Autorka:

Moje zdjęcie
"Pa­piery nig­dy nie mówią całej praw­dy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998

niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 21

Piękny dzień spędzony z chłopakami minął szybko jak z bicza strzelił. Razem z Megan żegnałyśmy się z The Wanted, kiedy pod drzwi podeszła Ava. Również się z nami pożegnała i była dla nas taka... Miła? Przez cały dzisiejszy dzień zachowywała się jak nie ona. Fakt, znam ją mało i wiem o niej mało, ale po naszych krótkich " rozmowach " stwierdzam, że nie jest ona godna zaufania. Jednak może tylko ja tak myślę? Megan dogadywała się z nią dziś świetnie, co było kolejnym powodem do mojego zdziwienia. Może z czasem się do niej przekonam? Choć... W to bardzo wątpię. Może jest inna niż mi się wydaje? Może pod jej skórą kryje się ciepła osoba z dobrym sercem? Może pod tą toną nienawiści kryje się miła Ava? Właśnie... Może...
- Maddie - z rozmyśleń wyrwała mnie idąca obok mnie Meg. Odwróciłam głowę w jej stronę i wydusiłam z siebie ciche " tak ", aby pokazać siostrze, że tu jestem. - Czemu mi nie powiedziałaś? Czemu nam nie powiedziałaś? - spojrzała się na mnie wyczekując odpowiedzi.
- Bo nie chciałam. - spuściłam wzrok.
- Maddie, jesteśmy twoją rodziną! Powinniśmy wiedzieć, ale ty uważałaś inaczej. Na wiedzącego o twojej chorobie " bohatera " wybrałaś sobie Nathan'a. - zakreśliła cudzysłów w powietrzu.
- On się dowiedział przez przypadek! - zatrzymałam się.
- Przez przypadek?! - zrobiła to samo co ja.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Dziękuje za spieprzenie humoru.
- Nie ma za co. - odpowiedziała i ruszyła w stronę domu, nie zważając na to czy idę czy nie.
Stałam jeszcze chwilę w miejscu, kiedy z moich oczu zniknęła Megan. Westchnęłam i odwróciłam się. Słońce było już coraz niżej. Z kieszeni wyciągnęłam telefon. Spojrzałam na godzinę, była 19:37. Schowałam urządzenie, wcześniej włączając muzykę i wkładając słuchawki. Potem wolnym krokiem ruszyłam w stronę domu.
Po drodze myślałam jak to będzie, kiedy do naszej rodziny już na dobre nie będzie należał tata. Będzie lepiej bez niego. Na pewno. Dalej nie wierzę w to, że tak nas oszukał. Zaciągnął nas do Londynu tylko po to aby być bliżej swojej kochanki. Nie życzę im szczęścia w życiu...
Rozmyślając doszłam do domu. Tam od razu i bez słowa poszłam do pokoju, w którym siedziała Camila. Usiadłam na łóżku, a z szuflady wyjęłam leki. Połknęłam je, a potem położyłam na łóżku.
- Jak się czujesz? - zapytała Cam.
- Dobrze. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Wiesz co? - powiedziała, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej. - To niesamowite uczucie poznać swoich idoli i spędzić z nimi prawie cały dzień. Dzięki, Mad.
- Nie ma za co. Sądzę, że nie raz ich będziesz widzieć. I jeszcze może się z nimi zaprzyjaźnisz.
- Wątpię.
- Dlaczego? Często się z nimi spotykam, więc ty możesz razem ze mną. - uśmiechnęłam się.
- Nie wiem. Oni na pewno mnie nie polubili. Od tego trzeba zacząć. A poza tym... - nie dokończyła, bo zadzwonił mój telefon. Dzwonił jakiś nieznany numer. Nie pewnie odebrałam, ale nikt się nie odezwał. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce.
- Pewnie ktoś się pomylił. - wzruszyłam ramionami. - Zresztą... Ja idę spać. - dodałam i chwyciłam moją pidżamę i poszłam do łazienki, aby przygotować się do spania. Kiedy już to zrobiłam, wróciłam do pokoju. Odłożyłam rzeczy, a potem położyłam się spać. Camila siedziała jeszcze z laptopem.
Położyłam się i włączyłam muzykę, która leciała w moich słuchawkach. Kilka minut po mnie, spać poszła Cam. Niestety ja nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o moich zachowaniu wobec Avan'a. Może powinnam go przeprosić? W końcu... Źle się zachowałam wobec niego. Tak, przeproszę go. Jutro. Mam już dość tych kłótni z nim. Jestem głupia zachowując się tak. Cholernie głupia... Przez moje zachowanie, można powiedzieć, że go traciłam. Avan jest dla mnie ważny. Cieszę się, że los postawił go na mojej drodze. Jednak on może nie cieszyć się z tego powodu po tym wszystkim... Nie! Już nie myślę o tym. Jutro wykonam zadanie. Przeprosić Avan'a i odbudować kontakt.

