- Zbieraj się. - odezwała się Meg.
- Ale chyba miałam wyjść po południu? - usiadłam na brzegu łóżka.
- Chcesz tu siedzieć? - wstała i podeszła do mnie. Zaśmiałam się z jej miny.
- Nie dziękuje. - odeszłam. Podeszłam do szafki, przy której znajdowała się moja torba. W trójkę poszliśmy do samochodu. Tam Megan i Nath wpakowali się na przód, a ja musiałam siedzieć na tyle.
- Komu tym razem zabrałeś samochód? - zaśmiałam się zwracając wypowiedź w stronę kierującego Natha.
- Nikomu. To mój. - wzruszył ramionami. - Faceta, który ukradł tamten samochód, złapała policja. Jako że nie miał żadnych dokumentów samochodu to zabrali mu go. Potem dowiedziałem się i magicznym cudem go odzyskałem. - wzruszył ramionami.
- Jak bardzo magicznym cudem? - spytałam podejrzliwie.
- Zgłosiłem się do nich.
Nastała znów cisza. Cały czas bałam się, że Meg będzie się mnie pytać dlaczego nie powiedziałam o chorobie. Nie pytała się. Może nie wie jeszcze? Nie, mama na pewno jej powiedziała.
Pojechaliśmy do domu. Wysieliśmy z samochodu. Kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania, Nathan odezwał się:
- A teraz skoro rzeczy odstawione, kierunek nasz dom. - spojrzałyśmy się na niego ze zdziwieniem. Ten się zaśmiał.
- Jeżeli mam gdziekolwiek jechać, to najpierw muszę się przebrać. Nie ma innej opcji! - powiedziałam i pobiegłam do pokoju.
- Kobiety... - usłyszałam chłopaka i zaśmiałam się.
- Słyszałam! - krzyknęłam, a następnie weszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej TO. Skierowałam się do łazienki. Tam ubrałam się. Włosy wyprostowałam. Po 40 minutach wyszłam. Kiedy weszłam do salonu, Nathan zaczął marudzić, że " strasznie długo siedziałam w łazience ".
- Bywało gorzej. - zaśmiała się Megan.
- Lepsza nie jesteś. - oburzyłam się.
W trójkę wsiedliśmy po raz kolejny do samochodu. Wszyscy zajęli te same miejsca. Nikt nic nie mówił. Jechaliśmy w milczeniu. Patrzyłam przez okno, wsłuchując się w to co leci w radiu. Moje myśli zajmowała teraz sprawa rozwodowa rodziców. 2 miesiące bez mamy. Przyjedzie dopiero w wakacje. Muszę do niej zadzwonić. Tak, zrobię to wieczorem.
Dojechaliśmy do chłopaków. Wysiedliśmy, a potem skierowaliśmy się ku wejściu. W środku jednak nikogo nie było. Razem z Meg spojrzałyśmy się na Nathana. Ten palcem wskazał, że mamy wyjść na zewnątrz przez taras. Megan wywróciła oczami. Zaśmiałam się z niej. Moja siostra ruszyła pierwsza, a trochę dalej szłam ja z Nathanem. Nagle usłyszeliśmy jej pisk. Podbiegliśmy do niej. Okazało się, że została oblana wodą przez Toma i Maxa. Widok był komiczny. Siva i Jay " majstrują " przy grillu. Tom wraz z Maxem tarzają się po ziemi ze śmiechu, a Megan stoi i piszczy. Zaczęłam się śmiać widząc ten " krajobraz ".
- Zabije, potnę, pozszywam, rozerwę, znów zszyję, zakopię, odkopię i jeszcze raz potnę! - krzyknęła wściekła Meg.
- Ej, siostra... Spokojnie to tylko woda. - podeszłam do niej i powiedziałam przez śmiech. Rękę położyłam na jej ramieniu.
- Nie będę spokojna!
Odskoczyłam od niej, kiedy ta krzyknęła.
- Keep calm, siostra.
W tej chwili do domu wpadła Ava. Weszła na taras. Przypuszczam, że chciała coś powiedzieć chłopakom, bo zaczęła, ale nie dokończyła, kiedy nas zobaczyła.
- Ja pierdole, a wy znowu tu? Nie macie swojego domu? - wywróciła oczami, a potem weszła z powrotem do domu.
- Ona chyba nas nie lubi. - wypowiedziałyśmy słowa równo z Meg. Chłopaki wzruszyli ramionami.
