Tu <---- link do nowego bloga xD Tym razem imaginy o TW ;D Zapraszam ^^
Ps.: jak ktos chcialby pisac ze mna ta niech pisze w komentarzu na ktoryms z moich blogow ;D Linki znacie : )
Autorka:
- Magic
- "Papiery nigdy nie mówią całej prawdy o człowieku." Twitter: @Magdab_1998
czwartek, 30 sierpnia 2012
Kolejny blog xD
środa, 29 sierpnia 2012
Rozdział XXX !
Poszliśmy jej szukać. Jednak nigdzie nie mogliśmy znaleść Emily. Bałem się, że może coś zrobić. W mojej głowie pojawiały się najgorsze scenariusze...
Gdy dochodziła już 19, postanowiliśmy zakończyć szukanie Em. Ja jednak nie chciałem. Chłopaki siła zaciągneli mnie do domu.
Po przyjsciu od razu poszedlem do siebie. Moje myśli krążyły wokol dzisiejszego dnia. Nie moglem sobie tego wybaczyć. To byla tylko i wylacznie moja wina... Ja namieszalem... Ja! Tylko ja! Gdybym tego nie powiedzial, a ona by tego nie uslyszala... Wszystko bylo by dobrze! A teraz? Wszystko się sypie! Moje życie nie ma sensu... Od dzisiaj...
Moim jednym, najwiekszym marzeniem, jest to, abysmy znalieźli Emily. Żeby nic się jej nie stało...
----- perspektywa Jaya -----
Wrocilismy do domu zrezygnowani. Nigdzie jej nie bylo... Młody strasznie to przezywał. Cala wine zwalal na siebie. Ale to nie on tu postapil źle.. Tylko my! My wymyslilismy, aby powiedziec jej inna histirię. To my jestesmy wszystkiemu winni. On sie sprzeciwial, mowil ze to glupie, ale my nie! My musilmy postawić na swoim! Zawsze! A teraz, przez nas cierpi... Nie wybacze sobie tego nigdy...
Gdy weszlismy do domu, bylo tak dziwnie pusto. Źle się czuliśmy z tym, ze nie ma z nami Emily, jej usmiechu, jej humorków, poprostu jej...
Nathan od razu udal sie do swojego pokoju, my zreszta tez. Gdy wchodzilem do swojego, zobaczylem, że pokoj Emily jest pusty, to znaczy nie ma w nim nic. Stal tam tak jak byl, zanim do nas sie wprowadzila. Wszedlem do niego i rozejrzalem się. Nie bylo tam nic. Pusto. Nie zostawila nawet kartki, ale wiem jedno. Ona tu byla i jest blisko, bo daleko pojsc nie mogla...
Potem położylem się spac w swoim pokoju...
*Rano*
Wstalem wczesnie. Szybko się ubralem i zszedlem na dol. Tam juz czekali na mnie chlopaki. Bez jedzenia sniadania wyszlismy na zewnatrz i znow zaczelismy jej szukac. Po drodze opowiedzialem chlopaka o tym, ze nie ma niczego w jej pokoju.
- Odeszla od nas? - zapytal Nathan.
- Znajdziemy ją. - pocieszal go Max.
- Może sprobujemy do niej zadzwonić? - Tom. Yhh.. Przeciez od nas nie odbierze... - No tak... Ale gdzie ona mogla pojsc?
- Nie wiem. - odpowiedzialem.
- Powinnismy to zglosic na policje. - zaproponowal Max. - Przeciez sami jej nie znajdziemy! - dodal. Jak powiedzial tak tez zrobilismy. Jednak policja nic nam nie pomogla. Powiedzieli, że aby zaczac poszukiwania zaginionej osoby, musza uplynac co najmniej dwie doby. Jpdl! Nie no świetnie!
Po tym Nathan nie wytrzymal i wybiegl z komisariatu, a my za nim. W tym momencie przypomnialem sobie, ze mam taka fajna mapke w telefonie co moze namierzc inny ^^ Powiedzialem im o tym i znow mielismy nadzieje, ze ja odnajdziemy.
----- perspektywa Emily -----
Szlam i szlam. Nie wiem dokad, ale szalam. Nie mogla jednak zapomniec o chlopakach. Wszystko zaczelo mi sie przypominac, ale i tak im nie wybacze! To jest zbyt wiele! Za bardzo mnie oklamali...
Moje przemyslenia, przerwal glos. Gdzies juz go slyszalam. Odwrocilam się i zobaczylam tam jego. Austina. ( Huehuehue ^^ I widzisz Natalio, udalo mi sie go dodac ;D Jednak glowka mysli ^^ Jak ktos nie wie, o kogo chodzi to niech wpisze w google : AUSTIN MAHONE ;P ).
- Emily - uslyszalam. Jednak nie odzywalam sie. Podbiegl do mnie i powiedzial. - Emily? Emily Blue.
- Ymm... Tak. - usmiechnelam sie.
- Dawno cie nie widzialem. - rowniez sie usmiechnal. - Co ty tu robisz? - zapytal i spojrzal na walizke. - Z walizka do tego? - i co ja mam mu powiedziec, ze mieszakalam u TW, potem mialam wypadek, stracilam pamiec, oni mi opowiedzieli inna historie mojego zycia, potem ja uslyszalam jak rozmawiaja o tym ze mnie oklamali, i potem uscielkam?! O nie!
- Ja... Ymm... Szukam domu? - odpowiedziela. Nic lepszego mi do glowy nie przyszlo. On sie usmiechnal.
- Chcesz to mozesz zamieszkac ze mna i moimi rodzicami. - powiedzial.
- Nie! Nie trzeba... Poradze sobie. - juz mialam sobie isc kiedy on mnie zatrzymal.
- Czemu?
- Co czemu? - wiedzialam o co mu chodzi, ale chcialm go zmylic? ;O xD
- Czemu nie chcesz wprowadzic sie do nas?
- Nie chce robic klopotu. - powiedzialam i odeszlam dalej. On jednak za mna pobiegl. 'Czy ty mozesz sie ode mnie odczepic?!' - pomyslalam.
- To nie kłopot.
- Ale ja nie chce, Austin !!! - wydarlam sie na niego i ucieklam. Wtedy przypomnilo mi sie jak Jay proponowal mi mieszkanie. Zgodzilam sie, bo jego znalam dluzej. A on? Pff.. To tylko znajomy z pisakownicy. Nikt wiecej. Nie znalam go dokladnie. Po wszystkich wydazeniach nie odzywalismy sie do siebie. Nigdy wiecej go nie widzialam, a teraz co? Od tak proponuje mi mieszkanie i mysli, ze sie zgodze? Prosze! Niech on sobie nie zartuje -.-
Kilka chwil pozniej znikl mi z oczu...
Nie powiem, przydalby sie teraz, dlatego ze nie wiem gdzie jestem! Zgubilam sie... Nie, nie, nie! Tylko nie to!
Ucieczka, to najgorsze co moglam zrobić...
