- Ale... - nie wiedziałam co mam powiedzieć. On w tym czsie wstał i wyszedł z pokoju. Przy drzwich powiedział jeszcze:
- To żebyś mnie pamiętała na przez ten miesiąc kiedy mnie nie będzie... - byłam zdziwona tym co powiedział. Czemu mam go pamiętać przez ten miesiąc jak go nie będzie? Nie wiedziałam o co chodzi... Gdy on wyszedł z pokoju, zostałam sama. Chwile jeszcze tam posiedziałam. Wkońcu wyszłam. Wzrokiem szukałam Nathana. Chłopaki powiedzieli, że siedzi na tarasie. Założyłam buty i wyszłam do niego. Siedział tam. Patrzyłam na niego dłuższą chwilę. Z kieszeni spodni wyciągnął karteczkę. Nie miałam pojęcia co tam może być napisane.
- Nath? - zapytałam. On się odzwrócił. Schował kartkę. Spytałam się go co to. On mi ją podał.
- Przeczytaj. - powiedział. Zaczełam to czytać. On usiadł na krawędzi tarasu. Ja stałam. Było tam napisane:
' Nath,
Piszę do Ciebie ten list, bo mam do Ciebie kilka spraw.
Po pierwsze: W poniedziałek jest pogrzeb Twojej babci.
Po drugie: Twoja siostra, zaczeła się zachowywać jak nie ona. Ja z tatą nie możemy sobie z nią poradzić. Ciągle się kłucimy. Ja z tatą już tego nie wytrzymujemy. Jess, się wyprowadział do swojej koleżanki. Nie chce wrócić do domu. Nie mamy pojęcia, co się jej stało. Mamy nadzieję, że jak przyjedziesz to przekonasz ją do powrotu do domu.
Po trzcie: Strasznie za Tobą tęskinimy. Już dawno nie było Cię w domu. Przyjedź. Proszę, chodziaż na ten miesiąc...
Mama '
- Nath... Ja.. - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. - Przykro mi... - Podeszałam do niego.
- Nikomu o tym nie mówiłem, tylko tobie. Ja muszę tam jechać. Moja rodzina się rozpada. A babcia... Babcia, była moją najbliższą osobą zanim wstąpiłem do zespołu. Mama i tata ciągle pracowali, a Jess wkółko spotykała się z koleżankami.
- Nath... Ja nikogo nie miałam, przez prawie całe moje dzieciństwo... - on się do mnie odwrócił. Nasze spojrzenia znowu się spotkały.
- Obiecaj mi, że nie zapomnisz o mnie. - w tym momencie się do mnie uśmiechnął.
- Jak mogłabym zapomnieć o kimś takim jak ty? - odwzajemniłam uśmiech. Nath pocałował mnie w czoło i wyszedł.
- Będę tęsknił. - rzucił jeszcze na koniec.
- Ja też. - powiedziałąm. Chlopak zniknął. Zaczeło się robić zimno, więc weszłam do domu. Tam chłopaki siedzieli grzecznie i na coś się patrzyli.
- Emm... Co wy robicie? - zapytałam się ich. Oni pokazali na słoik z nutellą.
- Pilnujemy jej. - powiedział Siva
- Ty głupku! Po co żeś jej mówił?! - w głowę pacnął go Max. Wyszłąm od nich mówiąc pod nosem:
- Jak dzieci... - uśmiechnęłam się sama do siebie..
*********
Nie będę się wypowiadać na temat tego rozdziału ._. Nie wiedziałam co mam napisać, to taki głupi wyszedł -.-
Dedykt dla wszystkich co czytają tego bloga < 33 Dziękuje, że jesteście < 33
2 kom = nowy rozdział ^^
jak dzieci ach.....
OdpowiedzUsuńrozdział świetny
next pisz!!!!!!!
błagam !!!
Opowiadanie masz GENIALNE! ♥♥
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej ;]
Weny!