Rano obudziłam się strasznie zmęczona. Cóż, nie dziwię się skoro zasnęłam w środku nocy. Powoli wywlokłam się z łóżka. Nie chciało mi się nic. Najlepiej zostałabym w domu, ale nie mogę. Muszę pójść tam dla niego. Dla Avan'a. Muszę z nim porozmawiać.
Drugim powodem mojego muszenia pójścia do szkoły jest to, że długo w niej nie byłam. Boże, ratuj!
Podeszłam do szafy, aby wyciągnąć z niej TO. Razem z rzeczami poszłam do łazienki. Kiedy byłam już ubrana, wzięłam się za moją fryzurę. Nie cudowałam zbyt dużo, tylko wyprostowałam je. Kolejnym krokiem był makijaż, który u mnie składa się tylko z tuszu do rzęs i błyszczyka. Gotowa wyszłam z łazienki. Pościeliłam łóżko i spojrzałam się na Camilę, która jeszcze spała. Zaśmiałam się pod nosem, a po chwili wylądowała na niej woda, którą nabrałam wcześniej.
- Oszalałaś?! - poderwała się z łóżka i zaczęła się na mnie wydzierać.
- Nie, wcale nie oszalałam. Chciałam cię tylko obudzić. - powiedziałam przez śmiech, bowiem miała śmieszy wyraz twarzy.
- A nie łatwiej i suszej było normalnie?
- Hm... - zaczęłam się zastanawiać. - Nie! - krzyknęłam i znów zaczęłam się śmiać, za co dostałam poduszką od Cam.
- Jesteś głupia.
- Nie raz już to słyszałam. - wzruszyłam ramionami.
Chwyciłam torbę z książkami wraz z telefonem i wyszłam z pokoju, zostawiając w nim Camilę. W kuchni siedziała ciocia, która przygotowywała nam śniadanie, a przy stole Ross, Megan i Paul, który marudził, że nie chce jeść. Dosiadłam się do nich i razem z nimi zaczęłam jeść naleśniki, które zrobiła ciocia. Niedługo po tym, przyszła Camila, która udawała, że jest na mnie obrażona.
- A ty co taka nie w sosie? - spytał się jej Ross, który szykował się już do wyjścia, bo przyszedł po niego jego przyjaciel.
- A co mam być w sosie? - zaśmiała się Cam.
Po skończonym śniadaniu, ciocia odprowadziła Paul'a do przedszkola, a ja z dziewczynami poszłyśmy do szkoły. Droga nie zajęła nam długo. Nie obejrzałyśmy się, a już byłyśmy w szkole. Tam każda z nas skierowała się pod swoją salę. Kiedy doszłam na miejsce, zauważyłam Avan'a rozmawiającego z chłopakami. Postanowiłam, że porozmawiam z nim po lekcjach, dlatego teraz podejdę do niego, aby poprosić go o poświęcenie kilku minut dla mnie. Miał wątpliwości. Widziałam, że nie chciał ze mną rozmawiać teraz ani później, ale udało mi się go przekonać. Zgodził się. Tak mało zdziałałam, ale cieszyłam się, że coś robię w tę stronę.
Dzień w szkole minął mi szybko. Z każdą minutą, zbliżał się moment skończenia lekcji i rozmowy z Avan'em. Moje serce coraz szybciej biło, a ja coraz bardziej się denerwowałam, ale kiedy stanęłam twarzą twarz z Avan'em wszystko mnie opuściło. Stres uciekł ode mnie, serce wróciło do normalnego stanu, a mój wyraz twarzy zmienił się na normalny. Nie pokazywał już, że się denerwuję.
