Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

niedziela, 3 czerwca 2012

Rozdział V !.

- Zimno dziś. - chłopak próbował zacząć rozmowę.

- trochę... - odpowiedziałam. Niro wiedziałam jak mam z nim rozmawiać. Rzadko nawiązywałam kontakt z ludźmi na dłużej. Po jego zachowaniu stwierdziłam, że będzie chciał mnie bardziej poznać. Może to i lepiej dla mnie? Nie wiem, zobaczymy...

- Nie jest ci zimno? - pokiwalam przecząco głową. - Napewno? W każdej chwili możemy gdzieś się zatrzymać i rozgrzać - uśmiechnął się do mnie. Jego głos był taki ciepły. Rozpływałam sie w nim.

- Nie, naprawdę nie trzeba... - odwzajemnilam uśmiech. Dalej szliśmy w milczeniu.

- Może opowieść mi coś o sobie. Wiem , że możesz nie chcieć, ale ja chciałbym wiedzieć coś o tobie. - powiedział. Nie miła innego wyjścia. Powiedziałam mu co się wydarzyło przez te 18 lat. Do moich oczu napływały łzy, ale nie chciałam się przy nim rozpłakać.

- I tyle... - westchnelam. Z jego oczu wyczytalam współczucie. - To teraz ty opowiedz mi coś o sobie. - zaproponowałam. Chłopak zaczął swoją opowieść. Słuchałam go, ale wiedziałam i znałam jego historię.

- Czyli jesteś sławny? - on się tylko na mnie spojrzał i uśmiechnął. - Ale nie jesteś taki jak mi się wydawało. Tzn, zadufany w sobie i wogóle.

- Miło słyszeć. - i znów jego ciepły głos a do tego jego uśmiech. Byłam w niebie. O nie! Co ja robię?! Nie mogę się w nim zakochać! Nie mogę! Ale jednak się chyba zakochałam...

- Może wpadłabyś do nas?. Ciemno się robi. Pewnie będzie padać.

- Ale ja nie chce wam robić kłopotu. Lepiej jak pójdę już do domu. - zaprzeczyłam.

- jak chcesz. Nie będę się z tobą kłócił. - uśmiechał się cały czas. - może cię odprowadzić.

- jak chcesz.
Gdy doszliśmy do domu, chciałam zaprosić go do środka. On jednak odmówił

- przepraszam, ale może innym razem. - posmutnialam

- Jak chcesz. Nie będę się z tobą kłóciła. - powtórzyłam jego słowa sprzed kilku minut.

- Jeszcze zadzwonie - usmiechnelismy się do siebie. Pocałował mnie w policzek na pożegnanie i poszedł. Zdziwilo mnie to. Resztę wieczoru spędziłam przed TV rozmyslajac o dzisiejszym dniu... Cudownym dniu..
Następnego dnia obudziłam się wcześnie. Od razu ogarnęłam się i zaszłam zrobić sobie coś na śniadanie. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Był to właściciel budynku w który mieszkałam.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale po jego minie stwierdziłam, że jest wściekły.

- Co ty sobie myślisz?! Już! Wynos się stąd! Natychmiast! - zaczął się na mnie wydzierac. Nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Ale... Czemu? - zapytałam niepewnie.

- Ty się pytasz jeszcze czemu?! Nie zapłaciłaś za wynajęcie mieszkania! Już cię tu nie ma!
Posłusznie poszłam po swoje rzeczy. Wyszłam.
Udałam się do parku. Usiadłam na ławce a po moich policzkach spływały kolejne łzy. Nagle usłyszałam za sobą głos. Męski głos.

- Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał nieznajomy

- A co cię to! - odburknęłam.

- Nie chcesz pomocy to nie. Ale przy okazji. Nazywam się Jay. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwon. - podał mi kartkę ze swoim numerem telefonu.

- Jay! Zaczekaj! - krzyknęłam za nim. On się odwrócił. Nasze oczy się spotkały. Wtedy zrozumiałam kogo los postawił na mojej drodze...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak? Mam nadzieję że się podoba. Zachęcam do komentowania :d


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz