Następnego dnia wstałam około godziny 9. Szybko się ogarnełam i zeszłam do chłopaków. Oni już jedli śniadanie. Chyba dowiedzieli się o wyjeździe Nathana, bo coś im humorek nie dopisuje.
- Witam, witam - przywiatałam się z nimi.
- Hej. - jako jedyny odezwał się Siva.
- A wy co tacy nie w sosie?
- A co mamy być w sosie? - na komentarz Toma się zaśmiałam. - A tak na serio to młody wyjeżdża. I nam nic nie powiedział. - udawał, że płacze.
- Oj Tomuś. On wróci. - zaczełam się śmiać. - A tak właściwie, to gdzie on jest? - zapytałam, po tym jak zauważyłam niobecnośc Natha.
- Poszedł do parku. - po tych słowach wyszłam w poszukiwaniu zagubionego. Szłam, aż doszłam do parku. Na ławce siedział Nathan i rozmawiał przez telefon.
- Mhm... No jutro... O 15.... Okej.... Paa... - tylko tyle usłyszałam. Podeszłam do niego i usiadałm, bez pytania.
- Lubisz tu przychodzić, co nie? - zapytałam się go z uśmechem na twarzy. On mi odpowiedział, że jak coś nie idzie po jego myśli to tu przychodzi. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Siedzieliśmy tam ponad godzine, albo i dłużej. Wkońcu on zaproponował, pójście na kawę. Udaliśmy się do kawiarnii, do której pirwszy raz poszliśmy. Zaczeliśmy wspominać jak się pozanalismy. Jak nie wiedzieliśmy o czym mamy rozmiawać. A teraz? Teraz rozmawiamy ze sobą jakbyśmy się znali od piaskownicy. Bardzo się cieszę, że go poznałam. W pewnym momencie chłopak zapytała się mnie czy nie chciałabym jechać z nim. W głębi duszy chciałam poznać jego rodzinę i spędzić z nim i z jego najbliższymi czas, ale nie byłam pewna jak oni na to zareagują.
- Alee... To nie będzie kłopt? - zapytałam.
- Nie. A czemu miałby być?
- No wiesz. Ja nie wiem jak twoi rodzice przyjmą mnie. I czy będą chcieli żebym tam była. - zaczełam.
- Co ty za bzdury wygadaujesz?
- No... Nie wiem - uśmiechnęłam się.
- To jedziesz czy nie? - zapytał również z uśmiechem na twarzy. Po chwili namyslu zgodziłam się, chodź nie była pewna mojej decyzji. Po powrocie do domu, poinformowaliśmy chłopaków, że obydwoje wyjeżdżamy. Oczywiście Tom musiał udawać, że płacze. Rozmawialiśmy do obiadu. Zjediliśmy, przypalone naleśniki Maxa i zaczeliśmy oglądać fimy. W trakcie drugiego przypomniałam sobie, że muszę się spakować. Razem ze mną poszedł Nath.
- Ile ty tego bierzesz? - powiedział, jak zobaczył wielką walizkę.
- No chyba muszę jakoś wyglądac? - uśmiechnełam się. Pakowanie zajęło nam o wiele więcej niż podejrzewałam. Wydurnialismy się i śmialiśmy.
Po zakończonym pakowaniu, wróciliśmy do chopaków. Oglądli właśnie jakiś horror. Każdy z nich był gdzieś schowany: Tom pod kocem, Siva był przykryty poduszkami, Jay pod stołem, a Max za kanapą.
- Nie wchodź tam!!! - wydarli się wszyscy na raz. Film mnie wciągnął od razu. Złapałam miskę z popcornem i usiadłam na kanapie. Obok mnie Nath. I tak siedzieliśmy do ... Hmm... No cóż dłuuugo. Chłopaki zasneli. Ja byłam wtulona w Nathana. On też spał. Nie chiałam ich budzić, więc przykryłam ich kocami ( znów xd ) i udałam się do swojego pokoju.
********
HasHasHas ^^ No i jest ;d Podoba się? :P Ze specjalną dedykacją, dla dwóch czyteliniczek, które pod ostatnim rozdziałem zostawiły komentarz:
- karolina15
- Dżagodaa ;]
I jak zwykle : 2 kom = nowy rozdział ^^
Dziękuje ;*
Mmm... świetny! ;]
OdpowiedzUsuńdziękuje za dedyk i czekam na więcej! :D
Dzięki za link!
OdpowiedzUsuńWybacz, ze dopiero teraz komentuję ;/
Brak czasu
Ale blog bardzo mi się spodobał ;)
Ciekawe jak zareagują jego rodzice?
Może przedstawi ich jako swoja dziewczynę? ;>
Ciii nie słuchaj mnie ;**
Kochana weny i czekam na netx ;**
♥♥♥
Super ! :)
OdpowiedzUsuńzaczepisty blog. ; )
Jestem ciekawa reakcji rodziny Nathana :D
Pisz szybkooooooo :P
Weny ;*