*******
Matenko kochana xD Jaki dlugi *.* Ale podoba mi sie ;D Huehuehue ^^ Teraz mnie nie zabijecie xD Ale wole miec ten testament, tak na wszelki wypadek xD To juz 30 rozdział. Nie wierze! Już tak długo pisze to opowiadanie, a wy jestescie z mna ;* Dziekuje ;* <3
Dedykt dla:
- Natalii - I masz dlugi rozdzial ^^ I paczaj xD Dodalam nie tworzac nowego bloga xD A ciebie i tak zmusze do stworzenia opowiadania ^^ Buahahaha xD
- Dżagody - Nie zabijaj ^^ Nie zabijesz mnie teraz xD Huehuehue ^^ I nie kończ swojego opowiadania ;D Niech Nathan pogodzi się z Rose i pisaj dalej. Tak jak najdluzej. Co najmniej do 1234567890 rozdziału ^^
- Ani - Nie martw sie xD Ona przypomni sobie, ale nie mige obiecac, ze bedzie z Nathanem ;P Wiem, ze za to mnie ukatrupisz, ale dobra tam ;3
Jak ktos chcialby sie ze mna skontaktowac i akrzyczec osobiscie, przez gadu xD, na mnie to piszczcie: 36644226 ;D
Miu ^^
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
Rozdział XXIX !
Jak... Jak oni tak mogli?! Myślałam, że powiedzieli mi prawdę! Nath obiecal, że pojedziemy do moich rodziców! A teraz co?! Zobaczymy co mi powiedzą, ale ja im tak szybko nie wybacze! O nie! Nie będę taka! Niech mnie błagają ile chcą! Ja... Ja już nie chce żyć! Mam dość! Za szybko chyba podjełam decyzje, ale... Nie! Nie będę rozwiązywac moich problemów zabijając sie! Postąpie jak tchórz! Chyba...
Doszłam do jakiegoś lasu. Nigdy nie byłam w tej części Londynu. Taki... Taki pusty tu jest. Może to dlatego, że to las -.- xD
Usiadłam pod jakimś drzewem, z moich oczu zaczeły lecieć łzy... Chwile potem usłyszałm czyjś głos. Nie miałam pojęcia czyj. Szybko wstałam i ruszyłam w stronę dźwięku.
- Emily! Emily! - ktoś krzyczał moje imie. Kto... Kto to?
Gdy zobaczyłam, że to nie jest osoba a jakaś zjawa, zaczełam uciekać ile sił w nogach. Ona dalej mnie wolala, ale też i biegła za mna...
----- perspektywa Nathana ( sen Emily, tylko jej się też sniło z perspektywy Nathana xD )-----
Gdzie ona jest?! No gdzie?! Czemu to wszystko przydarzylo sie nam?! To jest okropne!
- Gdzie ona mogła pójśc? - zapytal Max
- Nie wiem. Może każdy pojdzie jej szukac gdzie indziej? - zaproponowałem. Oni przytakneli i już nas nie było.
Po 10 minutch byłem w lesie. Czułem, że tam bedzie. Napewno. Wszedłem w głab i usłyszałem czyjś krzyk. Przestraszyłem sie, że to Em. Od razu pobiegłem w stroną krzyku. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Emily siedząca skulona pod drzewem i ona... Amy! Stojąca nad nią? Nie latająca! ( no bo jest duchem xD ).
- Emily! - krzyknąłem do niej.
- Nathan! - przytuliłem ją. W tym momencie zjawa znikneła. Na koniec rzuciła.
- Jeszcze po ciebie wroce... - już jej nie było.
----- perspektywa Emly ( po śnie xD ) -----
- Aaa! - krzyknęłam. - To tylko sen. To tylko sen. - powtarzałam do siebie. Bylam w lesie. Ale co ja tu robie? Dokładnie ten las mi sie snil. Ten sam...
Rozejrzalam sie i przypomnialo mi sie co uslyszalam pare godzin temu z ust Nathana: 'To nie ja wymysliłem, żeby powiedzieć jej nową historię życia!'. Te słowa cały czas chodziły mi po głowie. Nie mogłam uwerzyć, że mnie okłamali. Jak.. Jak oni tak mogli? Nie chce słuchać ich wyjaśnień. Chyba lepiej będzie jak wyprowadze się od nich i zaczne od nowa zycie. Zapomne o Nathanie, o Jayu, Maxie, Tomie i Sivie. Zapomne o tym co mi mówili i o wszystkim...
Szlam dalej przez las, aż wkoncu wyszlam z niego. Udalam się w strone domu.
Gdy do niego doszlam nikogo nie bylo. Może to i lepiej? Nie bede musiala sie im tlumaczyć...
Zapakowalam swoje rzeczy i ruszylam. Nie wiem dokad, ale jak najdalej od nich. Od tego miejsca. Najbardziej zdziwiło mnie to, że zaczełam sobie wszystko powoli przypominać.
Jak trafilam do sierocinca. Jak wyszlam z niego. Zakup domu. Pozanie Nathana na ulicy. Jak wyrzucili mnie z domu. Jak Jay mnie 'przygarnal'. Pierwszy pocalunek z Nathanem. Wyznanie mu milości. Ja... Ja go na serio kochalam. Ale... Nie! Teraz o nim zapomne! O wszystkim! O calym moim zyciu...
******
Ło matko! W pewnym momencie poczulam sie jak w horrorze xD Taki glupi rozdzialik ^^
Ma wena mnie opuszcza... ;c Żegnaj! Nie nie! Wracaj! Madzia żartowala ;c xD
Teraz kilka spraw organizacyjnych xD Mianowicie, zbliza sie konic wakacji, z czego nie jestem zadowolona -.- Ale dobra xD No wiec, rozdzialy beda pojawiac sie rzadziej. Lecz postaram sie dodawac w kazda sobote lub niedziele. Na przerwach, no i polskim, religi i na wf jak nie bd cwiczyc ( a bedzie to czesto xD ) bede pisac rozdzialy ^^ Specjalnie dla Was <3
To tyle ;3
Dedykt dla osob ktore zostawily komentarz pod ostatnim rozdzialem ^^ :
- Natalii
- Ani : To mi nakopiesz xD Bo glupi rozdzial ;P Huehue ^^
- Dzagody : Wypluwam xD Ale znow mowie, że glupi rozdzial ^^
I nowej obserwatorki :
- Gabryśka Wu - mam nadzieje, że się podoaba :D
A teraz ide pisac testament xD
Do zobaczenia na pogrzebie, bo stwierdzam, że mnie zabijecie za to co mowie o rodzialach xD
sobota, 25 sierpnia 2012
Rozdzial XXVIII !
- Wow! - powiedziala, a ja sie usmiechnalem. - Wow! - powtorzyla. Stala przed polkami zapelnionymi czapkami. Ja usiadlem na lozko i poczekalem, az obejrzy. Zajelo jej to 20 minut. Huehue :D Ma sie tych czapek ^^
Gdy skonczyla ogladac, usiadla obok mnie i polozyla swoja glowe na moim ramieniu. Chwile sie do siebie nie odzywalismy, jednak postanowilem rozpoczac rozmowe.
- I jak ci sie podoba moja kolekcja? - zapytalem i usmiechnalem sie.
- Ile ty ich masz? - zaptala. Jednak nadal na mnie nie patrzyla.
- Hmm... Pomyslmy. Napewno duzo. Sam nigdy ich nie liczylem. - zasmiala sie. Potem znow sie do siebie nie odzywalismy. Znowu zaczynamy znajomosc od nowa...
- Nath... - spojrzala sie w moja strone. - Odwiedzimy kiedys moich rodzicow? - o nie! To sie wkopalismy! Szybko Nathan mysl, mysl!
- Ymm.. Pewnie tak. - madry to ja nie jestem.
- A kiedy? Moze za.. Tydzien? - co?! Cholera! - Albo.. Niech oni tu przyjada? Co ty na to.? - 'wstala' z mojego ramienia i usiadla na przeciwko mnie.
- Ym..