- Ja bym się nią nie przejmował. - odezwał się Siva. - Też jej nie lubię. - uśmiechnął się tak, że ukazał się rząd jego białych zębów.
- A kto tu się nią przejmuje? - prychnęła Meg.
- Dobra. - odezwał się Jay. - Choć dam ci jakieś ciuchy. - podszedł do mojej siostry. Ona nie chciała nosić jego ciuchów, dlatego zaczęła się awanturować. Jay siłą zaciągnął ją na górę pod pretekstem, że się przeziębi.
- Mam jakieś deja vu. - zaczął się zastanawiać Tom.
- Czemu? - spytałam się go, zajadając się paluszkami, które stały na stole, przy którym siedzieliśmy.
- Już raz Megan była oblana. Wtedy to ja ją uratowałem od choroby. - uniósł głowę z dumy.
Rozmawiałam z Tomem aż do podania kiełbasek z grilla. Mniam. Uwielbiam to.
Zaczęliśmy zajadać się kiełbaskami, kiedy do towarzystwa wrócili Jay i Meg, a tuż po nich przyszła Ava. Na widok tej ostatniej osoby, od razu mina mi się zmieniła. Starałam się jednak tego nie pokazywać i zajęłam się rozmową z Maxem. Potem dołączył do nas Tom. Z nimi nie da się normalnie rozmawiać. Ani funkcjonować. Czemu ja ich wcześniej nie poznałam?
- Luuuuudzieee! - krzyknął Jay.
- Tak, jesteśmy ludźmi. - zaśmiała się Meg.
- Co wy na to żeby zrobić bitwę na wodę? - zrobił dziwną minę i czekał na odpowiedź.
- Bitwe na wodę? - spytał go Max, aby się upewnić.
- Tak. - odpowiedział mu Loczuś. - To co? - był pewny, że się zgodzimy. Miał rację. Kilka minut później szykowaliśmy się na " wojnę ". Każdy z nas miał po 10 balonów napęłnionych wodą. Do tego mieliśmy po jednym pistolecie na wodę. Kiedy broń była już gotowa, każdy poszedł na swoje miejsce. Jako że Siva nie bawił się z nami, bo bał się o swoje cudowne włoski i jak powiedział " Nie będę ich od nowa układał " , on miał rozpocząć zabawę, liczyć punkty i zakończyć ją. Nie wie na co się pisze.
- 3... - usłyszeliśmy odliczanie Sivy, który stał na środku pola bitwy. - 2... - rozejrzałam się. Wszyscy zaczęli się szykować. Zaśmiałam się, nawiązując kontakt z Tomem. - 1... - wszyscy wybiegli, a Siva piszcząc jak dziewczynka podbiegł do tablicy z punktami. My zaczęliśmy bitwę. Biegaliśmy po całym ogrodzie rzucając się balonami z wodą i oblewając. Nie obyło się bez kilogramów śmiechu.
Po kilku minutach zabawy, nadszedł czas aby ją zakończyć. Wszyscy posmutnieliśmy, ale kiedy zobaczyliśmy Jaya bez tej burzy loków, wpadliśmy w niepochamowany śmiech, a w szczególności ja i Megan.
- Spokój. - przemówił Seev. Kiedy się uspokoiliśmy. odkrząchnął. - Chciałbym ogłosić wyniki. A więc... Panie i panowie zwyciężcą jest Thomas Parker. Ilość punktów 12342. - skończył, a my spojrzeliśmy się na niego z dziwnymi minami.
- Kochanie... - podszedł do niego Jay i objął ramieniem.
- Oho, będzie akcja Jiva. Szykujcie się. - zaśmiał się Tom. Jay spojrzał się na niego, a ten podniósł ręce w geście poddania.
- Kochanie... - powtórzył spokojnie Loczek. - Jak ty naliczyłeś tyle punktów?! - dodał już nie spokojnie.
- Normalnie. Liczyłem. - zaczął tłumaczyć mulat.
- Co ty miałeś z matematyki? - odezwał się Nathan.
- Dwa. Chyba... - zaczął się zastanawiać, a my i Meg śmiałyśmy się po cichu.
- Nieważne! Ważne, że wygrałem. - Tom zaśmiał się złowieszczym śmiechem.
- Ej, to nie fair! - krzyknęłam równo razem z Meg i Avą.
- Owszem fair, zważając na to, że jestem najstarszy, a starszym się ustępuje. - zaczął się mądrzyć.