- O czym chciałaś porozmawiać? - spytał, wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Chciałam... - nagle zabrakło mi słów. - Cię przeprosić za moje zachowanie wtedy w szpitalu. Nie wiem co mi odbiło. Lubię cię, mogę nazwać cię przyjacielem. Tak na prawdę w tej szkole nie mam nikogo z kim mogłabym szczerze porozmawiać. A kiedy się kłóciliśmy to było coś okropnego. Przepraszam cię, ja na prawdę nie chcę tego. - wydusiłam na jednym tchu. Avan długo nie odpowiadał tylko wpatrywał się w czubki swoich butów.
- W porządku. - podniósł głowę i spojrzał się na mnie. - Nic się nie stało - dodał, po czym chwycił moją dłoń - przyjaciółko. - uśmiechnął się, a ja do niego. - Co powiesz na wspólny wypad na miasto? Tak w ramach odbudowania naszej przyjaźni.
- Z miłą chęcią. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Razem z Avan'em poszliśmy na miasto. Zachowywaliśmy się jak za dawnych czasów. Czułam się świetnie w jego towarzystwie. Czułam, że znów żyję. Cieszę się, że się pogodziliśmy.
Przeszliśmy całe miasto opowiadając sobie na wzajem co wydarzyło się u nas w ciągu tych kilku dni. Oczywiście nie obyło się bez opowiedzenia mu o mojej chorobie. Z niechęcią to zrobiłam.
Dzień spędzony w towarzystwie Avan'a minął szybko. Za szybko. Chłopak odprowadził mnie pod dom.
- Dziękuję. - powiedziałam, kiedy doszliśmy do domu.
- Za co?
- Za to, że mi wybaczyłeś. - uśmiechnęłam się i on też. Nie odzywaliśmy się przez chwilę tylko patrzyliśmy sobie w oczy. W pewnym momencie nasze usta złączyły się w pocałunku. Nie wiedziałam czemu, ale oddałam pocałunek. Nie chciałam aby ta chwila się skończyła. Chciałam aby trwała wiecznie. Niestety... W życiu tak się nie da.
- Ja... Już pójdę. - powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnął się nie pewnie i odszedł. Stałam tam jeszcze chwilę zdezorientowana, kiedy zaczął padać deszcz. Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy. Nie patrząc się czy ktoś jest i czy coś do mnie mówi, poszłam do pokoju, w którym na szczęście nie było Cam. Usiadłam przy biurku i z uśmiechem na twarzy zaczęłam odrabiać lekcje. Niestety nie było mi to dane, ponieważ cały czas myślałam o tamtej chwili. Chciałabym cofnąć czas...
Kiedy miałam kłaść się już spać, do pokoju wparowała Megan.
- Zerwali! - krzyknęła, trzaskając drzwiami.
- Kto z kim? - spytałam zdezorientowana.
- Ronnie i Noah. Nie wierzę. Fakt, Ronnie mówiła mi, że nie czuje już tego samego, ale myślałam, że żartuje, a tymczasem zerwali! Czy ty to rozumiesz?! - złapała mnie za ramiona i potrząsnęła mną.
- Ee, no wiesz... Ludzie chodzą ze sobą i zrywają. To normalne. Może ni byli sobie pisani? - wzruszyłam ramionami.
- Jak nie byli jak byli?! Tworzyli świetną parę. Wiem co zrobię! - wskazała na mnie palcem. - Zeswatam ich! - znów krzyknęła i wybiegła z pokoju, do którego właśnie weszła Camila.
- A jej co się stało? - spytała pokazując palcem na odchodzącą Camilę.
- Długa historia. - machnęłam ręką. Położyłam się do łóżka, a po chwili zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

______________________________________________

Tacy spokojni jak baranki. To do nich nie podobne ;D
KABUM! Zaskoczyłam was, czy nie ? :D 
Wielkie podziękowania dla Julii za stworzenie stylizacji :D Rozdział jest dla ciebie, koniu :3
Ja płaczę :c Pod ostatnim rozdziałem były tylko 4 komentarze :c Wiedziałam, że ten blog jest blee.
Pod ostatnim rozdziałem pytałam się was o narrację. Dziękuję za doradzenie, ale chyba macie rację. Zmiana narracji w tym momencie byłaby po prostu bez sensu. ;) Dlatego zostajemy przy narracji pierwszoosobowej.
Kolejny rozdział, nie wiem kiedy się pojawi. Pewnie tak jak zwykle, czyli w weekend, chyba, że mi się nie uda. Jednak postaram się napisać. Cóż, w moim magicznym zeszyciku zapisuję wszystko co mi wpadnie do głowy, a potem to przepisuję, więc rozdział na pewno pojawi się za tydzień :D
Więc... Do następnego ♥

11 komentarzy:

  1. Ja ci dam konia Bryśku! Ale dziękuje, dziękuje :D Rozdział przecudowny ^^ Maddie + Avan = ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No ej... Ja tu liczyłam na Maddie + Nathan = <3 a tu Avan??
    Co on tu robi, oni mogą być przyjaciółmi, proszę Cię nie rób mi tego, ja tu będę płakać normalnie :'(
    Ogólnie rozdział świetny, czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. wreszcie nadrobiłam xD
    świetny rozdział ;*
    ten blog wcale nie jest blee... inaczej chyba bym tego nie czytała ;)
    pozdrawiam <3
    next ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. noo jestem w szoku ! :D świetnee no! :D tak szczerze mówiąc, nie nadrobiłam tamtych rozdziałów (trochę mi sie nie chce :< )ale jeden rozdział mówi za siebie! :D jaram się i czekam na kolejny! :33

    OdpowiedzUsuń
  5. Z Avanem? Pocałunek? Nie przeczę, że ta sytuacja była urocza, ale tak niespodziewana, że ja już nie wiem, co myśleć. Lubisz zaskakiwać, haha. Ale ufam Ci, cokolwiek szykujesz dla bohaterek. No i swatanie Ronnie i Noah, ciekawe, co z tego wyniknie. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog wcale nie jest "ble", a ty pisz w swoim "magicznym zeszyciku" :)

      Usuń
  6. Ej jak to ? Przecież ona ma być z Nathanem! Liczę na to w następnych rozdziałach :)Fajny blog, bardzo miło się go czyta :)Gratulacje :) M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ma... Ma... Ma... Matko... O.O Maddie i Avan... Pocałunek...NIE! No dobra, ja wiem... Miłość jest piękna, uczucia na wiosnę rozkwitają jak pąki róż, a w powietrzu da się czuć ten wspaniały aromat namiętności... Bla, bla, bla... Okej, okej, rozumiem... Ale czemu nie z Nathan'em tylko z Avan'em?! O.O Avan i Maddie to przyjaciele... Nawet on nazwał ją przyjaciółką... I niech tak zostanie! Maddie jest przeznaczona dla Nathan'a, ja w to wierzę i swojego zdania nie zmienie! Amen! :D Nawet taki ładny fandom można stworzyć: #Mathan! I like it! :D Lepsze to niż #Mavan. :P Proooooooszę, zrób coś, żeby Maddie była z Nathan'em! *.* Hahahhaha pobudka Cam! xd Ja na jej miejscu zabiłabym Maddie! :D No błagam... Niech boi się ten, kto podchodzi do mojego łóżka z wodą i zamierza mnie obudzić, mvahahahhah! :D Oho, Megan zakłaa biuro matrymonialne... Ciekawe czy to wypali? ^^ Życzę jej powodzenia, bo może się bardzo przydać! xd Rozdział świetny! :* Fajnie, że jednak podjęłaś decyzję i nie zmieniłaś narracji, dla mnie lepiej. :) A ten blog nie jest ble, Ty się po prostu nie znasz i nie wiesz co dobre. :P Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne *.* Czekam na kolejny rozdział ♥ Aha i twój blog nie jest "blee" :3 I szczerze mówiąc czekałam na Maddie i Nathana. ... :D

    http://imaginowyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Że co?! Pocałunek z Avanem?! Osz Ty kurde, tak nie może być! Ja normalnie umieram, liczyłam że Mad będzie z Nathanem, a tutaj to COŚ! Maddie i Avan tworzą brzydką parę, taką fujcia fujcia :D
    Współczuję Cam takiej porannej pobudki. :P To nic przyjemnego, bo sama nie raz taka miałam xD Moja wyobraźnia chyba za bardzo jest dziś pobudzona ;]
    Twój blog jest blee?! Za takie gadanie tracisz siostrę. ^^ Jeszcze raz tak powiesz, a Cię powieszę, albo jak Meg zestwatam Cię z Ciasteczkowym Potworem z Ulicy Sezamkowej :3 Spójrz lepiej na TBWYN a wtedy zmienisz zdanie :)
    Jest weekend! chcę już nexta <3 Pamietaj o konsekwencji jeśli się on nie pojawi ♥

    OdpowiedzUsuń