- Nathan, dawno ich nie widzialam. Prosze.. - zrobila oczka kotka ze Shreka, a ja zaczalem sie smiac
- Te oczka na mnie nie dzialaja. - wstalem i podszedlem do biurka. Otworzylem szuflade i wyjalem dwa batony. Mam je zawsze. Po zjedzeniy jednego mam taka wene, ze potrafie napisac dwie a nawet i trzy piosenki jednego dnia :D
Jednego batona dalem Emily, a drugiego wzialem ja.
- To jak? - wrocila do tematu.
- Wiesz. Twoi rodzice sa pewnie strasznie zajeci i.. Pewnie bywaja w domu tylko na wieczor. Mialabys malo czasu na spedzenie z nimi. - wymyslalem cos. Narazie niezle idzie... Chyba...
- To co. Wazne, ze ich zobacze i wymienie z nimi kilka slow.
- Ale... Em, no... - dobra nie wiem co wymyslic. Powiedziec jej prawde? Nie! Absolutnie! - Yhh.. Dobrze. Odwiedzimy ich. - usmiechnalem sie do niej.
- Naprawde? - nie uwierzyla.
- Tak. - po tych slowach rzucila sie na mnie i zaczela przytulac. Potem wyszla.
Po fakcie stwierdzilem, ze zle postapilem... Oklamujac ja. Przeciez nie uda nam sie odwiedzic jej rozdzicow.
Ale chwila chwila.. A gdyby tak, kogos poprosic aby udawal rodzicow? To moze sie udac! Tylko najpierw musze poinformowac o wszystkim chlopakow. Ciekawe jak na ti zaareaguja...
*
Zszedlem na dol i powiedzialem o wszystkim. Oni patrzyli sie na mnie chwile, a potem sie odezwali rowno:
- To sie wkopales, mlody..
- Taa.. Pomozecie? - zapytalem.
- Sam to wymysliles. - powiedzial Max.
- Ja?! Ale to nie ja wymyslilem, zeby powiedziec jej inna historie. - powiedzialem i uslyszalem za soba glos dziewczyny. 'Oby tego nie slyszala, oby tego nie slyszala.' - modlilem sie w duchu.
- Co? Jak to? - zapytala patrzac mi w oczy. - Oklamaliscie mnie?
- Nie, to nie tak. - zaczal tlumaczyc Tom. Chyba pech trzyma sie nas bardziej niz szczescie.
----- perspektywa Emily -----
Tak sie ciesze, ze zobacze znow moich rodzicow! Boze! Jaki on jest cudowny. Poleci ze mna tak daleko tylko po to abym odwiedzila rodzicow. Ale tak z innego punktu widzenie, to jest on calkiem calkiem. Wiem, ze wczesniej mowilam ze nie jest w moim typie, ale co ja na to poradze, ze kobieta zmienna jest? :D
Poczekamy, zobaczymy.
*
Po moich rozmysleniach, postanowilam pojsc po cos do picia. Gdy schodzialam po schodach uslyszalam rozmowe chlopakow.
- Ja?! To nie ja wymyslilem, zeby powiedziec jej inna historie zycia. - powiedzial Nath.
Nie wierze, oni mnie oklamali.. Ale czemu?! Jak... Jak oni tak mogli?!
Zaczeli sie tlumaczyc, ale ja mialam dosc sluchania ich wiec wybieglam z domu. Nie mialm ochoty poznawac prawdziwej historii mojego zycia... Nie mialm ochoty na nic! Nie chcialam nikogo widziec! Chcialam byc sama...
----- persektywa Jaya -----
Nie no zajekurczebiscie! I jak my jej to teraz wytlumaczymy?!
- Ja za nia pojde. - powiedzial Nathan.
- O nie. Idziemy wszyscy! - powiedzialem i ruszylismy za nia. Jednak nie wiedzielismy gdzie mamy jej szukac...
******
Jpdl -_- Z rozdzialu na rozdzial, ten blog staje sie coraz glupszy ._. Przepraszam Was za to ;c
Nie mam ostatnio weny ;c Ale obiecuje, ze postaram sie lepiej pisac na drugim blogu :)
Wejdziecie? Prose :D
Tu <---- Zapraszam ;D
Dedykt dla wszystkich co czytaja te bzdury ;3
Dziekuje ;*
piątek, 24 sierpnia 2012
Rozdzial XXVII !
Jak to mozliwe?! Ona mnie nie pamieta! Musi sobie przypomniec! Musi!
Ale skoro.. Nie pamieta mnie, to nie pamieta o tym co do mnie czuje. Chyba sie zabije! :/ Ale z drugiej strony, nie moge zostawic jej w takiej sytuacji. Ona potrzebuje teraz wsparcia, a ma tylko nas... Nikogo wiecej..
*
Po spacerku wrocilem do szpitala. Jednak pielegniarki nie chcialy mnie wposcic do Emily. Czemu?! Bo twierdza, ze jest przemeczona. Moze i tak, ale ja po niej tego nie widze..
Dobra, Nathan! Ogarnij sie! Wdech, wydech... Chyba juz.
*** 3 dni pozniej ***
Nareszcie ja wypisuja! Jak sie ciesze! Yeah, yeah, yeah! ( xd ). Ale bedziemy musieli jej wszystko przypomniec.. Razem z chlopakami postanowilismy, ze nie powiemy jej o tym, ze do tej pory mieszkala w sierocincu i o tym co sie wczesniej wydazylo w jej zyciu. Pozmieniamy to. Nie wiem czy dobrze robimy, ale to dla jej dobra...
A ustalilismy tak: Caly czas razem, ze swoimi rozdzicami tworzyala szczesliwa rodzine. Gdy skonczyla 17 lat jej rozdzice wyjechali a ona zostala. Zamieszkala u nas i jestesmy najlepszymi przyjaciolmi.
*
Po opowiedzeniu jej calej histori, Tom jak to Tom musial palnac cos glupiego...
- Nie wiem czy wiesz, ale... Ty kochasz Nathana. Tego z czapka. - gdy to uslyszalem, od razu wyplulem wczesniejszego lyka soku. Taka fontanna xD
- Co?! - powiedzielismy rowno z Emily. Ja spojrzalem na Toma ze wsciekla mina, a ona zaczela sie smiac.
- Co jest? - zapytal Jay.
- Przepraszam, ale to co powiedzial Tom, to nie jest prawda. - powiedziala, a my spojrzelismy na nia. - No bo.. Wiesz. Fajny z ciebie chlopak, ale ja na ciebie patrze tylko i wylacznie jak na przyjaciela. - gdy to powiedziala, cos.. Cos we mnie peklo? Ona patrzy na mnie jak na przyjaciela.. Te slowa wkolko chodzily mi po glowie.. Wiedzialem, ze tak bedzie, ale nie przypuszczalem, ze az tak mnie to zaboli.
- Ale.. - wydusil z siebie Max.. Potem nastala cisza. Do moich oczu naplywaly kolejne lzy! Boze! Za czesto placze.. Czemu?!
*
- Moze obejrzymy jakis film? - zaproponowal Jay przerywajac cisze. Wszyscy sie zgodzili. Wlaczylismy 'Avatara'. Bylo mi obojetne, co bedziemy ogladac. Wazne zebym zapomnial o slowach, ktore wypowiedziala.
- Ja pojde po picie. - powiedziala Emily i poszla. Postanowilem isc za nia. - Tez chcesz pic? - zapytala i zajrzala do lodowki.
- Nie. Tak tylko przyszedlem za toba. - usmiechnalem sie, ona tez.