- A niech się cieszy. W końcu jak sam powiedział jest z nas wszystkich najstarszy, co wiąże się z tym, że jest już coraz bliżej grobu. - zaśmiał się George, za co dostał w tył głowy od naszego starca.
Chłopaki zaczęli się " kłócić " o to. który z nich powinien wygrać. Jedyny Nath siedział spokojnie, a drugim spokojnym był Siva, który zastanawiał się co miał z matematyki. Wywróciłam oczami, a następnie poszłam po chipsy, które stały na stole, oraz po sok. Megan i Ava schowały się do domu. To dziwne... Przecież się nie lubią. Chyba...
Wzięłam dwie szklanki z sokiem i miskę, w której były chipsy. Razem z tym poszłam do siedzącego na odległym leżaku, Natha. Zajęłam miejsce na drugim. Podałam chłopakowi sok.
- Dzięki. - uśmiechnął się.
- Widzisz jak ja o ciebie dbam. - zaśmiałam się.
- Bardzo. - wypiął mi język. - Co ja bym bez ciebie zrobił?
- Zginąłbyś. - powiedziałam pijąc sok. Nathan spojrzał się na mnie. - Co jest? Mam coś na twarzy? - zaczęłam się wycierać.
- Nie, tylko... - zaciął się.
- Tak? - chciałam aby dokończył, jednak to nie nastąpiło. Siedzieliśmy na leżakach i czekaliśmy aż słońce wysuszy nasze ubrania. Rozmawialiśmy przy tym na różne tematy. Nathan powiedział mi trochę więcej o Ann. Po jego słowach stwierdzam, że on ją naprawdę kochał. Jego uczucia do niej były szczere. Cholerni szczere. Ciężko jest mu mówić o tym co się stało. Widzę to. Widzę jak cierpi, kiedy nie ma jej u swojego boku. Szkoda mi go. Bardzo.
- Jeszcze znajdziesz miłość w życiu. - uśmiechnęłam się do niego. On zrobił to samo.
- Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
- A ja, że mam takiego przyjaciela.
- I pomyśleć, że jeszcze niedawno się nie znaliśmy.
- To już było dawno i nie prawda. - zaśmiałam się, a on ze mną.
- Poznanie ciebie było najlepszym co mnie w życiu spotkało.
- Oj, już przestań! - znów się zaśmiałam i dźgnęłam Natha.
- Ale taka prawda.
- Od kiedy ty mówisz prawdę?
- Od kiedy cię poznałem. - wypiął mi język.
- Jesteś głupi.
- Wiem to.
- Cieszę się, że wiesz. Ty mało rzeczy wiesz.
- Wiem dużo rzeczy. - oburzył się.
- Na przykład? - uniosłam jedną brew, a ten się ze mnie zaśmiał.
- Na przykład, że śmiesznie, a zarazem uroczo, wyglądasz kiedy twoja brew wędruje ku górze. - kiedy to powiedział, zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam.
- Nic innego nie wymyśliłeś?
- Nie. - dumny z siebie, wyprostował się. Pokiwałam głową.
- Z kim ja się przyjaźnie...
Wtem wszyscy krzyknęli równo:
- Ze mną!
_______________________________________
Udało mi się :D Po kilku dniach myślenia i szukania weny, napisałam rozdział! Jestem z siebie dumna :D
Rozdział jest ze specjalną dedykacją dla Patty Sykes, która tak chciała ten rozdział :P A teraz złotko ja czekam na rozdział u ciebie :3
Jak zapewne widzieliście post niżej, zapraszałam was na mojego noewgo bloga :) Bloga z imaginami. LINK :) Zapraszam ;) Jeśli wam się podoba to komentujcie i obserujcie. Wiele to dla mnie znaczy <3
A pod tym rozdziałem was zaskoczę... Nie napiszę, że mi się rozdział nie podoba i jest głupi, tylko napiszę, że się nie wypowiadam ^^ Piszcie szczerze w komentarzach :D
Jeszcze dziś stworzę zakładkę, w której będą znajdowały się linki do moich wszystkich blogów. Mam nadzieję, że tam zajżycie :)
PS: Przepraszam za błędy ( jeżeli jakieś są ), ale piszę na z deczkastarej klawiaturze i nie trzfiam czasem w te literki co trzeba, a do tego cholernie trzęsie mi się to co jest pod biurkiem .__. Nie wiem jak to się nazywa, ale jest głupie :D
Mam jeszcze do was jedno pytanie... Co wy na to aby troszkę zmienić narratora? Chodzi o to czy lepiej jest jak opowiadanie jest napisane w 1 osobie czy w 3? Moim zdaniem lepiej chyab byłoby w 3 osobie, ale proszę abyście mi doradzili ;)
Do następnego <3
Wszystkie błędy z winy starej klawiatury zostały Ci odpuszczone. Amen. :D Wiesz... Jeśli chodzi o narratora, to mi to jest naprawdę obojętne. :) Ale osobiście, jeśli muszę wybierać, to wolę narrację pierwszoosobową, bo lepiej mi jest połączyć się z bohaterką.... Ale i tak decyzja należy do Ciebie, bez względu na to co zrobisz, i tak będę zadowolona :) Rozdział jest świetny. :* Bitwa na balony z wodą? Me gusta! :D Hahaha, SIva i jego matematyka... oh god... xd Najbardziej rozwalił mnie tekst Max'a: ''- A niech się cieszy. W końcu jak sam powiedział jest z nas wszystkich najstarszy, co wiąże się z tym, że jest już coraz bliżej grobu.'', po prostu nie mogłam wyrobić ze śmiechu xd To było fantastyczne! :D A Nath się zabujał i wszyscy wiedzą w kim :P I niech ten kretyn nie zaprzecza, bo dostanie :D Rozdział świetny jest :* Do następnego.♥
OdpowiedzUsuńOmomm zajebiste to jest :D
OdpowiedzUsuńCoś idzie w tym kierunki Madthana xD
Nathan chciał jej powiedzieć że ja loffcia ale wiesz no nie wyszło mu to ja to wiem :P
Do nn ;3
+Blog z imiginami zajebisty i dodany do obserwowanych :P
Yup! Jestem pierwsza, jestem pierwsza! 'le fajowsko :D
OdpowiedzUsuńZaczynając od początku, to nawet nie wiesz jaki banan pojawił się na moim ryjku, kiedy zobaczyłam, że dodałaś rozdział. ;) Tak! Widzę, że muszę moją młodszą siostrę częściej cisnać, bo się mnie słucha ;D Jupi, jupi jeej! Posłuszna z Ciebie niewiasta, kotenieńku ;D Hahaha "kotenieńku" czuję się jakbym była tą laską z jakiegoś filmu nawet nie wiem jakiego ;D Taak jestem sklerotyczką, lepiej byś tego nie miała po mnie :P
Co do rozdziału.. To siedziałam i się ryłam.. ;] Poprawiłaś mi humor chyba na milion dni xD Ba! Niewiele brakowało bym spadła z krzesła, ale się przytrzymałam ściany i żyję ;D
Chcę mieć tak samo wiele powodów do śmiechu jak Maddie i Megan! Chcę się z nimi przyjaźnić, bo z nimi nie można się nudzić. ;D Matematyka Seev'a -.-' Powinnam go za to oskubać z tych jego piórek na głowie, bo matematyka to Pan Pikuś, a on mnie tak rozczarował :D
To "Nie, tylko.." Nathan'a spawia, że śmiem przypuszczać że Pan Grzyweczka czuje do Maddie coś więcej niż tylko przyjaźń, a przynajmniej są tego pierwsze objawy. ;] ale cii! Ja o tym nikomu nie powiem ^^
Co do rozdziału u mnie... To hmm.. Poczekasz trochę :3 Tak, wiem że obiecałam że pojawi się w majóweczkę! Mam nadzieję, że dotrzymam słowa, a jak tak się nie stanie, to możesz ukręcić mi łeb albo przybić kołkiem do płota. XD
A co do pytania.. Uważam, że nie ma sensu już teraz zmieniać narratora kiedy masz już w narracjij pierwszoosobowej napisane 20 rozdziałów. Ewentualnie możesz spróbować zrobić coś na pograniczu pierwszo- i trzecioosobowej narracji. ^^ Z resztą wplątując trochę więcej opisówek sprawisz, że nie będziesz chciała zmieniać narracji :>
Bardzo zabawny rozdział, uśmiałam się! Wynagrodził oczekiwanie. Wiązanka Meg mnie rozwaliła. I Natha trafiła najwyraźniej strzała Amora :P Bitwa na balony, co za zabawa, ile ja bym za taką dała!
OdpowiedzUsuńCo do narracji, to ja osobiście wolę taką w 3 osobie, ale uważam, że nie powinnaś zmieniać w trakcie opowiadania, bo ja już się przyzwyczaiłam do tych perspektyw, z których piszesz i tak jest świetnie :D