----- Perspektywa Emily -----
To już drugi raz kiedy nasze twarze były tak blisko siebie! Za pierwszym razem nie chciałam go pocałować, ale drugi... Wtedy chciałm aby nasze usta złączyły się w pocałunku. Niestety przerwał nam telefon Nathana. Gdy chłopak skończył, ruszyliśmy w stronę domu. Szlismy w milczeniu.
Gdy doszliśmy do domu od razu udałam się do swojego pokoju. Miałam czas na przemyślenia. Zastanawiało mnie czy Nath coś do mnie czuje. Wiem, że go kocham, ale nie wiem czy z wzajemnością... Tak bardzo chciałabym się komuś zwierzyć, ale nie mam żadnej przyjaciółki. No jedynie Amy, ale ona mieszka daleko... Chwila, chwila... Jay! Tak! Jemu mogę zaufać. Pójdę do niego.
Gdy wyszłam z pokoju, zauważyłam Jaya wychodzącego ze swojego. Bez zastanowienia, wepchnęłam go z powrotem do pomieszczenia.
- Ejejej.... Co się stało? - był zdziwiony.
- Musimy pogadać. - zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na łóżku, obok niego.
- Ale.. Em, nie rozumiem... - po koleji powiedziałam, mu o wszystkim. O tym jak poznałam Nathana, chodź wiedziałm, że on wiedział. O tych, dwóch momentach w których mogliśmy się pocałować. I o tym... O tym, że kocham Natha. Jay nie wiedział co ma powiedzieć. Obiecał mi, że nikomu nie powie o mojej miłości do Nathana.
- A powiesz mu o tym? - zapytał patrząc na mnie.
- A po co? Przecież on napewno nie czuje tego samego co ja. Uważa mnie za przyjaciółkę. I tyle. Wiem, że powinnam go sobie odpuścić, ale... Ja nie mogę. To nie jest takie łatwe, Jay. - patrzyłam na niego, a do moich oczu napływały łzy. On się do mnie przysunął i przytulił. Po policzku spłynęła mi pojedyńcza łza.
- Ej, czemu płaczesz? - zapytał i wytarł moją łze.
- Nie wiem.. - uśmiechnęłam się. Siedzieliśmy jeszcze długo. To znaczy do obiadu.
Zeszliśmy na dół a tam chłopaki rzucali resztkami saałaty.
- To jest do jedzenia! - do akcji wkroczył Jay. Natomiast ja wraz z Nathanem wzieliśmy swoje talerze i udaliśmy się do salonu. Włączyliśmy TV i zaczeliśmy jeść. Po skończonym posiłku podeszli do nas chłopki, z usmiechami na tywarzach. Nie wiedziałam o co im chodzi, natomiast Nath od razu powiedział.
- Ja nigdzie nie idę. Muszę dokończyć piosenkę. - powiedział i wstał. Udał się do kuchni, aby zanieśc talerze. 'To teraz moja kolej' - pomyślałam.
- A ty idziesz?
- Ale gdzie?
- Do klubu! - krzykneli wszyscy na raz. Chwilę się zastanowiłam i powiedziałam.
- Eee.. To znaczy. Ja chyba też zostane w domu. Pomogę Nathanowi dokończyc piosenkę. - wskazałam palcem na chłopaka stojącego w kuchni.
- Jak chcesz.- powiedział Tom i udali się na górę. Jay został na chwilę.
- Powiesz mu? - spojrzał mi w oczy.
- Nie!!! - krzyknęłam tak, że chłopak podskoczył, a Nath się odwrócił i patrzył z przerażeniem na mnie. - Przepraszam... Nie chce mówić. - Te słowa skierowałam do Jaya. On potem poszedł na górę. A Nath usiadł na kanapie obok mnie...
************
Nie będę tego komentowac -.- To jest beznadziejne ... -.- Ale jest rozdział :D Nie miałam weny.. Eh.. Dobijamy do 2000 wyświetleń ? :D Heheh ;3
Dziekuje, że czytacie tego bloga ^^
ps.: Co Wy na to, żebym założyła bloga z imaginami o chłopakach? Hę? Piszcie w komentarzach ^^
No no rozdział zachwycający :D
OdpowiedzUsuńPisz szybko next'a. :]
Co do nowego blogu - bardzo chętnie ;>
Nie było mnie kilka dni a tu proszę!!
OdpowiedzUsuńIle się wydarzyło!!
Ciebie na krok nie można zostawić;)
Zakochani tralalalala XD
Pofiedz, że będą razem, poowiedz!! ;**
Czekam na następny ;**
♥♥♥