- Wiesz co? - spojrzala mi w oczy.
- Hm?
- Fajna masz ta czapke. Moge zobaczyc? - powiedziala. A myslalem, ze mi powie, ze pamieta mnie i co do mnie czuje.. - Hm?
- Aa.. Tak tak - zdjalem z glowy czapke i jej podalem.
- Masz ich wiecej? - zapytala ogladajac czpake. Ja pokiwalem glowa. - Chyba lubisz te czapki, co? - oddala mi moja ukochana xD
- Kocham. - usmiechnalem sie. - Chcesz zobaczyc?
- Mhm. - i poszlismy do mojego pokoju. Gdy zobaczyla moja kolekcje, oczy jej 'wyskoczyly' xD
******
Jest :o Glupi -.- wiem, ze obiecalam dodac jutro, ale dobra tam xD Nudzilo mi sie ;p Znow.. Tak sie zastanawiam czy nie zakonczyc tego opowiadania i zajac sie tamtym drugim.. a co wy na to? ;p
Dedykt dla tych co komentuja. ;D
Dziekuje za 5 komentarzy ;3
I caly czas zaprszam na bloga ^^ tego drugiego :D
Klik ^^
Hejcia ^^
Postram się napisac jak najszybciej rozdział, np. jutro? ;P
Jak myślicie, czy Emily przypomni sobie wszystko, czy też nie? ;D Ja sama nawet tego nie wiem xD Ale mniejszaa o to xD
A więc tak ^^ Są tu jakieś osóbki, które grają w MovieStarPlanet? Oprócz Ciebie Natalio xD I podejrzewam, że są ;3 Wiec, wraz z koleżanką założyłyśmy bloga o MSP ^^ Jak ktoś chce to niech wbija ^^ Tu jest link do bloga ;D Byłybyśmy ( Jeny, jak tu dużo literi 'y' xD ) jakbyście obserwowalo naszego bloga :D
Dziękuje ^^ I pozdrawiam ;P
MIU ^^
środa, 22 sierpnia 2012
wtorek, 21 sierpnia 2012
Rozdzial XXVI !
----- perspektywa Jaya -----
Siedzielismy tam do poznia. Okolo godziny 22 pojechalismy. Ciezko bylo namowic Natha aby pojechal z nami do domu, jednak udalo nam sie.
Gdy bylismy na miejscu, kazdy udal sie do swojego pokoju.
*
Nastepnego dnia wstalismy o 11. Zdjedlismy sniadanie i pojechalismy do szpitala. Kazdy kolejny dzien wygladal tak samo.
Na pogrzeb Amy przyjechalismy... Odbyl on sie dwa dni pozniej.
*
Trzy dni pozniej, gdy jedlismy, zadzwonil do nas lekarz. Przekazal nam dwie wiadomosci - dobra i zla.
- Pani Blue, dzis sie obudzila. To jest dobra wiadomosc. Natomiast ta zla, to to ... - mowil lekarz. - ze niczego nie pamieta. - westchnal. Gdy to uslyszelismy, tzn ja w telefonie, od razu pojechalismy do szpitala. Przy wejsciu przypomnilo mi sie co juz dawno mowila mi Emily.
- Nath! Czy ty przypadkiem nie byles chory?!
- Nie! - wbiegl do szpitala.
- On chory? Jak on jest chory to tylko na glowe ( xd ). - powiedzial Tom.
- Taa.. A kto ostatnio gadal z dywanem? I wyznawal mu milosc? - Max
- Emm? Nath! - i juz go nie bylo. My po chwili tez weszlismy. Bylismy juz przy sali, kiedy zatrzymal nas lekarz.
- Tylko jedna osoba.. - powiedzial a my zrezygnowani poszlismy do kawiarenki na dole.
----- perspektywa Natha -----
Wszedlem do srodka i od razu podszedlem do Emily.
- Emily?
- Kto ty? - zapytala wystraszona.
- Nie pamietasz mnie? - ona poiwala prxeczaco glowa - Jestem Nathan.. Prosze przypomnij sobie..
- Nie znam cie.. - odwrocila glowe. Podszedlem do niej i odwrocilem jej glowe w moja strone.
- Spojrz mi w oczy.. - patrzyla dlugo. Jednak nie poznala mnie.
- Prosze oposcic sale. - uslyszalem za soba glos pielegniarki. Wyszedlem.
Od razu skierowalem sie do wyjscia. Musze ochlonac, dlatego poszedlem do parku...
*****
Yhh... Glupi, glupszy, okropny -.- nie mialam weny.. Przepraszam was ze taki krotku i glupi .. Na pocieszenie zdjecie chlopcow c;
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Przypomnienie + Podziękowania ;*
Jest też druga ; ) Zagłosujesz? ^^
Co do rozdziału, to możliwe, że będzie jutro albo pojutrze ;D To się jeszcze okaże xD
Dziękuje za 15 obserwatorów i ponad 3 tysiące wyświetleń bloga ;3 Dziękuje za 61 komentarzy i odbiorców w :
- Polska : 2785 ^^
- Rosja : 89 ^^
- Niemcy : 9 ^^
- Stany Zjednoczone : 48 ^^
- Szwecja : 4 ^^
- Japonia : 1 ^^
- Łotwa : 1 ^^
Dziękuje ;* <33
niedziela, 19 sierpnia 2012
Rozdzial XXV !
----- perspektywa Emily -----
Wraz z Amy poszlysmy zrobic obiadek. Z poczatku nie odzywalysmy sie do siebie, ale ona wkoncu zaczela rozmowe.
- pamietasz jak bylysmy male i mieszkalysmy w sierocincu, jak bylysmy najlepszymi przyjacilkami? - usmiechnela sie do mnie.
- pamietam. Jak moglabym o tym zapomniec. Jednak nigdy nie lubilam tego miejsca.. - powiedzialam.
- czemu? - podeszla do mnie.
- po tym jak zostals adoptowana, to nie mialam nikogo. Nikt sie ze mna nie chcial przyjaznic.. Nikt.. - z moich oczu poplynela lza. Ona mnie przytulila i zaczela pocieszac. - ale to juz przeszlosc. - otarlam lze i dalej wzielam sie za gotowanie. Przez dluzsza chwile znow sie nie odzywalysmy. Ale Amy znow zaczela rozmowe.
- A pamietasz Davida? Oj on to byl.. - rozmarzyla sie. Ja zaczelam sie z niej smiac. - No co? - usmiechnela sie.
- nic nic..
- mhm.. A pamietasz Julie.. Ugh! Nigdy jej nie lubilam.. - i tak rozmawialysmy i wspominalysmy dopoki do kuchni nie wparowal Tom. Zaczal nazekac, ze Jay gada ze swoim brzuchem i zebysmy szybciej zrobily obiad, bo nie wytrzymaja dluzej z nim. My patrzylysmy sie to na niego to na Jaya siedzacego w salonie.
- blagam.. - powiedzial po czym kleknal przed nami i zlozyl rece jak do modlitwy. - blagam.. Zrobie wszystko... - powtorzyl.
- hmm... Jak chcesz miec szybciej jedzenie, to.. Pomoz nam.
- zrobie wszystko oprocz tego.. - wstal i sie wyszczerzyl.
- to my protesrujemy! - powiedzialysmy i wyszlysmy z kuchni.
- ale jak to?! Nie robcie nam tego! - krzyknrli wszyscy. Oprocz Jaya..
- idziemy na zakupy. Bedziemy o... Jutro - powiedzial Amy i zmylysmy sie. Po wyjsciu zaczelysmy sie jeszcze bardziej smiac.
Reszte dnia spedzilysmy poza domem.
----- perspektywa Toma -----
Zostawily nas! Jak one tak mogly! To sa diably! xD trzeba mlodego zagonic do pracy..
- Nie bede wam gotowal! Czy ja wygladam jak kucharka?! - oj sie wsciekl.
- Tak. Tak wlasnie wygladasz. - powiedzielismy i wszyscy sie wyazczerzylismy do Natha.
- Zabije! Rozszarpie! Zakopie! Odkopie! Pozszywam! Znow rozszarpie i zakopie! I tak wkolko i wkoko!
- oj to bedziesz miec duuzo roboty. -powiedzial Seev.
- A ty bedziesz pierwszy! - wskazal na mulata, a on podniosl rece w gescie obrony. - Nie mozecie czegos zamowic? - o uspokoil sie :D
- na to nie wpadlismy... - powiedzial Max. Szybko poszlismy po telefon i zamowilismy pizze. A Nath nie dostanie, za kare. Buahahahahahaha xD alez my zli ^^
*
- a dla mnie? - podszedl do nas.
- nie ma. - zaczelismy sie smiac.
- yhh.. Zjem na miescie. - mial juz wychodzic kiedy zadzwonil telefon. Jego mina nie zapowiadal niczego dobrego... Gdy skonczyl rozmowe, z jego oczu splynela lza. On nigdy nie placze. Musialo sie stac cos powaznego..
- Dziewczyny mialy wypadek. Amy nie zyje, a Emily lezy w szpitalu i walczy o zycie... - po tych slowach rozkleil sie na dobre. Od razu rzucilismy jedzenie i podeszlismy do niego. - po co pozwolilismy im wyjsc?! - zapytal.
- nikt nie mogl tego przewidziec, Nathan. - powiedzial Max. - Ale jak to sie stalo?
- szly i jakis palant w nie wjechal.. Ja musze tam jechac. - wstal a my za nim. W milczeniu pojechalismy do szpitala. Gdy tam bylismy Nath od razu podbiegl do lekarza. Po chwili zniknal wraz z nim.
----- perspektywa Emily -----
Zapowiadalo sie fajne popoludnie. Ale musialo sie to skonczyc inaczej..
Szlysmy i smialysmy sie. Gdy przechodzilysmy przez przejscie wszystkie samochody staly, oprocz jednego...
Nie wychamowal, albo nie chcial wychamowac i walnal w nas. Ostatnie co uslyszalm to krzyki...
Wiem, ze zostalam reanimowana, ale co z Amy to nie wiem.. Ona bardziej dostala niz ja, gdyz szla od strony z ktorej nadjechal samochod...
----- perspektywa Natha -----
Czemu?! Czemu one?! Czemu to ja nie moglem byc na ich miejscu?! Czemu mi to zrobiles?!
- Panie Sykes. - zaczal lekarz. - jak pan wie.. Pani Anthony nie zyje ( Amy ). Natomiast Pani Blue.. Jest w ciezkim stanie. Narzady wewnetrzne sa strasznie uszkodzone. Podejrzewamy, ze moze miec wsyrzas mozgu. ( nie jestem lekarzem wiec jakby co to sie mnie nie czepiajcie, ze takie cos wymyslilam po wypadku xD ) - do moich oczu naplywaly kolejne lzy. - ciagle walczy o zycie. Ale to silna dziewczyna. Na miejscu wypadku, musielismy ja reanimowac.. Dalej bedziemy robic, wszystko aby wszystko bylo dobrze. - skonczyl lekarz.
- dziekuje. Czy.. Czy moge z nia zostac? - zapytalem
- oczywiscie. - usmiechnal sie i wyszedl.
Podszedlem do jej lozka i patrzylem na nia. Czemu?! Ciagle zadawalem sobie to samo pytanie. Nie moglem w to uwierzyc. Mialem nadzieje, ze to kolejny koszmar. Jednak to nie byl sen...
- Emily.. - wyszeptalem i wziolem jej dlon. - kocham cie...
----- perspektywa Maxa -----
Siedzielismy tam i czekalismy na Nathana. On jednak sie nie zjawial.
Nagle podszedl do nas lekarz.
- Panowie do kogo? - zapytal
- Emily Blue. - powiedzialem.
- w takim razie, zapraszam za mna. - lekarz zaprowadzil nas do sali. Tam zobaczylismy ja i Nathana siedzacego przy niej. Plakal... Caly czas plakal...
*******
Okej. Ten wypadek wpadl mi do glowy nagle, bo nie mialam pomylsa xD ale jest ^^ przyznam, ze wcale nie glupi ... chyba xd
przypominam o ankiecie i zapraszam na drugiego bloga ^^
tuu ^^
dedykt dla osob ktore zostawily komy pod ostatnim rozdzialem ;3 dziekuje za 6 komentarzy <3
czwartek, 16 sierpnia 2012
Ankieta! ;D ♥
Wiecie co robic :3 wystarczy kliknac ^^
A kto zaglosuje to wkleja serduszko w komentarzu ♥
--------
Musialam wstawic to zdjecie xD Mina Jaya.. Hahahahaha xD
wtorek, 14 sierpnia 2012
Rozdzial XXIV !
Poszlam na dol i przygotowalam sniadanie. Gdy skonczylam uslyszalam jak Nathan schodzi.
- jak sie czujesz? - podeszlam do niego i cmoknelam w policzek.
- mm.. Juz lepiej. - odparl i odszedl. - gdzie chlopaki?
- wczoraj poszli na 'spacer' - powiedzialm i podalam mu talerz z jedzieniem oraz herbate.
*
Gdy zjedlismy, poszlismy zobaczyc co jest w TV. Skakalismy po wszystkich kanalach, kiedy Nath przelaczyl na jakis mecz. Przewrocilam oczami i oparlam swoja glowe na jego ramieniu.
- ile jeszcze? - zapytalam a on zaczal sie ze mnie smiac. - cos nie tak?
- dopiero zaczeli. - powiedzial. A ja zrezygnowana poszlam po laptopa. Gdy weszlam do pokoju, zobaczylam przez okno... Amy?! Co ona tu robi?!
Szybko zeszlam na dol i poinformowalam chlopaka siedzacego w salonie o naszym gosciu. Widac, ze nie byl zadowolony. Tak samo jak ja.
Rozleglo sie pukanie do drzwi. Podeszlam i otworzylam je. Ku mojemu zdziwieniu, wraz z Amy przyszli chlopcy. Czyzby oni ja tu przyprowadzili? Zabije kazdego pokoleji!
Jednak musialam byc mila, wiec grzecznie sie z nia przywitalam, a do chlopakow pusilam gniewne spojrzenie. Oni podniesli rece w gescie obrony.
- Emm.. No wiec tak.. Przyszlam tu, bo chcialam was przeprosic. - spojrzala sie na mnie i Nathana. - Przepraszam, ze oklamalam Jessice i.. No. - usmiechnela sie do nas a my z chlopakiem spojrzelismy.
- przeprosiny przyjete. - powiedzielismy rowno.
- naprawde? - zapytala, a my rownoczesnie kiwnelismy glowami. Na jej twarzy znow zagoscil usmiech.
Stalismy jeszcze dlugo w milczeniu kiedy odezwala sie Amy.
- to... To ja juz moze pojde. -miala juz wychodzic, ale ja powstrzymalam.
- nie zostaniesz na obiad? - zapytalam.
- Emily. Jest dopiero 10, a ty chcesz juz obiad? - odezwal sie Tom.
- Yhh... Przeciez trzeba go zrobic. - powiedzialam - A przydadza sie jeszcze dwie rece do kuchni. - usmiechnelam sie i wraz z Amy poszlysmy ugotowac jedzenie.
----- perspektywa Jaya -----
Dobra! Macie mnie! Oklamalismy Em, ze idziemy na spacer. Ale co mielismy jej powiedziec, ze idziemy do Amy, bo chcemy zebyscie sie pogodzili?! To byloby glupie.
Ten pomysl, z pogodzeniem byl bardzo dobry. Wkoncu ja na niego wpadlem :D Ja madry Jay. Ma sie cos jeszcze pod ta czuprynka xD ale wracajac do tematu.
Wyszlismy z domu i skierowalismy sie w strone, mieszkania dziewczyny. Gdy dojechalismy na miejsce, a dlugo to trwalo, bez namyslu, tzn ustalenia tego co powiemy, weszlismy na gore.
- Amy! - zawolalismy ja. Kiedy wyszla zaczelismy krzyczec, ona rowiniez.
- AAAAAAA! - krzyczelismy rowno.
- chlopaki!
- co?!
- czemu krzyczycie? - zapytala i usiadla na kanapie.
- ty jestes kosmitka.. - powiedzial Tom i zaczal ogladac ja z kazdeh strony, tak samo jak przed tem Emily i Natha.
- okejj.. A tak naprawde? - wstala z kanapy. Po jej pytaniu ja przejalem odpowiadanie.
- maseczka. - zasmialem sie. Ona pokiwala glowa. Potem zapytala sie po co tu przyjechalismy. Opowiedzielismy jej o naszym planie. O ile mozna nazwac to planem. Z poczatku sprzeciwiala sie, bo uwazala, ze nie musi ich przepraszac. Jednak po dlugich namowach, zgodzila sie.
*
Rano pojechalismy do domu. Tam wszystko poszlo gladko. Wszyscy sie pogodzili i jestesmy happy xD a teraz czeka nas obiadek. I dobrze, bo Pan Brzusio glodny jest.
- no juz zaraz bedziesz jesc. - gadalem do swojego brzucha, a chlopaki patrzyli sie na mnie jak na idiote. - no co? Wy nie gadacie ze swoimi brzuchami? - oni zaczeli sie smiac. Nie zwracalem na nich uwagi i dalej gadalem ze swoim brzuchem.
******
Kolejny glupi -.- pisany w samochodzie, wracajac z Czech i wspominajac chlopaka z Pragi sprzed kilku dni. :D Wiesz, Natalio, o kogo mi chodzi? ^^ I dalej go nie spotkalam po powrocie ._. Ale spotkam. Zobaczysz ;D
Dedykt dla osob, ktore zostawily komentarz pod ostatnim rozdzialem. <3
Kocham Was <3
Miu ;3
sobota, 11 sierpnia 2012
Rozdzial XXIII !
- Karuzela!! - wydarl sie Tom. Ja kiedys przez niego ogluchne.
Kazdy rozszedl sie w innym kierunku, tzn Jay, Max, Seev i Tom poszli na karuzele, a my na samochodziki ^^ . Po skonczonej jezdzie, troszke zglodnialem, wiec poszlismy zjesc.
Minela juz godzina, a chlopakow dalej nie ma. Co oni ugrzezli, czy co?!
Poczekalismy na nich jeszcze chwile... Dluzsza chwile... I pojechalismy z powrotem do domu. Tam zjedlismy szybko kolacje i mielismy juz jechac, kiedy moja mama stwierdzila, ze mamy zostac na noc. Yhh...
*
Nastepnego dnia obudzily mnie promyki slonca. Wstalem i ubralem sie. Chwila, chwila... Gdzie chlopaki?! Kurna! Nie ma ich! Zaraz dom rozwala! Ale zaraz... A gdzie Emily? Jej tez nie ma... Ale skoro ona jest z nimi, to nic sie nie stanie... Chyba...
Moje przemyslenia przerwal huk. Szybko zbieglem na dol.. A tam... Moja mama zbila talerz. Uff...
*
Po poludniu wyjechalismy. Na miejscu bylismy pod wieczor. Bylem strasznie zmeczony. Szybko zasnalem ...
----- perspektywa Emily -----
Dziwi mnie zachowanie Amy. Czemu ona oklamala Jess? To bez sensu.. No coz..
- wychodzimy! - krzykneli chlopaki gdy byli przy drzwiach.
- gdzie? - zapytalam.
- na spacer.. - powiedzieli rownoczesnie.
- ehe.. - oni wyszli, a ja nie mialam co robic. Nath spi, chlopakow nie ma... Postanowilam, ze zobacze co jest w TV. Wszedzie wiadomosci.. O jakis film.! Nie to ogladalam.. A to? Nie to jakies wiadomosci.. Kolejne ._. Skakalam po kanalach dobre 30 minut, kiedy ktos zkryl mi oczy. Ten ktos to Nath.. A kto inny to mogl byc?
- nie spisz juz? - zapytalam a on pokiwal przeczaco glowa. - jestes glodny? - udalam sie do kuchni, a on poszedl za mna. Usiadl na taborecie i sie nie odzywal. - co ci?! - zapytalam podchodzac do niego. On dalej milczal. Moze jest chory? Przylozylam swoja reke do jego czola. Gorace. Kazalam mu sie polozyc na kanapie, a sama przynioslam mu goraca herbate. Przykrylam go kocem i usiadlam obok niego. Nie chcialam narazie dzwonic, po lekarza. Zobaczymy jak bedzie sie czul pozniej.
*
Grubo po polnocy wrocili chlopcy. Skad to wiem jak spalam? No coz. Mozna ich uslyszec kilometr od domu.
Rano obudzilam sie na podlodze, w pokoju Nathana. Czuwalam przy nim cala noc?
Spojrzalam na lozko. On nadal spal. Cichutko wymknelam sie z pokoju i poszlam do siebie.
******
Dobra, przyznam sie bez bicia, ze nie mialam pomyslu,dlatego taki glupi wyszedl -.- jak zwykle -_-
Miala byc przerwa, a ja pisze i pisze xD ale spoko :D obiecuje, ze nastepna przerwa bedzie napewno ^^ cieszycie sie? :D
czwartek, 9 sierpnia 2012
Rozdzial XXII !
Po zjedzeniu sniadania, poszlismy szukac Amy. Niestety nigdzie jej nie bylo. Zaczelam sie coraz bardziej o nia martwic.
Szukalismy jej wszedzie, w parku, w restauracji, w kawiarni, ale jej nie bylo. Rozplynela sie.
Po dlugich poszykuwaniach, zrezygnowani udalismy sie do domu.
Gdy doszlismy do niego, wpadlam na pomysl. Przyznam, ze to byl dobry pomysl. Poprosilam Nathana, aby zadzwonil do swojej siostry i zapytal o Amy. W koncu sie przyjaznia.
Po skonczonej rozmowie chlopak zdal nam relacje. Okazalo sie, iz nasza poszukiwana byla przez ten czas w domu Jess i jej rodzicow. A jej rzeczy? Bedziemy musieli je zawiesc. Postnowilismy, ze pojedziemy na wieczor.
Reszte dnia spedzilismy przed telewizorem wydurniajac sie.
*
Okolo godziny 19 wyjechalismy. Taa.. Bedziemy jechac w nocy. My jednak nie myslimy.
