczynę, a jej twarzy nie znikał uśmiech, a Max nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Idź do niej. - Zachęciłam go.
- Nie ma sensu - odwrócił się w moją stronę i biorąc swoją bluzę, ruszył do wyjścia.
- Nie ruszę się stąd, dopóki do niej nie pójdziesz! - Powiedziałam stanowczo, zakładając ręce na piersiach.
- Maddie... - Spojrzał na mnie z miną bitego pieska.
- Tak się właśnie nazywam. Ładnie, nie? - Zaśmiałam się. Na jego twarzy też zagościł uśmiech. Podeszłam do niego i położyłam ręce na jego ramionach. Spojrzałam na niego i zaczęłam swoją przemowę - Słuchaj, stary - powiedziałam, a Max zaśmiał się na moje słowa. - Jesteś Max George, tak? Jesteś odważny, tak? Jesteś śmiały, tak? Jesteś... Dobra nie mam pomysłu, ale wiem, że musisz do niej iść i do niej zagadać. - Skończyłam i wyszczerzyłam się.
- Mówię, to nie ma sensu.
- A chcesz dostać w łeb? - Spojrzałam na niego i znów założyłam ręce na piersiach.
- Nie, nie, nie! - Podniósł ręce w geście obrony.
- To idź do niej! - Nakazałam ze śmiechem. Max westchnął i po chwili podszedł do brunetki. Obserwowałam ich z daleka i uśmiechałam się do siebie. Jestem pewna, że oni będą razem!
Max
To dziwne... Zwykle jestem otwarty na nowe znajomości, szczególnie z kobietami. A teraz? Teraz tak po prostu bałem się do niej podejść. Tylko czemu? Tak, tak... Przyznaję się, podobała mi się, ale to chyba logiczne, nie? Jednak miałem przeczucie, że to nie wypali, że coś będzie stać na przeszkodzie i wcale się nie myliłem. Podszedłem do brunetki i z uśmiechem na twarzy przywitałem się z nią. Od razu odpowiedziała mi, ale nie widziałem po niej chęci do rozmowy. Jak zwykle, zaczął od prostych pytań typu "co u ciebie" itp. Kiedy już wiedziałem na czym stoję, postanowiłem się jej zapytać o spotkanie. Choć i tak wiedziałem, że nic z tego nie będzie, ale warto spróbować, nie?
- Nie mogę - odpowiedziała na zadane przeze mnie pytanie.
- Bo? - Jakoś się tym nie przejąłem, ale smutno było. Oh, nie!
- Jesteś miłym chłopakiem, ale ja już jestem zajęta - odpowiedziała z uśmiechem, a potem odeszła. Zostawiła mnie... Poszła sobie... Oh, me serce pęka na kawałeczki! Ja, Max George dostałem kosza! Zaraz się rozpłaczę. Chwila... Czy ja sobie żartuję z tego? Ze mną jest coraz gorzej. Pokiwałem śmiesznie głową i zobaczyłem przed sobą Maddie. Wyrosła spod ziemi! Była zła. Nie, nie na mnie. Na tą dziewczynę, że mnie tak potraktowała. Śmiać mi się chciało, kiedy widziałem wściekłą Maddie. Nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem.
- A tobie co? - Spojrzała się na mnie z dziwną miną. Uspokoiłem się i odpowiedziałem na zadane wcześniej pytanie. Ta się tylko na mnie spojrzała, jakby chciała mnie zabić, a potem ruszyła w stronę wyjścia. Dogoniłem ją. Razem poszliśmy do samochodu. Postanowiłem nie odwozić Maddie do domu, tylko pojechać z nią do nas. Po drodze zatrzymaliśmy się w lodziarni, a tam kupiliśmy pod dwie gałki lodów. Kiedy zjedliśmy, znów ruszyliśmy w drogę. Szybko dojechaliśmy pod dom. Wiedziałem, że Maddie nie była do końca zadowolona z tego, że tu jest. I nie, nie chodzi o to, że nas nie lubi, bo przecież nas kocha, nie? Chodzi o to, że tuż obok nas, w jej starym domu, dalej mieszka jej ojciec. Znaczy... Z tego co wiem to miał wrócić do Polski z tą swoją kochanką. Ale się nie wtrącam. Maddie też nie chce o nim słyszeć, więc jej nawet nie mówiliśmy co u niego się dzieje. A uwierzcie, dzieje się... Jakaś sąsiadka mówiła, że popadł w nałóg, w sensie alkoholik.
- Jestem! - Krzyknąłem, kiedy wraz z Maddie przekroczyłem próg domu. Jak zwykle, każdy z chłopaków zajmował się sobą i siedzieli w swoich pokojach. Ale... Czasem nie wszyscy. Z kuchni wyszedł Tom. Może to nic nadzwyczajnego, ale mógłby się ubrać. Paradować w samych bokserkach i skarpetkach, to on może po swoim pokoju. Kiedy zobaczył Maddie, speszył się i złapał pierwszą lepszą poduszkę i zakrył się nią. My z Maddie patrzyliśmy na niego jak na idiotę. Nasze śmiechy zwołały resztę na dół. Wystraszeni stanęli w salonie za Tom'em i patrzyli na nas. Po chwili ja i Maddie się uspokoiliśmy.
_____________________
Dupny początek, dupny środek, dupne zakończenie i dupny rozdział. Bardzo was przepraszam, za to, że musieliście czekać na rozdział i wiem... Wiem, że was zawiodłam.
Nie będę się rozpisywać, ponieważ mam mało czasu. W niedzielę wyjeżdżam, więc pakowanie czas zacząć. ;) A wracam 25 sierpnia. Obiecuję, że po moim powrocie rozdział będzie długi! :D
Tak samo na reszcie blogów nie pojawią się rozdziały. ;)
Drugą sprawą (ważną) jest to, czy ktoś z was wie gdzie mogłabym zamówić nagłowek na bloga. Jeśli wiecie to proszę napiszcie mi w komentarzu, gg (36644226 - nawet jeśli mnie nie będzie), na dm na Twitterze (@Magdab_1998) lub po prostu na maila (miu.tw.23@gmail.com). Jest to dla mnie ważne! :) Od razu z góry dziękuję za pomoc. ♥
Do następnego! :)