Po drodze Siva zacza marudzic, ze jest glodny wiec musielismy podjechac do McDonalda. Potem trafilismy na korek. Gdzie o 23 jest korek?! Yhh..
- jak jutro tam dojedziemy to bedzie cud boski nad wisla. ( przypomnialo mi sie jak moja babcia mowi xDD ) - powiedzial Tom, a my spojrzelismy na niego z mina 'jak chcesz zyc to lepiej sie nie odzywaj!' - no co?
*
Na miejsce dojechalismy o 1 w nocy. Wszyscy juZ spia, wiec nie pozkstalo nam nic innego jak przenocowanie w samochdzie, gdyz nie bylo w poblizu zadnego hotelu.
Chlopcy szybko zasneli, jednak ja nie moglam. Wiercilam sie caly czas, az w koncu obudzilam Nathana.
- co sie dzieje? - zapytal zaspany.
- nic nic. Tylko nie moge zasnac - powiedzialam ze skwaszona mina. - ty lepiej juz spij, a ja postaram sie zrobic to samo. - usmiechnelam sie do niego.
Gdy mialam juz zasypiac, Tom zacza chrapac. Nie no super!
*
Nastepnego dnia 'obudzilam sie' o 8. Chlopcy juz stali na dworzu. Uczesalam sie i wyszlam do nich.
- wstala spiaca krolewna! - odezwal sie Max a ja go walnelam w ramie. - aua! To boli. - usmiechnelam sie do niego. Rozmawialismy jeszcze dlugo kiedy, nagle Tom wpadl na genialny pomysl zaniesienia rzeczy do domu. Wow! Tom i genialny pomysl. To jakas nowosc ;D
*
Gdy weszlismy do domu w drzwiach 'prztwitala' nas Jess.
- Nath! Na zewnatrz! Ale juz! - krzyknela i pokazala chlopakowi drzwi.
- tez cie milo widziec siostra - usmiechnal sie do niej.
- natychmiast! - gdy oni wyszli, my udalismy sie do bylego pokoju Nathana. Max zaczal sie smiac, ze juz nigdy nie zobaczymy Natha, bo jego siostra go zabije. Ja znow go walnelam.
----- perspektywa Natha -----
Czego ona ode mnie chce?! Nie mogla pogadac w domu, a nie bede jeszcze marznac..
- mozesz mi powiedziec, w co ty grasz?! - zaczala.
- nie wiem o co ci chodzi. - powiedzialem i oparlem sie o murek.
- juz nie udawaj! Wiem wszystko!
- ale o co ci chodzi?!
- Amy! - powiedziala a ja zrozumialem o co chodzi. - najpierw mowisz, ze dalej kochasz, ze chcesz byc z nia, a potem calujess sie z ta cala Emily, potem idziesz za nia i wracacie cali happy! - z kazdym jej slowem, moje oczy robily sie coraz wieksze. - co ty odstawiasz?!
Zaczalem jej tlumaczyc wszystko po koleji, jak to bylo. Ona jednak mi nie uwierzyla. Przeciez ona ja oklamuje! Czy ona tego nie widzi?!
*
Mialem juz dosc tego wyklucania sie wiec poszedlem do domu. Nikogo nie zastalem, tzn mojej ekipy z ktora przyjechalem :D no tak! Moj pokoj. Tam poszedlem.
Gdy mialem juz tam wchodzic, uslyszalem za soba glos Amy.
- Nath? Co ty tu robisz? - odwrocilem sie w jej strone. Bez owijania w bawelne zaczalem sie jej pytac dlaczego oklamala Jess. Ona twierdxila, ze jej sie to wymksnelo i tego nie chciala. Powiedzialem jej aby powiedziala mojej siostrze jak to naprawde bylo. Ona sie zgodzila. Na koniec sie jeszcze zapytala:
- kochasz Emily? - ja kiwnalem glowa. Po jej policzkach splynela lza. - oby wam sie ulozylo... - powiedziala a ja wyszedlem z pokoju i udalem sie do resxty.
*
Gdy wszedlem Max od razu skomentowal:
- mlody zyje! - powiedzial a Emily znow go walnela w ramie. - przstan mn bic..
- przestan gadac - wypiela mu jezyk i podeszla do okna. - pada.
- to jestesmy tu uwiezieni - powiedzialem, a wszystkie oczy skierowaly sie w moja strone. Em podeszla do mnie i patrzac mi w oczy powiedxiala:
- co sie stalo? Co z Amy? - ja zaczalem im wszystko opowiadac.
Gdy przestalo padac, poszlismy do wesolego miasteczka...
****
Jest :d przynudzilam. I to jak :/
Okropny wyszedl -_- ale ok xd
Dedykt dla dwoch nowych obserwatorek : one juz wiedza, ze o nie chodzi ^^
Do napisana ;*
niedziela, 5 sierpnia 2012
Rozdzial XXI !
Wszedlem do pokoju i ujrzalem tam Em siedzaca na balkonie. Od razu do niej podszedlem. Stanalem.obok niej i zaczalem temat.
- co sie stalo? Czemu wyszlas? - spojrzalem sie na nia. Plakala. Otarlem palcami jej lzy a ona powoedziala:
- czemu tu jestes? - spojrzala sie na mnie. - powinienes sie teraz swietnie bawic w towarzystwie swojej dziewczyny. - wyszla z balkonu a ja za nia.
- co? Jakiej dziewczyny?
- nie udawaj. Chodzisz z Amy... - wyszlismy z pokoju. Ona udala sie na schody a ja stanalem na przeciwko niej.
- nie chodze z nia. Kocham kogos innego. - chwycilem jej twarz i lekko musnalem jej usta. Ona wybiegla na zewnatrz. Stalem na tych schodach jeszcze chwile, kiedy do domu weszla reszta. Spytali sie mnie o co chodzi a ja bez slowa wybieglem za Emily. Gdy wyszedlem zobaczylem ja siedzaca na trawie. Od razu do niej podszedlem. Usiadlem obok i czekalem az zacznie mowic.
- nie wierze ci...
- czemu?
- watpie w to, ze mozesz sie we mnie zakochac. Jak ktos taki jak ty, moze zakochac sie w takiej osobie jak ja?! - po tych slowach spojrzala sie na mnie.
- normalnie - chwycilem jej podbrodek i spojrzalem gleboko w oczy. - pamietasz nasze pierwsze spotkanie? - zapytalem a ona pokiwala glowa. - od tego momentu nie moge przestac o tobie myslec. Ciagle siedzisz w mojej glowie. - usmiechnalem sie do niej. - po tym jak Jay przyszedl z toba do domu i powiedzial ze bedziesz z nami mieszkac, bylem w siodmym niebie. Ten miesiac spedzony u moich rodzicow byl najcudowniejszym miesiacem na swiecie, bo spedzilem go w twoim towarzystwie. Te dwie chwile, w ktorych nasze twarze byly blisko siebie i moglismy sie pocalowac... Gdy patrze w twoje oczy to od nowa sie w tobie zakochuje... Emily, kocham cie.. - po jej policzkach splywaly kolejne lzy. Nie mogla nic z siebie wydusic. Powiedziala tylko jedno, ale wystarczylo mi to.
- tez cie kocham, Nathan. - usmiechnela sie. W tym momecie zaczal padac deszcz. - Nath?
- tak?
- pocaluj mnie - usmiechnela sie, a nasze usta zlaczyly sie w jednym namietnym pocalunku. Chcialem, zeby trwalo to jak najdluzej. Kocham ja! Chcialbym to powiedziec calemu swiatu. Tak!
Gdy weszlismy do domu, wszystkie oczy byly skierowane w nasza strone. My sie tylko usmiechnelismy i usiedlismy na kanapie, tzn ja na meblu a Emily na moich kolanach. Miny chlopakow. Oj trzeba bylo to widziec.
Jedyna Amy nie wyrazala, zadnych uczuc. Jedyna rzecz jaka zrobila to wyjscie z domu, trzaskajac drzwiami. Za nia wybiegl Tom i Max. A reszta zostala w domu.
- ja juz pojde spc. Troche jestem zmeczona. - Emily wstala z moich kolan i pocalowala w policzek. Potem wyszla.
- jestescie razem? - zapytali razem Jay i Siva.
- nie.. Jeszcze nie.
- huhuhuhu ^^ - zmowili sie chyba, bo wszystko mowia razem. Posiedzialem jeszczrle chwile z nimi, a potem poszedlem do siebie.
----- perspektywa Emily -----
Nie wierze! Nath.. On... On mnie kocha. To najcidowniejszy dzien w moim zyciu. I ten pocalunek w deszczu...
Polozylam sie na lozko zaczelam myslec nad tym wszystkim. Nie wiem czy powinnam mu wierzyc, ale kocham go i wierze mu, ze on czuje to samo. Tylko czemu nie poprosil o chodzenie? To dziwne, ale nie. Nie bede nalegac. Najwazniejsze, ze wreszcie to z siebie wydusilam.
Rozmyslalam dlugo, kiedy zasnelam.
Nastepnego dnia:
Wstalam ok 11. Gdy zeszlam wszyscy siedzieli w kuchni i jedli. Od razu zauwazylam, ze nie ma z nami Amy. Czyzby nie wrocila. Zaczelam sie o nia martwic. Spytalam sie chlopakow gdzie ona jest
- wczoraj za nia wybieglismy - zaczal Max. - ale jej nie znalezlismy...
- ale.. Czemu ona wybiegla.? - zapytal Seev.
- moze jak zobaczyla Emily i Nathana razem, to sie wkurzyla i tak wyszlo jak wyszlo. - powiedzial Tom po czym dodal - przeciez ona kochala mlodego...
*********
Wiem, ze miala byc przerwa, ale ten rozdzial tak z nudow powstal xD no bo 7 godzin jazdy to ja dziekuje :/ no ale coz xd
Wiec tak, co do rozdzialu to: WYZNALI SOBIE MILOSC! :D zadowolone ? ;D szczerze to on taki dziwny wyszedl ._. Jak kazdt z reszta...
Dedyki dla kazdego kto czyta te moje bzdury ^^ uwielbiam was <3
Kolejny rozdzial bd pewnie za 2 tygodnie jak znow bd jechac xD albo wczesniej xd nie wiem. Zobaczymy : )
No i tak ;3 to chyba na tyle :D
Pozdrawiam z samochodu xD
Ps.: jeszcze jedno. Oto co powstalo z nudow... Znow xD
piątek, 3 sierpnia 2012
Krótka przerwa ...
Jak wrócę nadrobie wasze blogi ^^ A będzie tego sporo ;D
Będę tęsknic ;)
Do napisania xD
czwartek, 2 sierpnia 2012
Rozdział XX !
- Co ty tu robisz? - zapytała.
- Mieszkam. - uśmiechnęłam się. - A ty?
- Przyjechałam odwiedzić znajomych. - weszła do domu i przywitała się z chłopakmi wchodzącymi do salonu. - Macie jakieś plany na dzisiaj? - wszyscy przecząco pokręcilismy głową. - To się dobrze składa! Idziemy do klubu!~
- YEAH!!! - wszyscy krzyknęłi równo oprócz mnie. I wszystkie oczy skierowały sie na mnie. Powiedziałam im, że nie idę. Lecz oni zaczęli mnie namawiać, żebym jednak poszła. Nie dawali za wygraną, więc nie miałam innego wyjścia. Poszłam na górę i zaczęłam sie szykować. Załozyłam na siebie czarne leginsy , a na to długa błyszcząca bluzka i jako dodatek okrągłe kolczyki oraz buty na koturnie. Włosy natomiast związałam w kucyk. Gdy zeszłam na dół wszystkie oczy były skierowane w moją stronę. Ja podeszam do drzwi i je otworzyłam.
- Idziemy? - zapytałam. Wszyscy wyszli. Z tego powodu, iż klub był blisko poszlismy nan piechotę. Chlopcy szli z przodu, a ja i Amy z tylu.
- Jenyy... - powiedziała.
- Co jest? - zpytałam i spojrzałam sie na nią.
- Wiesz, kiedys ja i Nath bylismy razem. Ale gdy on dołączył do zaspołu, rozstlismy się. Ale ja go nadal kocham i chce mu to dziś powiedzieć. Chciałabym znów z nim być. Mam nadzieję, że uda mi się to... - i coś we mnie pękło. On kiedyś chodził z Amy. Nie to niemozliwe. A jeśli on też ją nadal kocha, jeżeli znów będą razem... Czemu ja mu tego nie powiedziałam wtedy w parku. Jaka ja głupia. Ale to i tak b nic nie zmieniło, bo on i tak ją kocha...
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - sztucznie się do nie uśmiechnęłam.
Gdy weszlismy do klubu, od razu wszyscy skierowali sie w stronę parkietu. Ja udałam się do stolika.
- Idziesz? - powiedział Nath i pokazał w strone reszty.
- Nie chce mi się. - w tym momencie przyszła Amy i załapała go za rękę, razem z nim skierowała się w stronę tanczoncych. Ja siedziałam tam i patrzyłam się na parę.
Z głośników usłyszałam pierwsze dźwięki jakiejś powolnej piosenki. Nie znałam tytułu, ale sposobała mi się. Jeszcze raz spojrzałam na Nathana i Amy, byli do siebie przytuleni. Nie wytrzymałam tego dłużej i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na schodach, a z oczu popłynęły mi łzy. Ale czmu ja płacze? Nie powinnam sie nad sobą użalać.
Posiedziałam jeszcze trochę i weszłam z powrotem do pomieszczenia. Moj wzrok od razu skierował się w stronę Nathana i Amy. Teraz się całowali... Czyli są razem! Z moich oczu poleciały kolejne łzy. Niestety musiał to zauważyć Jay, tylko jak.. Objął mnie ramieniem i powiedział:
- Chodźmy już do domu. - kontem oka zobaczyłam jak Nath patrzy się na nas, wychodzących z klubu...
----- Perspektywa Nathana -----
Zacząłem tańczyć z Amy, kiedy ona nagle powiedziała mi, że nadal mnie kocha i pocałowała. Gdy się ode mnie oderwała powiedziałem jej, że moje serce należy do kogoś innego. Dziewczyna, zaczęła mi cos mówić, lecz ja zobaczyłem, że Emily wychodzi z Jayem z klubu. Od razu za nimi pobiegłem. Gdy doszedłaem do domu, bez namysłu skierowałem sie do pokoju Emily. Zapukałem kilka razy, ale ona nie otwierała. Postanowiłem, więc wejść do środka...
*************
Jest ^^ Pisałam go 2 razy .___. Bo usunęło mi się ! :X Ale jest ^^
Dedyki dla mojej przyjaciółki, ktora mnie tak męczyła z tym rozdziałem xd Załuż wkońcu to konto ^^
Bardzo bym prosiła, jakbyście polecili mojego bloga na swoim ;d
Dziękuje :*